
Lody były w niedziele. Śmietankowe, czekoladowe, truskawkowe. Może jeszcze jakieś. Orzechowe? Nie pamiętam, wybór nie był szeroki. Takie czasy, ale za to smak. Smak był doskonały, jakiś...głębszy. Droga do domu to celebracja smaków, pierwsza kulka, druga kulka, wafelek. Niedzielne sandałki i sukienka. Wszystko ćwierka, brzęczy i pachnie. Lato.
Dziś mimo dziesiątek smaków, lody jem rzadko i wtedy chętnie przygotowuję je sama. Takie jak lubię.
Jak On lubi. Jakie byś chciał? Jakie ja bym zjadła...
Półtora roku temu zrobiłam swoje pierwsze w życiu lody.
Były bazyliowe. I niezwykle pyszne.
Dość nietypowy wybór smaku, jak na pierwszą lodową próbę, ale bardzo udany. Ośmielona rezultatem i prostotą wykonania, śmiało zabrałam się do kolejnej próby. I znów okazało się, że zrobienie domowych lodów jest dziecinnie łatwe, a efekt naprawdę doskonały.
Lody czekoladowe
(przepis modyfikowany, zgodny z KPP,
na podst. lodów kokosowych z "Vatch's Thai kitchen" V. Bhumichitr'a)
300ml pełnotłustego mleka
200ml śmietanki 36%tł.
50ml syropu z agawy (lub 50g cukru)
1 szczypta cayenne
1 szczypta soli
kilka kropli soku z cytryny
150g czekolady (50g o zaw. kakao 90% i 100g o zaw. kakao 70%)
2 jajka
W rondlu o grubym dnie wymieszać mleko ze śmietanką i agawą, dodać cayenne, gdy się zagotuje natychmiast zdjąć z ognia, dodać sól, sok cytrynowy i wymieszać.
Dodać pokruszoną czekoladę i mieszać trzepaczką balonową do momentu, aż czekolada się rozpuści. Odstawić do ostygnięcia (w międzyczasie dwa razy masę wymieszałam)
Do letniej, prawie zimnej masy czekoladowej dodać dokładnie roztrzepane wcześniej jajko i wymieszać trzepaczką balonową. Dodać drugie jajko, również dokładnie roztrzepane i całość starannie wymieszać trzepaczką balonową, do połączenia składników.
Masę przelać do plastikowego pojemnika na żywność i wstawić do zamrażarki, na kilka godzin, lub na noc.
Po tym czasie, masę wyjąć, posiekać ostrym nożem i zmiksować na gładką masę.
Przełożyć do pojemnika i wstawić do zamrażarki na ok.4godz.
Schłodzoną masę spróbować - powinny pojawić się drobniutkie "igiełki" lodu. Masa ma stężeć, ale powinna być plastyczna i dać się wyjąć łyżką, nie powinna być całkowicie zamrożona (jeśli jednak ją przetrzymamy dłużej i zbytnio się zmrozi, należy posiekać ją ostrym nożem przed ponownym miksowaniem)
Masę ponownie zmiksować, przełożyć do pojemnika i włożyć do zamrażarki.
Gdy stężeje lody są gotowe.
Smacznego!
Raz zrobiłam w domu miodowe semifreddo. Z przepisu Nigelli:)
OdpowiedzUsuńByło niezłe.
PS A maki uważam za moje;-)
Patrycjo, jakie piękne maki! Tak mało ich w tym roku w blogosferze, a u Ciebie dzisiaj zachwycają. A czekoladowe lody zamawiam dla Dziewczyn! Byłyby zachwycone ;)
OdpowiedzUsuńAle mi zrobiłaś smaka na lody ;) chociaż niezbyt lubię czekoladowe, to drugie zdjęcie zdaje się mówić 'lubisz czekoladę czy nie, ZJEDZ MNIE!'
OdpowiedzUsuńPozdrawia :)
cudowne zdjęcia! za każdym razem, kiedy tu zaglądam, nie potrafię od nich wzroku oderwac.
OdpowiedzUsuńwspaniałe lody, takie... Twoje. własne. według osobistych upodobań, z dozą uczuc i kawałkiem serca.
Nie mam odwagi zrobić takich lodów na podróbkach śmietany i mleka..
OdpowiedzUsuńmyślisz Patrycjo, że by się udały?
Uwielbiam lody według tego przepisu! Są naprawdę pyszne a jeszcze czekoladowe! szaleństwo! I nie trzeba maszynki do lodów!
OdpowiedzUsuńczekoladowe lody to jest to :)
OdpowiedzUsuńczekoladowy aksamit! pychota!!!
OdpowiedzUsuńpychota!!!!
OdpowiedzUsuńlody bez maszynki? super :) i na dodatek czekoladowe - na pewno sprobuje, choć u mnie pogoda zupełnie nie na lody już... :)
OdpowiedzUsuńOd dwóch tygodni, czyli od zakupu maszyny, mieliśmy już lody jogurtowe ze śliwkami i winogronami, lody o smaku banoffee pie a ostatnio lody z custard i kawałkami batoników Daim:-) Czekoladowych jeszcze nie było...
OdpowiedzUsuńLody wyladaja przepysznie!! czekoladowe...moje ulubione;) i jak widac nawet maszyna do lodow nie jest niezbedna!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
:) jeśli te lody smakują tak dobrze jak wyglądają, to może kiedyś się przekonam do lodów domowych... :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :)
Lody. Lubię.
OdpowiedzUsuńAle jeszcze bardziej lubi On.
I dla niego je zrobię :)
Kocham Maki i domowe lody też ;-)
OdpowiedzUsuńPiękny duet!
Marzą mi się lody własnej roboty... może zrobię :) i zapraszam do zabawy http://kuchennewojowanie.blogspot.com/2010/08/zabawa-w-10.html
OdpowiedzUsuńLubię! Lubię lody.
OdpowiedzUsuńboze jakie tu wszystko sliczne i apetyczne!! brawo!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTy i siostra to prawdziwe kulinarne czarodziejki! Uwielbiam Wasze blogi:)
OdpowiedzUsuńCiąża zrobiła ze mnie czekoladosmakosza i tak już zostało, nigdy wcześniej nie sięgałam po takie smaki a teraz przeważnie po te czekoladowe, namiętnie piekę brownie i browniepodobne ciasta. Lody - wybredna jakaś się zrobiłam, jeśli już jem to kupuję w miejscu absolutnie magicznym. Markety z każdej strony a ja jadę kilka mil tylko dla tego smaku! Twoje czekoladowe są tak zachęcające że już nie mogę się doczekać kiedy je zrobię!
Ps. a jak będziesz kiedyś w Szkocji koniecznie zajrzyj do Stonehaven do Aunty Betty!
jestem absolutnie oczarowana Pani blogiem, jest przecudny!!! będę odwiedzać i może wreszcie odważę się eksperymentować w kuchni (i namówię do tego moją ukochaną Mamę!)
OdpowiedzUsuńHai un bellissimo blog :)
OdpowiedzUsuń