Rozstania są potrzebne. Często są koniecznością. Powiewem świeżego powietrza. I wyzwaniem. Czasem nie sam cel podróży jest najważniejszy, ale droga jaka do niego prowadzi. Często to droga jest celem, cenną lekcją, a gdy dojdziemy do jej kresu, stajemy się kimś innym, pełniejszym a miejsce przeznaczenia dopełnieniem drogi. Sztuką jest umieć cieszyć się nie tylko z celu podróży, tego co na końcu, ale chłonąć to co spotyka nas po drodze. Kiedyś umiałam cieszyć się z drogi, potem ta umiejętność zaginęła w korporacyjnym świecie wyścigu do mety. Ale znów wróciła. Minione tygodnie były dla mnie nie tylko obowiązkami, harmonogramem, planem, który zaliczyłam na piątkę. W drodze do wyznaczonego, w chwilach, mgnieniach nauczyłam się wydłubywać z rzeczywistości chwile, zapachy, dźwięki, obrazy, spotkania, słowa, spojrzenia, milczenia, zamyślenia, gesty, zapach wiatru na twarzy, powiewającą na rowerze spódnicę, psa z głodnymi oczami… rzeczy, które uskrzydliły mnie, wyczuliły, przechodziły obok mnie, a ja pozwoliłam im zostać. Na chwilkę, na dłużej. Odnaleźć coś czego szukałam, zgubić coś czego nie potrzebowałam. Wszystko co nas spotyka, nawet z pozoru nieistotnego, zmienia nas, kształtuje. Im jestem starsza, tym silniej to dostrzegam.
Jednak przede wszystkim chciałabym bardzo podziękować moim Czytelnikom, którzy nie pozwolili o sobie zapomnieć i nie zapomnieli o mnie. To bardzo wiele dla mnie znaczy. Serdecznie dziękuję Wam, za wszystkie przemiłe komentarze, maile z ciepłymi słowami, troską i pytaniami kiedy wracam ja i Trufla.
Oto jestem. Jeszcze nie rozpakowana, jeszcze zmęczona. Ale szczęśliwa.
Przywiozłam walizkę pełną wspomnień, cennych doświadczeń, furę książek (z czego tylko kilka kulinarnych), kilka nowych smaków a głowę buzującą od pomysłów, nie tylko kulinarnych. Mam nadzieję ochłonąć, nadrobić zaległości w prasie i książkach, obwąchać kąty i przez chwilę cieszyć się tym, że nie dzieje się nic. Jeśli los przyniesie kolejne wyzwania, będzie mnie tu nieco mniej. Na razie jednak mimo, że to jeszcze nie czas na wiosenne porządki i zmiany, nie mogąc się powstrzymać, będę wpuszczać do domu światło, wieszając muślinowe firanki i przejrzyste jak mgła lniane zasłony w kolorze nieskazitelnej porcelany. Wtedy rozpalę do czerwoności piec i w moim domu zapachnie chlebem. To znak, że wróciłam.
A potem? Potem zapraszam na coś pysznego:)
Fajnie, że wróciłaś. A o tym, jakie znaczenie mogą mieć rzeczy pozornie nieistotne właśnie przekonuję się na własnej skórze. Każda nowo poznana osoba, miejsce, danie, niespodziewana sytuacja... Wszystko może okazać się ważne.
OdpowiedzUsuńale super,ze juz jestes!!!! tak...po prostu...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Ja też się cieszę, że już jesteś :-)
OdpowiedzUsuńCześć Patrycjo :). My się jeszcze nie znamy, ale pod Twoją nieobecność odwiedzałam Truflę i już pewnie troszkę o Tobie wiem:)
OdpowiedzUsuńWitaj z powrotem.
Dziś myślałam, kiedy blog, który uważam za wyjątkowy powróci. I wrócił razem z Tobą:)
OdpowiedzUsuńA już chciałam słać maile z kolejnymi pytaniami o to, o tamto...
Ale mam ciepłą kurtkę, więc już nie marznę:)
Witaj w starych kątach:)
Przecinki są przecież nieistotne.
OdpowiedzUsuńKropkami oddzielamy kolejne zdania, jak fragmenty podróży. To, co było wczoraj, topi się i ginie. I niech tak zostanie :)
Napiszę tylko: NARESZCIE!:)))
OdpowiedzUsuńI cieszę się, że wszystko się udało:)
Nareszcie...!!!
OdpowiedzUsuńWszystko ma swój sens... I... ważna jest tylko TA CHWILA...
Uściski:):):)
milo cie znow zobaczyc i fajnie, ze sie odnalazlas.
OdpowiedzUsuńTrochę się martwiłam.
OdpowiedzUsuńJeszcze zacznij robić zdjęcia i będzie komplet :)
Witam z powrotem w wirtualnym swiecie:)
OdpowiedzUsuńuf i już...ciesze się, że wróciłaś...
OdpowiedzUsuńbardzo mi się to podoba
"wydłubywać z rzeczywistości chwile, zapachy, dźwięki, obrazy, spotkania, słowa, spojrzenia, milczenia, zamyślenia, gesty, zapach wiatru na twarzy, powiewającą na rowerze spódnicę, psa z głodnymi oczami…'
Jesteś.
OdpowiedzUsuńZa to tak bardzo lubię do Ciebie zaglądać - za to zdrowie pod każdą postacią i w jedzeniu i w spojrzeniu na świat i życie :) Cieszę się ogromnie, że wróciłaś, ale jeszcze bardziej z tego żeś szczęśliwa :*
OdpowiedzUsuńWitaj z powrotem! Czekamy z niecierpliwością na opowieści i to coś pysznego ;)
OdpowiedzUsuńbrakowało mi już od jakiegoś czasu Twoich wpisów, więc bardzo się cieszę, że wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńPatrycja, witaj z powrotem! Fajnie, ze jestes, cala, zdrowa i zadowolona z wyprawy :-) Rozpalaj w tym piecu, juz czekam niecierpliwie na kolenja zdjecie Twych pysznosci!
OdpowiedzUsuńUsciski :*
To ile czasu minęło? Kilkamiesięcy... Ładnie to opisałaś, choć nie powiem-wzmogłaś jeszcze moją ciekawość!
OdpowiedzUsuńNajwazniejsze, ze jesteś bogatsza w doświadczenia i myśli. I że znó mozna Cię czytać.
To ja czekam na cos pysznego :)
OdpowiedzUsuńWiatj!
Kochani,
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję za wszystkie ciepłe słowa.
Niezwykle miło się wraca, gdy wie się, że ktoś przemiły i serdeczny czekał:)
Pozdrawiam wszystkich gorąco!
no nareszcie! no i gratki :)
OdpowiedzUsuńCudownie!!! Prawie codziennie zaglądałam tu z nadzieją, że wróciłaś!! Doczekałam się!! Witaj :)
OdpowiedzUsuńNo nareszcie!! Ile mozna czytać te same przepisy w kółko? Ale jestem mistrzem omletów biszkoptowych na śniadanie :)
OdpowiedzUsuń;-))
Witaj:)
OdpowiedzUsuńMamy nadzieję, że przerwa w podróżach będzie dłuższa:)))
OdpowiedzUsuńno! jesteś!
OdpowiedzUsuńczekałam bardzo.
Witaj!
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj przeszukując sieć po haśle "stewia". A Ciebie akurat długo nie było.
Podoba mi się u Ciebie wszystko; KPP, MM, stewia, fruktoza, agawa, zdjęcia, teksty...pozwolisz, że się rozgoszczę?
Bo czuję się, jak u siebie:)))