2022/01/21

Bo życie się składa z drobiazgów, jak kromka z okruszków.



Z „mojego” polskiego sklepu odeszła moja ulubiona pani, dwie nawet. 
Martwiłam się trochę jak to będzie z nowymi, ale jestem dobrej myśli.  
Bo ja to mam tak, że jak gdzieś chodzę, to już tak trochę jestem jak u siebie. 
Dzięki ludziom i relacjom.
 „Dzień dobry pani Marzenko/Edytko/Justynko” od progu i „do widzenia” to dla mnie hymn codzienności, klej który spaja te okruszki, co z nich się życie składa jak kromka.
 „Dzień dobry Dennis!” zakrzyknę do mojego pana od warzyw gdy podjeżdżam rowerem pod jego stragan. To są tak ważne, a drobne gesty: dzień dobry, dziękuję, przepraszam. Tutaj często "jak się masz, czy jesteś w zdrowiu?" Dennis często pyta. I błogosławieństwo, gdy odjeżdżam (prawdziwa historia, nie żartuję)
Wracając z targu, po pogawędkach z „moimi” ludźmi jadę rowerem. A na twarzy, z tej błogości i wdzięczności, szczerzy mi się kukurydza od ucha do ucha.
Mijam pana,
 a on tak jakoś spogląda, przez głowę przebiega myśl, że może wyglądam jak nawiedzona tak uśmiechnięta, ale co tam, tego nie da się powstrzymać bo i po co.
Ale jemu nie o to. Bo nagle mówi „bardzo podoba mi się Twój rower”, podziękowałam, on dodał „you’re welcome”
  uśmiechnęliśmy się oboje, i pojechałam z tym kolejnym darem dalej. 
Bo to są dary.
Małe prezenciki, które dajemy sobie wzajemnie na ulicy, w kolejce po bułki czy rybę, na stacji kolejowej, czekając na tramwaj. Słowa spontanicznej uprzejmości. 
Jak „tak ślicznie pani w tej sukience/fryzurze” powiedziane obcej kobiecie na ulicy. 
 Miłego dnia! - pani/panu na poczcie, w urzędzie, cukierni, sklepie, warzywniaku, aptece.
Co więcej, te słowa NIC NIE KOSZTUJĄ. 
Nic, nic a nic nie ubywa mi z konta, a wręcz przeciwnie PRZYBYWA MI, waluty, której nie da się pobrać z bankomatu. Robię to od lat, kiedy czuję ten impuls, widzę, i serce od razu chce to wypowiedzieć. 
Nie bronię mu. To działa cuda, mówię Wam.

W polskim sklepie pojawiła się nowa pani, klientka przede mną zapytała ją o imię, więc powiedziałam tylko, że miałam pytać, ale już wiem jak pani ma na imię i przedstawiłam się (bo lubię się zwracać po imieniu kiedy wchodzę i mówię „dzień dobry”)

W ogóle nie zdziwiły jej moje wielorazowe szmaciane woreczki na zakupy, ani to, że proszę o pakowanie wędliny wyłącznie w papier. Kiedy zapomnę woreczka, nie ma problemu dla niej zważyć luzem sześć michałków kokosowych i wrzucić mi do torby (niektóre panie bardzo tego nie lubią). Sama z siebie powiedziała, że pojęcia nie ma czemu ogórki pakuje się w folię i że dbanie o świat zaczyna się od własnego domu. Oczy mi się zaświeciły. 

No swój człowiek, pomyślałam. 

Kiedy ważyła mi ser, pyta czy może chcę więcej, bo ona tego kawałka końcowego już nie sprzeda. Czytaj: będzie wyrzucony. Takich przykładów jest więcej. 

Niby to jej praca i widzę, że innym nie chce się wysilać, ale ona jest tam taką zapobiegliwą, skrzętne gospodynią, lubiącą harmonię i porządek by dobrze pracować. Do tego z pogodnym usposobieniem.
Sama poprosiła mnie, by zapisać na kartce produkty, które zwykle kupuję i są w sklepie, bo jest nowa i nie wie, a chce zamówić. Zaproponowałam, że może komunikator internetowy będzie bardziej wygodny. Zgodziła się od razu. A ja dwa dni dumałam czy mogę ją o to poprosić, bo tak komunikowałyśmy się z poprzednią panią, pisała mi czy np. twaróg, drożdże i ulubiona musztarda są w nowej dostawie. 

W wiadomościach zawsze podpisuje się imieniem i pozdrawia serdecznie. 

Swój człowiek. 

Wczoraj zapytałam czy będzie w piątek w sklepie, odpisała, że tak i zaprasza.

Zaraz wsiądę na rower i zawiozę jej kawałek mojego chleba, przy okazji zerknę co nowego przyszło w dostawie. Marzy mu się kanapka z twarogiem śmietankowym z Czarnkowa i dżemem porzeczkowym. Tak, można marzyć o dobrym twarogu, co mieszkającym w Polsce może wydawać się śmieszne, ale tu bywa raz na tydzień, kilka sztuk.
I przyjemnie kiedy to marzenie się spełni.


16 komentarzy:

  1. Miłe gesty jest ich co raz mniej. Dobrego dnia

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety, ale dobrze jest dawać przykład i kultywować zwykłą uprzejmość i grzeczność bo naprawdę jeszcze 20-50 lat i to zaniknie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam z kukurydzą ❤️❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. To o czym piszesz to tak niewiele, a tak wiele znaczy!
    :):):)

    OdpowiedzUsuń
  5. Magda,
    Cudownie🤗💕

    OdpowiedzUsuń
  6. Unknown,
    Dokładnie💕

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ludziolubny wpis❤dziękuję za tę historię. Życzę Ci miłego popołudnia i udanego weekendu😊

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ludziolubny wpis❤dziękuję za tę historię. Życzę Ci miłego popołudnia i udanego weekendu😊

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak malo kosztuje bycie milym a jaka radosc to sprawia drugiej osobie. Przepiekny wpis. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak pieknie piszesz o zwyklym, niezwyklym zyciu, niewymuszonej zyczliwosci, serdecznosci, ktora splywa na dusze jak balsam w tym czesto nieladnym swiecie.
    Wlasnie te drobiazgi, okruszki sa tak wazne dla nas wszystkich.

    Dziekuje i pozdrawiam serdecznie
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimowy07:55

      Niestety, widzę ogromną zależność między tym, jak się w danym kraju żyje, a ogólną życzliwością na co dzień. Jeśli masz głowę wypełnioną zmartwieniem, jak dociągnąć do pierwszego, bo pomimo wyższego niż przeciętne wykształcenia i wcale nie najniższej krajowej brakuje ci na ratę kredytu, czynsz, a jeszcze na psychologa dla syna mieć trzeba, na korepetycje, żeby dostał się do średniej szkoły po pandemii, na naukę angielskiego, bo wiadomo, że ważny dla obu synów, i gdy zastanawiasz się, czy kupić marchew i paprykę, bo lubisz, ale taka droga.. - to wszystko powoduje, że jesteś „nieobecna” dla innych, bo mieszkasz cały czas w swojej głowie.. Budzisz się, gdy ktoś - zwykle niestety starszy człowiek - na ciebie nakrzyczy, że stał tutaj, tylko na chwilę odszedł, a ty zajęłaś jego miejsce, albo jakiś facet w wieku produkcyjnym, który jest królem życia, bo prowadzi dochodowy interes i ubiera się, jakby właśnie przyjechał do Aspen, rzuci na ciebie pogardliwe spojrzenie i wbije słowną szpilę.. Oto Polska…

      Usuń
  11. Tak niewiele, a tak wiele - czasem wystarczy uśmiech, mały gest a tyle radości <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawie piszesz. Wracam na bloga regularnie. Doskonały język.

    OdpowiedzUsuń
  13. Pięknie napisane! Jeszcze nie robiłam chleba samodzielnie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. wygląda pysznie. Muszę spróbować!

    OdpowiedzUsuń
  15. Agnieszka, namawiam, to wspaniała przygoda :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny blogu:)
Proszę o
podpisanie się imieniem jeśli komentujesz anonimowo. Będzie mi miło zwracać się do Ciebie po imieniu, nie bezosobowo :)