2012/09/04

Ministerstwo Kawy




Na kawę lubię chodzić do Ministerstwa.
Ministerstwa Kawy.
I muszę się przyznać, że kiedy śniadanie, czy lunch, jem na mieście, zdarza mi się, że potem na kawę jadę właśnie tam. Zrozumiecie, kiedy spróbujecie ich kaw.
Cappuccino jest tak doskonałe, że nie potrzebuje nawet słodzenia, a picie go to zmysłowa wręcz przyjemność. I muszę przyznać, że były dni, kiedy nie mogłam się wprost doczekać powrotu tam, a to cappuccino będzie mi się śnić po nocach.
Sama kawiarnia to jasne, ascetyczne wnętrze (bardzo podobają mi się te stoliki z nogami z giętego metalu) z wielkimi oknami, niewielkimi stolikami i lampkami do czytania czy pracy (jest wi-fi), niezbyt gwarne, z przyjemną muzyką, idealne, żeby spokojnie porozmawiać lub popracować. 
Jedyne czego mi tam do kawy brakuje, to większego wyboru francuskich wypieków, pain au chocolat czy pain au raisin, tylko obawiam się, że wtedy byłabym skłonna tam zamieszkać;-)

             Robi się moje cappuccino.

   ... i gotowe!

                                                                                                   
                                                                                                                     Niektóre moje kawy w Ministerstwie;)





Ministerstwo Kawy
ul. Marszałkowska 27/ 35 (tuż za Pl. Zbawiciela, na tyłach Kościoła Najświętszego Zbawiciela)
wi-fi - jest
www | Facebook

11 komentarzy:

  1. no pięknie wycisnęłaś to małe wnętrze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajne klimatyczne miejsce :)
    ja ostatnio zasmakowałam w kawie w Relaksie warszawskim :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe. Ja z Ministerstwa wychodziłam zawsze z raczej negatywnymi uczuciami. Dwa razy brałam espresso - raz było tak gorące, że sparzyłam sobie język, a za każdym razem było kwaśne. Pamiętam też jakieś smoothie, które było niesmaczne, choć teraz nie jestem w stanie sobie przypomnieć dlaczego. Za to było bardzo duże, więc próbowaliśmy je wypić w trzy osoby, ale i to było trudne.
    Podobno mają też świetne słodkości. Moja tarta z łososiem i szpinakiem była mocno 'taka se'. Jednak te wszystkie mankamenty to pikuś, bo i tak wracaliśmy tam ze znajomymi, bo to całkiem po drodze. Miarkę przebrał pewien pan z obsługi, który na prośbę o biały blok czekoladowy, stanowczo go odradził informując mnie, że jest, cytuję, "zajebiście słodki". Ot, Ministerstwo.

    OdpowiedzUsuń
  4. grecki_chor,
    Dziękuję:)

    Danutka,
    Nie wiem jakie tam jest jedzenie czy słodkości, nie próbowałam, byłam tam na kawie i ta za każdym razem była wyśmienita:)

    Psie Wędrówki,
    Do Relaksu się wybieram, jeszcze nie dotarłam, może następnym razem się uda:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki za ten post! :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. udało mi się odwiedzić Warszawę w miniony weekend. Ministerstwo Kawy było na pierwszym miejscu listy "must visit".
    za każdym razem gdy myślę o kawie przychodzą mi smaki właśnie tej Kawy z Ministerstwa. bo to kawa niezwykła! zapachy i smaki są dokładnie takie jak opisują je bariści. mleko idealnie spienione. i wystrój! zdecydowanie mogłabym tam wstępować codziennie rano. (:

    OdpowiedzUsuń
  7. Miło mi cię poinformować, że nominowałam cię do Versatile Blogger Award. Czyta się ciebie z prawdziwą przyjemnością.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Patrycjo,
    jak to jest - czy KPP dopuszcza kawę? Zawsze mnie to interesowało. Dziękuję za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo stylowe miejsce, a jak jeszcze kawa wyśmienita to już w ogóle świetnie! :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Jola,
    Tak. Zresztą w KPP nie istnieje sztywne pojęcie szkodliwy-nieszkodliwy, wszystko jest raczej kwestią indywidualnych uwarunkowań (co jednemu pomaga, innemu szkodzi)

    sheandhim+the cat,
    Ja również mogłabym ich kawę pić codziennie. Zdecydowanie trudno o niej zapomnieć:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem na odwyku kawowym, ale po tym poscie no to chyba musze.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny blogu:)
Proszę o
podpisanie się imieniem jeśli komentujesz anonimowo. Będzie mi miło zwracać się do Ciebie po imieniu, nie bezosobowo :)