2019/09/12
Babciunio.
Wiele lat temu moja irlandzka sąsiadka powiedziała mi, że dopóki mamy Babcię, jesteśmy dziećmi. Nie ważne ile lat mamy, dla nich jesteśmy dziećmi, a kiedy odchodzą nagle doroślejemy i jest to twarde lądowanie.
Zrozumiałam to lata później, że dopóki Ona jest, świat jest trochę jakby pod parasolem tej miłości i troski, tego „załóż sweter kiedy idziesz do piwnicy, jest mróz a tam zimno”...a ja zawszę czuję się trochę dziewczynką kiedy Ona na mnie patrzyła i kiedy wtulałam się w jej babciny sweter, pachnący ciepłem domu, dobrem, czułam Jej zapach który był jak najmilszy szal, kojący całe zło tego świata.
Najgorsze jest to twarde lądowanie, to przejście w bezbabciny świat, w którym nie można potrzymać Jej za rękę, wtulić w zapach jej włosów, zwyczajnie porozmawiać o wszystkim i niczym ani obcałować licznymi całusami na dzień dobry, które zawsze wywoływały Jej perlisty śmiech. Nie ma wspólnego gotowania, robienia Jej śniadań i ulubionych bułeczek, nie ma naszych rytuałów, oglądania targowych zakupów z aprobatą dla ładnych pomidorów, malin czy kwiatów. Zostały liczne wspomnienia, przepiękne wspólne chwile, które wyciągam ze szkatułki serca, kiedy smutno i samotnie bez Niej, mojej bratniej duszy. W tym
miesiącu mija pół roku bez Niej.
Bez mojego najsłodszego Babciunio.
Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty.
OdpowiedzUsuńwyrazy współczucia
OdpowiedzUsuńOch... Obtulam mocno. Z Twoich wpisów promieniała taka miłość do Babci ze aż chwytało mnie to za serce. Czasami wydawało mi się, ze jest Ci bliższa niż mama ��
OdpowiedzUsuńMojej babci nie ma już 10 lat, ale tej pustki w sercu nic nie zapełni.
Bardzo Ci współczuję ...
OdpowiedzUsuńTęskno za Babciunio bardzo! Ściskam mocno Pati!
OdpowiedzUsuńWyrazy współczucia
OdpowiedzUsuńPół roku, niby niedawno, a jednak jakby inna epoka od tamtego czasu. Ściskam serdecznie, to bolesne, amputują człowiekowi kawał serca i wspomnień. Moja Babcia odeszła jakieś 20 lat temu, ale ja miałam tych lat więcej, więc tę stratę pamiętam, jest we mnie, jakby to dzisiaj było.Po latach ten brak odczuwam już inaczej, ale tęsknota jest i pewnie pozostanie na zawsze. Myślę, że to Ona sprawiła, że piekę chleb i kiszę ogórki :) To może brzmi nieco trywialnie, ale jest mi cieplej na sercu, gdy robię to, co kiedyś moja babcia robiła - a teraz się pewnie uśmiecha, gdy nieudolnie nieco mieszam zawartość miski z zaczynem :) I słowo daję, że czuję wsparcie. Bo tych zabawnych czynności nie wyniosłam z domu. W genach gdzieś siedzą. I sprawiają, że wychodzi mi coś, co w zasadzie nie ma prawa wyjść. I ta świadomość uśmiechu osoby, której od dawna nie ma pośród żyjących, sprawia, że jest mi łatwej. Jestem przeszczęśliwa, że było mi dane spędzenie dużej ilości czasu z babcią i dziadkiem. To dar nie każdemu dany. Bardzo doceniam. Tobie, Trufelko,wielkie dzięki, że swoją relacją prywatną dzieliłaś się, to dodatkowo uświadamia, jak wiele miałam. Często przyjmuję za oczywistość to, co oczywistością nie jest.
OdpowiedzUsuń