2012/03/24

Ostatnie rzymskie migawki. Analogowo.


Schodzimy, odwracam się, nie mogę oprzeć się tej "pocztówce" i fotografuję Schody Hiszpańskie, zawsze pełne gwaru i turystów.



W drodze do Watykanu, kiedy miniemy ulice ekskluzywnych butików, będzie dużo spokojniej i zaskakująco cicho i pusto w kameralnych uliczkach. Może wszyscy jeżdżą tam metrem?
Zanim jednak dotarliśmy do Watykanu, postanowiłam odnaleźć pobliskie kawiarnio-delikatesy, w których piłam kawę podczas swojego pierwszego pobytu w Rzymie (i gdzie kupiłam pyszny krem grzybowy, obłędny jako pasta do chleba). Nie było to łatwe, nie zapisałam adresu, nie pamiętałam nazwy, jedynie wystrój i... smak kawy. Od tych paru lat wiele się w tej okolicy zmieniło, albo przynajmniej tak mi się wydawało, i w gąszczu sklepików, restauracji i straganów-ze-wszystkim, prawie już dałam za wygraną, gdy trafiliśmy przed delikatesy, które przypominały mi poprzednie. Na zewnątrz nie było kilku mini stoliczków, w środku też nieco inaczej, ale bar kawowy jakby znajomy.

"Zaraz się przekonamy czy to tu, muszę tylko napić się kawy i będę wiedzieć" oznajmiłam Miłemu. Po pierwszym łyku, zawyrokowałam "tak, to tu!". Kawa wciąż pyszna i co dziwne, lepsza (co orzekliśmy chórem i niezależnie) niż w Castroni na via Nazionale. Z kolei na via Nazionale, można usiąść i zjeść w przestronnym wnętrzu, wydzielonym z ogromnego, dwu poziomowego sklepu, polecam spróbować tam panini z bakłażanem i mozzarellą, koniecznie na ciepło. Jeśli natomiast będziecie w okolicy Watykanu, zajrzyjcie na via Ottaviano i wpadnijcie na kawę do Castroni. Pija się ją tam, na stojąco, przy kontuarze, spotkacie tam wszystkich: miejscowych, turystów i księży wpadających na kawę z pobliskiego Watykanu. (poniższy poczwórny kolaż to, jedne z bardzo niewielu jakie zrobiłam, zdjęcia cyfrowe)



Tuż przed wejściem do Bazyliki (z nowo załadowaną do aparatu kliszą), wdrapaniem się po schodach na szczyt, z którego widać cały Rzym jak na dłoni, mój aparat postanowił, że po ponad 15 latach zastrajkuje. To była jedyna klisza, która nie wyszła, dlatego panoramę Rzymu,  mam tylko w swej pamięci. 
Może to powód by tam jeszcze raz wrócić? 


To zdjęcie, z rybami już zawsze będzie nam się kojarzyć ze sceną z pewnego serialu, ciekawe czy ktoś zgadnie z jakiego?


Drzewko pomarańczowe, rosnące w środku miasta, w bocznej uliczce


Te stare, obdrapane mury, chyba nie przestaną mnie zachwycać. Ich kolor zmienia się w zależności od pory dnia, na żywo są jeszcze piękniejsze... 

Castroni
www
via Ottaviano 55
via Nazionale 71
Rzym

18 komentarzy:

  1. Uwielbiam Twoje analogi. Mogłabym je oglądać - wszystkie, z wielu postów - na okrągło. Niedościgniony wzór :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. też byłam w lipcu w Rzymie, ale niestety bez mojego analoga. patrząc na Twoje fotografie bardzo tego żałuję, bo tym moim brakuje tego czegoś ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. PIĘKNE! NO i oczywiście w stu procentach się zgadzam, że obdrapane mury rządzą :) MArzą mi się Włochy znów... Z analogiem, choc trochę się go jeszcze boję...

    Pozdrowienia ciepłe, Truflo.

    OdpowiedzUsuń
  4. Patrycjo, pokazałaś coś co kocham. Mam ciary, dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah,
    zawsze sobie Twojego posta odkładam do momentu aż zasiądę przed komputer z kubkiem kawy.
    Teraz jestem myślami we Włoszech, w Rzymie, w Watykanie, między odrapanymi budynkami, między straganami i kawiarniami pachnącymi świeżo zmieloną kawą, ah...
    Jakiego analogowego aparatu używasz?
    Takiego XX wiecznego Zenita?
    Bo mam owy aparat w domu, ale jak Ania, jeszcze się go trochę boję i nie wyobrażam sobie zgrania zdjęć z niego na komputer, a wychodzą przepiękne..
    Pozwolisz, że sobie pare Twoich zdjęć zapiszę na kommputerze, a niektóre może nawet wywołam, piękne!

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. świetnie przywołujesz te klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  7. o jeju...zapomniałam już jak bardzo uwielbiam Rzym..dziękuję Ci za przypomnienie..Mam nadzieję, że wkrótce się tam wybiorę..:))
    obłędne analogi! niesamowite!
    uściski!
    J

    OdpowiedzUsuń
  8. cudowne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ależ bym się tam wybrała:) piękny jest Rzym-już się w nim zdążyłam zakochać:)

    OdpowiedzUsuń
  10. piękne, nie wiem, które jest moim ulubionym. ale lubię to z okularami na wystawie w komplecie z panem z czerowną torbą od Armani:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudnie! Jak zwykle analogowo - bez porównania. Pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba chciałabym się tam teraz znaleźć;););)

    OdpowiedzUsuń
  13. Rzym mamy w planach w pazdzierniku :-) Super analogi bede jeszcze sobie do nich zagladac :-) usciski Ania

    OdpowiedzUsuń
  14. muffinka,
    Mój aparat to Pentax ME Super. Z analogowego aparatu nie da się zgrać zdjęć na komputer. Musisz najpierw wywołać kliszę, następnie zeskanować kliszę (w zakładzie foto) lub odbitki (ręcznie).

    Dziękuję Wam za wszystkie komentarze:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  15. PS
    Zapomniałam o najważniejszym: muffinka, Ania Włodarczyk
    Dziewczymy, nie ma się czego bać, tylko odkurzać analogi i do dzieła;)

    OdpowiedzUsuń
  16. niektóre z tych fot to mistrze :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak dla mnie to wszystkie z tych fot to mistrze :D Byłam w Rzymie parę razy, ale na Twoich zdjęciach wygląda on jeszcze bardziej magicznie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny blogu:)
Proszę o
podpisanie się imieniem jeśli komentujesz anonimowo. Będzie mi miło zwracać się do Ciebie po imieniu, nie bezosobowo :)