2009/06/07

Cukier... nie krzepi!

Kilka tygodni temu wpadłam na bloga , który zmobilizował mnie aby w końcu napisać o tym, czego na moim blogu nie znajdziecie. O cukrze.
Blog, o którym mowa, bardzo obrazowo trafiając do wyobraźni, pokazuje jak niewiarygodne ilości cukru znajdują się w wielu produktach, które choćby z racji gabarytów nie powinny go w sobie tyle pomieścić (kostka cukru w łyżce keczupu Heinz'a, siedem kostek w malutkim kubeczku jogurtu owocowego!)
Jeśli już trafimy na tego bloga, nie sposób go zapomnieć, sam nagłówek daje wiele do myślenia
"Czy zjadłbyś stos szesnastu kostek cukru?".
Hmm, pomyślmy. "Jasne, że nie!" Odpowie większość. "Trzeba by być niespełna rozumu".
Niezupełnie, trzeba być tylko nieświadomym. Wspominałam już nie raz, że zawsze bacznie przyglądam się temu co wkładam do sklepowego kosza, że groszek czy fasolka w puszcze swą słodycz nie zawdzięczają warunkom w jakich rosły a producentowi, który im tej słodyczy dodał. Cukrem. Polecam lekturę etykiet produktów, które zwykle kupujecie, można się zdziwić. Po latach mam za sobą przegląd wszystkich (i mogę to powiedzieć z czystym sumieniem) artykułów spożywczych, które pojawiają się w prawie każdej kuchni, dlatego też wiem, że niemalże każdy z nich zawiera cukier (lub skrobię, jeśli cukier się nie pojawia), kwestia tylko czy wiemy ILE.
Na początku sprawdzanie etykiet, niosło ze sobą zdziwienie. Nie mogłam znaleźć niemalże niczego, co stanowiłoby podstawy kuchni i spiżarni, co nie zawierałoby cukru (lub skrobii). Gdy robimy zakupy, On mówi "może tu nie ma cukru?" i szuka w spisie składników z nadzieją w oku. Mi (po latach treningu) wyłowienie słowa cukier/ sugar na liście składników zajmuje nie więcej niż 3-4 sekundy;). Teraz już wiem, który przecier/ fasolka/ groszek jest niesłodzony, choć zdarzają się niespodzianki (kiedy np. ciecierzyca oznaczona "sugar free", jest faktycznie sugar free - brak cukru na liście składników - tylko w dużej puszce, podczas gdy już w małej puszce nie - etykieta jest identyczna z przodu, z tyłu, na liście składników jednak cukier się pojawia).
Więc kiedy następnym razem będziecie biec do odprawy paszportowej i zziajani chwycicie z lodówki lotniskowego barku sok pomarańczowy Minute Maid (bo to przecież sok, natura czyli "samo zdrowie", cukru w nim pewnie ze szczypta, dla smaku), który nie wiedzieć czemu pojawia się na każdym lotnisku, często jako jedyny sok, zastanówcie się czy chcecie wrzucić w siebie dwanaście (słownie: dwanaście!) kostek cukru. A kiedy pakujecie dziecku do szkoły/ przedszkola czekoladowe mleko Nesquik'a (bo to samo zdrowie, mleko to wapń -jeśli, ktoś w to jeszcze wierzy - a czekolada to magnez)to miejcie świadomość, że to "samo zdrowie" to czternaście i pół kostki cukru. Hmm.


Jednym z rekordzistów jest shake mleczny z McDonald's. Wiele osób kupuje go, bo "zdrowsze od hamburgerów, tylko napój"...a w nim dwadzieścia siedem kostek cukru (sic!).
Polecam zajrzenie na tę stronę oraz czytanie etykiet, na początek na tym, co znajduje się w Waszych kuchniach. Zaskoczenie gwarantowane. I nie chodzi tu tylko o produkty stricte słodkie, takie jak lody czy desery. Chodzi o niemal wszystko.

Jak już wcześniej wspominałam, powodem, dla którego cukier jest szkodliwy, nie jest tylko otyłość czy cukrzyca, choć to są sprawy poważne bo prowadzą do poważnych powikłań, ale powody mające inne skutki. Chciałabym je króciutko wytłumaczyć, aby to uczynić posłużę się słowami autorytetu w dziedzinie Tradycyjnej Medycyny Chińskiej (której od lat jest wykładowcą) - Claude'a Diolosy:

"Pierwszym działaniem słodyczy jest wzmacnianie. Najpierw konieczne jest jednak wyjaśnienie, co rozumie się pod pojęciem “słodki”. Chodzi przede wszystkim o gotowane ziarna zbóż (jako należące do elementu Ziemi - smak słodki. Jednak w dalszej części wykładu Diolosa zauważa, ze każda cywilizacja miała swoje sposoby na przygotowanie zbóż oraz to, że nasza jest cywilizacją chleba. Ma jednak na myśli i mocno to podkreśla, że jest to chleb z mąki pełnoziarnistej - nieoczyszczonej- i tylko taki, oraz wszelkie kasze, również pełnoziarniste, nieoczyszczone i niepolerowane - przyp. Patrycja)
Słodycz nie ma natomiast nic wspólnego z białym rafinowanym cukrem, który z punktu widzenia chińskiej medycyny zaliczyć raczej trzeba do trucizn.[...]
Oczyszczony biały cukier charakteryzuje się silną energią wychładzającą. Z punktu widzenia medycyny chińskiej trudno taki cukier nazwać produktem żywnościowym. Raczej należałoby go określić jako produkt chemiczny, w zdecydowanej większości przypadków bardzo szkodliwy dla organizmu, gdyż silnie go zakwasza (a to obniża odporność) oraz poważnie osłabiający żywioł ziemi, czyli trzustkę i śledzionę. Ze swej natury biały cukier jest wyziębiający i wytwarzający wilgoć, przekształcającą się w śluz
(który osłabia organy, spowalnia ich funkcjonowanie, w rezultacie upośledza ich działanie - przyp. Patrycja). Jednym z nielicznych przypadków uzasadniających użycie takiego cukru jest słodzenie mocnej miętowej herbaty w klimacie bardzo gorącym i ekstremalnie suchym. Tak właśnie stosują go Arabowie na pustyni" *
Zamiast tego, Medycyna Chińska zaleca używanie (w ilościach rozsądnych i rozwagę w ich spożywaniu - co Diolosa podkreśla, gdyż wie, że Europejczycy i szczególnie Amerykanie mają problem ze słowem umiar): miodu, syropu trzcinowego (oraz cukru brązowego, trzcinowego, nierafinowanego), syropu klonowego, melasy (trzeba mieć na uwadze, że wszystkie one mają jednak wysoki lub bardzo wysoki indeks glikemiczny). Wręcz przeciwnie, nie liczyłabym, że ciastko/ ciasto nawet z mąki pełnoziarnistej, przygotowane wg zasad PP, ociekające miodem czy melasą ale zjadane regularnie, codziennie "pójdzie na zdrowie". Natomiast zjadane rzadziej i niezbyt przesadnie słodkie będzie w sam raz, a słodzone np. odrobiną syropu z agawy będzie właściwie nieszkodliwe.
Kwestia wyboru i umiaru.
Mogę śmiało powiedzieć, że życie bez cukru nie jest gorzkie. Wręcz przeciwnie. Szukajmy słodkiego smaku, nie rezygnujmy z niego. Ale koniecznie ze świadomością czym naprawdę on jest i który słodki jest tym właściwym.

P.S. Chciałam dodać coś jeszcze:
Zdaję sobie sprawę, że pewnie wywołam tym postem lawinę i znajdą się głosy różne ("oj, nie ma co przesadzać, cukier nie jest taki zły" itp.), ale jeśli choć jedna osoba dzięki temu spojrzy inaczej na sok, który kupuje dziecku, zamiast cukru zacznie słodzić herbatę odrobiną ksylitolu a ciasto upiecze na pełnej mące  czy choćby zacznie jeść/ kupować odrobinę bardziej świadomie... będę szczęśliwa:)


* Cytaty pochodzą z książki "Chiny, kuchnia, tajemnice medycyny" Claude'a Diolosy.
** zdjęcia pochodzą z blogu Sugarstacks, umieszczone za zgodą autora.

33 komentarze:

Agata Chmielewska (Kurczak) pisze...

jest dużo racji w tym co piszesz,
ja też czytam etykiety i jak widzę babki na siłowni pijące wody smakowe (z dodatkiem cukru-sprawdziłam) to im o tym mówię i w większości są zaskoczone

jednak uważam, ze nie należy popadać w obłęd i w spożywaniu cukru, jak i innych produktów, zachować po prostu zdrowy rozsadek i umiar :)

Patrycja pisze...

Aga-aa

Oczywiście, każdy podejmuje indywidualne decyzje co do tego czy jeść cukier, mięso, nabiał etc.
Ja na podstawie wiedzy oraz doświadczenia, podjęłam własne. Dla mnie autorytetem jest Medycyna Chińska, nie wątpię w jej mądrość i nią się kieruję. Nie każdy musi. Szanuję też MM i z niej również czerpię. Wbrew pozorom obie mają wiele wspólnego (ale to oddzielny temat). Dlatego też, mój zdrowy rozsądek pozwala mi zjeść sporadycznie np. croissanta z czekoladą w ulubionej kawiarni, ale ten sam głos rozsądku powstrzymuje od regularnego (codziennego) wrzucania w siebie cukru, choćby to była "tylko" łyżeczka:)
To są oczywiście moje indywidualne decyzje, ten blog jest o moich preferencjach.
Natomiast zgadzam się z Tobą, że umiar jest tu słowem-kluczem:)
Z tym, że dla jednego to "tylko" dwa batony dziennie i trzy posłodzone herbaty, a dla kogoś innego kawałek ciasta raz na tydzień, ale to już zupełnie inny temat...:)

Pozdrawiam!

ja_n pisze...

Ja widziałem te zdjęcia już dość dawno, ale muszę powiedzieć że podchodzę do nich sceptycznie. Obawiam się, że autor tych zdjęć dla uproszczenia lub dla lepszego efektu do worka "cukier" wrzucił wszystko jak leci, każdą substancję która z chemicznego punktu widzenia jest cukrem. Również fruktozę, która naturalnie znajduje się w owocach będących składnikiem produktu. Wątpliwy też dla mnie jest sposób mierzenia i przeliczania zawartości cukru w produkcie na te kostki.

Oczywiście nie podważam samej idei takiego porównania, ani tego że mnóstwo produktów jest dosładzanych bo takie lepiej się sprzedają. Gratuluję wytrwałości w czytaniu składników potraw i dziękuję za wskazówki - nie wpadłbym na to że cukier może się czaić nawet w groszku z puszki, choć sam też unikam produktów dosładzanych. Jednak powyższe wątpliwości dla mnie bardzo obniżają wiarygodność bloga, który cytujesz. Z drugiej strony nie studiowałem go dogłębnie, może metoda pomiaru i przeliczania jest tam szczegółowo i wiarygodnie wyjaśniona, jeśli tak to chętnie dam się oświecić.

Patrycja pisze...

Jacku,

Wydaje mi się, że autorzy bloga podchodzą do zadania rzetelnie. Na stronie znajduje się informacja, że zawartość odżywczą wzmiankowanych produktów wyliczają na podstawie informacji z opakowań, stron www producentów lub Departamentu Rolnictwa ("Nutritional information was taken from package labels, manufacturer websites, or the USDA nutrient database"). Poza tym nie mają powodu kłamać, to wszystko można sprawdzić. Obok każdego zdjęcia produktu umieszczone są też informacje o ilości cukru w gramach na cały produkt oraz jedną porcję. Gramy przeliczają na kostki, dość precyzyjnie, bo kostki są nawet dzielone, by ich waga była równa faktycznej zawartości cukru.
Wspominają również, że nie dzielą cukrów na rodzaje (fruktoza, sacharoza) choć mają świadomość, iż każdy z nich jest inaczej trawiony, ma inny metabolizm w organizmie ("Note: We don't differentiate between different types of sugar - i.e., sucrose, fructose, cane sugar, corn syrup, honey, etc., although there are differences in how these sugars are metabolized. We just used cubes of white sugar as a visual aid"). Kostki cukru służą autorom bloga do wizualizacji, zwróceniu uwagi, by zastanowić się co faktycznie kryje się w tym co jemy/ pijemy, co wg mnie jest świetnym pomysłem, bodźcem do szukania głębiej, do zerknięcia, choćby z ciekawości na to co sami kupujemy/ jemy. Niby na opakowaniu są pełne informacje, ale tego nikt nie czyta, tego się nie "widzi". Natomiast autorzy Sugarstacks jednym zdjęciem sprawiają, że zaczyna się to po prostu widzieć.
Pominęłam w swoim poście owoce czy warzywa, gdyż to zupełnie inna kategoria (o indeksie glikemicznym owoców i warzyw świetnie traktuje Metoda Montignac), nie są to produkty spożywcze, które można popsuć (jabłko to jabłko i tyle). Nie to było celem tego postu. Chciałam skupić się na tych przerobionych/ "polepszonych" przez człowieka produktach - w puszce, słoiku, butelce itd. oraz zwrócić uwagę na to co producenci próbują nam wcisnąć, jak to trafnie ująłeś, gdyż słodkie lepiej się sprzedaje. Chodziło mi o to by mieć większą świadomość i dopiero wtedy naprawdę wybierać.
Jeśli chodzi o etykiety, to zrobienie zakupów wraz z ich czytaniem, zajmuje mi kilka razy mniej czasu, niż tym, którzy obok bezmyślnie zapełniają koszyki po brzegi:)
Chciałam dodać coś jeszcze. Zdaję sobie sprawę, że pewnie wywołam tym postem lawinę i znajdą się głosy różne ("oj, nie ma co przesadzać, cukier nie jest taki zły" itp.), ale jeśli choć jedna osoba dzięki temu spojrzy inaczej na sok, który kupuje dziecku, zamiast cukru zacznie słodzić herbatę odrobiną miodu a ciasto upiecze na pełnej mące z fruktozą, czy choćby zacznie jeść/ kupować odrobinę bardziej świadomie... będę szczęśliwa:)

Pozdrawiam serdecznie!

ja_n pisze...

:) Czyli jednak wszystkie cukry lądują w jednym worku. Brakuje więc na tym blogu (piszę tu o blogu który Cię zainspirował, a nie o Twoim wpisie) zdjęcia dojrzałego jabłka czy banana z górą kostek cukru obok (tak, wiem że MM zniechęca również do jedzenia bananów). Podobnie jak miód, do którego namawiasz - samo zło wg takiej metody przeliczania.

Tak czy owak - to cenny artykuł na ważny temat. Jesteśmy karmieni całą masą śmieci w imię bardziej chwytliwych smaków i lepszej sprzedaży, a przytłaczająca większość ludzi nie zdaje sobie z tego zupełnie sprawy. Dopiero gdy uda się wyeliminować rafinowany cukier ze swojej diety, otwierają się oczy na inne smaki i smak cukru staje się nieciekawy, banalny i niepotrzebny.

Sylvii pisze...

Patrycjo Twój blog jest po prostu znakomity:).
Co do cukru, to dzięki Tobie odkryłam fruktozę i zaczęłam jej używać..a było to zimą,kiedy chodziłam ciągle zmarznięta.. wtedy przeczytałam (również na Twoim blogu), że cukier zakwasza i wychładza organizm.Hm. Te słowa utkwiły mi w główce:). Dlatego od pewnego czasu unikam (oprócz cukru) także pszenicy, na korzyść mąki orkiszowej (właśnie - co o niej sądzisz? wszak orkisz jest bardzo podobny do mąki pszennej) i żytniej. W kwestii bloga, to jest wspaniały - szalenie podoba mi się idea, że można tworzyć wyśmienite potrawy bez pozornie "niezastąpionych" składników:. Serdecznie Cię pozdrawiam:):):):)

Anna pisze...

A mnie denerwuje proflowanie fruktozy na bezpieczny cukier. Przecież jest tak samo tucząca jak sacharoza a przemycana chętnie w wielu produktach typu batoniki, które mają być zdrowe, bo zawierają przecieź tylko cukier z owoców.
Ja akurat czytam etykiety jeszcze pod innym kątem - laktozy i frukotzy właśnie, bo ich nie toleruję. Nie do pojęcia jest w czym oba te skłądniki lądują, nawet szynkę bez laktozy czasem trudno znaleźć.

Ori pisze...

Nareszcie:-) Bo Cię nie było i nie było. Z postem polemizować nie zamierzam, bo słuszny on, niestety, dobrze, ze wpadłas na pomysł, żeby ten temat poruszyć, bo tylko takie "kropelki" mogą drążyć naszą świadomość i jest szansa, że kilka osób bardziej zadba o siebie. Ja szukam obsesyjnie np. jogurtów bez żelatyny i serków bez spulchniaczy i jest ciężko...Miałam złudne pomysły, żeby wyhodować w ogrodzie wszystkie fasolki i groszki, ale moje psy mają inna koncepcję zagospodarowania działki. Serdeczności

Sylvii pisze...

Patrycjo napisałam maila:)
A mój D., który jest redaktorem serwisu internetowego puścił informację o cukrze z opisanego przez Ciebie bloga w dalszy obieg:
http://www.techno.gildia.pl/news/2009/06/ile

:)

Unknown pisze...

Witaj Patrycjo,

ja również w swojej diecie staram sie unikać cukru i jak najmniej podawac go dzieciom. Zastanawiam sie jednak czy w przypadku dzieci można cukier zastąpic fruktozą? Czy to będzie dobre wyjscie? A moze jest jakies inne? Zamierzam robić domowy jogurt z owocami jednak taki kwaskowaty nie będzie im pewnie smakował. Napisz proszę czy nie wyczytałaś gdzieś czy dzieciom można podać fruktozę zamiast cukru, czy jest ona dobra dla dzieci powiedzmy w wieku przedszkolnym. Nie mam o tym pojęcia a bardzo mnie to zainteresowało.
Dziękuję i pozdrawiam.
GosiaSamosia

Bea pisze...

Swietnie ze o tym napisalas Patrycjo!
David Servan-Schreiber mowi / pisze o tym, by nawet jesli uzywamy 'zdrowego' cukru, nie jesc slodkosci czesciej niz dwa-trzy razy w tygodniu. Niestety zaleznosc miedzy iloscia spozywanego cukru a zachorowalnoscia na raka juz dawno zostala odkryta :/
Co do fruktozy, to nie wszyscy naukowcy sa zgodni; niektorzy twierdza, ze tylko frukzoza w owocach nam nie szkodzi, ale juz z nich 'wydobyta' - tak; inni twierdza, ze nie.
Co do agawy jednak, to podobno faktycznie jest to najlepszy z mozliwych 'zamiennikow' (uwaga na podrobki, niestety i takie istnieja).
W kazdym razie zadnego cukru nie nalezy uzywac bezkarnie i w duzych ilosciach. Oczywiscie tylko wtedy, gdy zalezy nam na naszym zdrowiu ;)

Pozdrawiam!

Neoporteria pisze...

Ja również nie używam białej mąki, na gotowe napoje, owocowe jogurty wręcz nie mogę patrzeć, a cukier zastępuję najczęściej właśnie fruktozą, kiedy się da-słodami (a propos - co o nich sądzisz? np. jęczmienny zamiast melasy, orkiszowy zamiast miodu...), syropem klonowym; agawy niestety tu nie mogę wypatrzyć. Tylko ostatnio usłyszałam, że fruktoza wyraźnie podwyższa cholesterol, wiesz coś o tym? Nie wiem czy to dotyczyło fruktozy jako takiej, czy jej spożywania "łyżkami", ale trochę mnie to zaniepokoiło...

Anna pisze...

Patrycjo mogłabym Ci agawę posłać ale nie wiem czy przesyłka dojdzie cała i nienaruszona? Kupiłam też kiedyś z ciekawości sok do słodzenia gruszkowy - też ciekawy smak. Niemniej ja obu nie mogę. Fruktoza nie tuczy ale tak samo psuje dzieciakom ząbki i przyzwyczaja do słodkiego smaku. NO i skoro produkt już jest z owoców to po co jeszcze fruktozą dosładzać? Moja biedna córka musiała się zadowolić jedzeniem bez żadnego cukru:)

bess pisze...

aż strach w jakiej błogiej nieświadomości żyjemy. dzięki za pożytecznego posta!

Waniliowa Chmurka pisze...

Rzeczywiście zadziwiające;o!!!
Ale cóż..nawet i taki cukier nam potrzebny do funkcjonowany,co nie oznacza przecież ,że powinno się go ograniczać:)Ja wychodzę z założenia,że wszystko jest zdrowe ,ale z umiarem:)

buruuberii pisze...

Patrycjo, napisalas, ze jablka nie da sie zepsuc - otoz zapewniam Cie da sie: mozna otoczyc je ciastem z masla, bialego cukru, bialej maki, upiec, a do tego zrobic krem z 36% smietanki :-) Zartuje nieco, moze to nie na miejscu, bo napisalas o sprawach waznych, ale braklo mi we wpisie tego o czym pisalas pozniej - jablko to tez pare/kilka kostek cukru, jesli juz kostkami cukru sie poslugiwac...

Zawsze przychodzi mi przy takich rozwazaniach na mysl pewnien "dowcip":
leet.me.uk/2009/05/cardiovascular-exercise-i-love-this-doctor/
I to jest niebezpieczne gdy wyobraze sobie, ze istnieja ludzie ktorzy tak postepuja, bo przeciez to "dobre kalorie", niewazne ze jest ich kilkakrotnie za duzo!

Do Twojej dyskusji chcialam dodac iz problemem w dzisiejszych czasach jest rowniez fakt, ze po prostu "zremy" za duzo ("my" czyli ludzie). Do tego jemy produkty prztworzone, co napisalas w jednym z komentarzy. Nie czytamy etykiet, nie zastanawiamy sie, wszystko szybko i wszystkiego mnostwo...

Nie kupuje Patrycjo produktow przetworzonych, czytam etykiety i wspieram kazda akcje ktora ma na celu pokazanie ludziom ze mozna i trzeba myslec!
Pozdrawiam Cie :-)

Patrycja pisze...

Baśka!:D

Takie jabłko to nie jabłko, tylko jabłecznik! Ty mi tu rebelii nie rób;P
Chciałam się skupić nie na tym co stworzyła natura (owoce, warzywa w czystej postaci), ale na tym co popsuł człowiek, więc to co przetworzył i zamknął w puszce, słoiku, butelce itd.
I zwrócić uwagę na kupowanie z głową i nie wciskanie sobie śmieci na talerz. Dlaczego nie napisałam, że jabłko to też cukier? Bo po pierwsze naturalny, więc taki cukier w połączeniu z błonnikiem z owoców trawi się inaczej niż same kostki cukru, po drugie... nie chciałam tu robić wykładu o racjonalnym odżywianiu w ogóle. Gdybym zaczęła o cukrze w owocach musiałabym powiedzieć o skrobii i cukrze w warzywach, a także białej mące itd. A to by chyba było ciut za dużo;)
Pisałam natomiast m.in. w komentarzach, to o czym mówisz, że jemy duuużo za dużo i np. pół kilograma jabłek (gruszek, czereśni, truskawek etc) na raz też szkodzi, bo KAŻDY nadmiar szkodzi. Kieliszek Chardonnay to samo zdrowie, pół butelki już niekoniecznie. Czyli jak to ładnie ujęłaś (my, ludzie) żremy za dużo:) Tego co złe. Za mało tego co dobre. Krótko i konkretnie a jakże prawdziwie...

Apropos Chardonnay, czekolady i steków... Basiu droga, gdzie można się umówić do tego "doktora"??;D


Pozdrawiam Cię ciepło!

Notme pisze...

Witaj!
Trafiłam do Ciebie przez bloga kulinarnego, oglądnęłam już tyle, ze nawet nie wiem przez którego. ;) Zainteresował mnie Twój wpis, ponieważ ja także (jak każdy ;)) mam swoje zasady żywienia. :) Myślę, że dużo w tym racji co piszesz, należy uważać na cukry i szerokim łukiem omijać Mc Donald's... Na ten temat polecam oglądnąć film może kogoś zainteresuje (niestety tylko po ang) http://www.youtube.com/watch?v=YfBc-Rla0uI
Jednak wg mnie nie cukier jest tak bardzo niebezpieczny, od niego przerażający wpływ na nasze zdrowie mają DODATKI! (barwniki utrwalacze). Zachęcam również wszystkich do poczytania o tym więcej to bardzo szeroki temat, ale pod ręka akurat taki link mam... http://www.calderdale-online.org/healt/food_additives.html

Dodatki te szczególnie niebezpieczne są dla dzieci, są rakotwórcze, powodują ADHD, wysypki i duużo więcej niebezpiecznych dla nas chorób. Część z nich zakazana jest w niektórych krajach, niestety u nas jest wszystko...

Pozdrawiam serdecznie!

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

O kurde... Najbardziej przemawia do mnie ilosć kostek cukru umieszczonych obok zywnosci.

MOcne.

PS co do wypożyczania włochaczy wszelakich ;), to zapraszam do mojej rodzinnej miejscowości na małą sesję terapeutyczną z Bosforem w roli głównej :) on baaaaardzo lubi się tulić!

Dziwnograj pisze...

Wszystko z umiarem. Sama jestem przeciwniczką "przecukrzonych" produktów. W Polsce wszystko nie jest jeszcze takie starszne ale np w Anglii...Tam chyba nie ma produktu bez monstrualnej ilości cukru. To jest obrzydliwe.
Ale z drugiej strony - co stanie się jeśli dodamy cukier do domowego ciasta? Czy zaraz napuchniemy do niesamowitych rozmiarów albo dostaniemy cukrzycy? Zastanawiam się też jaka jest różnica między sacharozą (zwykłym cukrem), a fruktozą , po za tym ,że ta druga pochodzi z owoców , a nie buraków. Ma jakieś lepsze właściwości?
Obejrzałam tą strone i trochę w nią wątpie. Shake w mcdonaldzie 770 kcal? Przecież teraz pojawiły się w Mc tabele kaloryczne i średni ma około 300 kcal.
Według mnie nie wolno przesadzać ani w jedną ani drugą stronę.

buruuberii pisze...

czesc Partycja :-) no tak, za malo tego co dobre, a wogole za duzo! zwlaszcza tych przetworzonych smieci...

do tego doktora sama bym sie z checia umowila, jak go tylko namierze dam Ci znac :-) pozdrawiam serdecznie!

Agata Chmielewska (Kurczak) pisze...

Patrycjo ja wcale tak zdrowo się nie odżywiam...
odezwę się na email oki?

Jadzik pisze...

Ja sprawdzam etykiety, ale z innego powodu-ze względu na wieprzowinę i wszystko co może z niej pochodzić, już w tym temacie zadziwiło mnie w jakich produktach można ją znaleźć (np. margaryna, soki...). I sądzę, że dodatkowo sprawdzanie ile jest cukru w tych produktach nie będzie problemem:) Tylko mam wątpliwości czy znajdę coś wtedy dla siebie w sklepie:)

Lina pisze...

Trafiłam tutaj z bloga Liski i jest zachwycona.
Dziękuję za ten artykuł :)
Nie wiedziałam, że cukier można znaleźć wszędzie, mimo iż staram się czytać etykietki. Jak widzę trochę niedokładnie mi to idzie, skoro tyle faktów mi umknęło. Staram się ograniczyć węglowodany, nie słodzę herbat, nie piję słodkich i lepkich,kolorowych cieczy czyli napoi, staram się unikać batoników, czekoladek (małe szaleństwo od czasu do czasu), ale jak widzę cukier kryje się też w produktach, które wydawały mi się "zdrowe" właśnie - musli, jogurty naturalne czy batoniki zbożowe. Myślę, że jak znajdę troszkę więcej czasu to postaram się czegoś więcej dowiedzieć w tym temacie, bo przyznam, że mnie bardzo zaciekawił i skłonił do dokladniejszego przyjrzenia się własnej diecie. I wprowadzenia pewnych zmian, mam nadzieję, że na lepsze :)
Mam nadzieję, że jeszcze znajdę u Ciebie nie jeden taki ciekawy artykuł w sprawie żywienia :)
Pozdrawiam cieplutko :)

Unknown pisze...

a co stewia??
ma ktos jakies doswiadczenie ze slodzeniem stewia??
mozna ja dawac dzieciom??
dzieki za takie tematy i prosze czesciej :))

Anonimowy pisze...

Kamilo, też chciałam się pisać o stewie ;).
Po pierwsze, tak, można ją podawać dzieciom.
Po drugie, Patrycjo, znasz tę roślinę? Jeśli tak, to proszę zamieść jakiś przepis z jej użyciem. Stokrotne dzięki!

Anonimowy pisze...

Polecam książkę SUGAR BLUES, o historii cukru, jak degeneruje naszą cywilizację, gatunek i jaki ma wpływ na nasze ciała! przeczytajcie koniecznie!
Yosia

Lula Lu pisze...

Patrycja, bardzo cenię sobie Twojego bloga za mądre słowa (chociaż ostatnio emocje Cię poniosły, ale nie chcę tego komentować). Białego, rafinowanego cukru nie stosuję od dawna. Nie lubię i nie mogę (jestem od ponad roku na antybiotykach i muszę dbać aby grzybica się nie przyplatała...). Jednak z niewielkich ilości słodyczy nie rezygnuję. Uwielbiam miody, te prawdziwe, nie cukrzone. Jeśli już przyjdzie mi stosować cukier to tylko trzcinowy. Zapoznawałam się bliżej z ksylitolem i stewią. Teraz, pod wpływem Twoich postów, zamówiłam syrop i nektar z agawy. Podoba mi się mądre dosładzanie i unikanie przyjmowania ukrytych cukrów.
Poza tym, dość szybko po przejściu na KPP,zauważyłam, ze przestało mi się chcieć cukru! Na diecie eliminacyjnej śniłam o nim w postaci, cistek, ciasteczek, batoników, cukierków, czekoladek... koszmar. Teraz czuję się od tego wolna, a jak mam chęć to zjadam łyżeczkę miodu :)

Czytanie etykiet mam już we krwi, z czasów ścisłego wegetarianizmu, kiedy to na pamięć znałam listy emuglatorów pochodzenia zwierzęcego. Niestety, świadomość jedzenia jest u nas nieczęsta. Widać to w koszykach ludzi w sklepach, w pracy w czasie lunchu, czy opowieściach bliższych i dalszych znajomych.
Jak możnajeść tylko jedzenie torebkowe?

Sylvii pisze...

Patrycjo, czy znasz i możesz polecić przyprawy, tzn. ketchup, majonez, musztardę bez dodatku cukru?
Ostatnio unikam tego potwora, ale jest to ciężkie, bo jest wszędobylski:(

Ściskam!

Patrycja pisze...

Sylvii,

Taki ketchup i majonez zdarza sie w sklepie ze zdrowa zywnoscia, trzeba szukac. Natomiast musztarda, to kazda prawdziwa Dijon jest bez cukru, dostepna w kazdym wiekszym sklepie.

Pozdrawiam serdecznie!

Sylvii pisze...

O, dzięki i pozdrawiam:)

martadobr pisze...

W zasadzie nie używam cukru w gotowaniu (spokojnie wystarcza mi miód), ale gdy piekę ciasta - owszem, choć zdarza mi się wykorzystywać miód. A powód jest bardzo prosty: jest on kilkakrotnie tańszy od wszystkich zdrowszych zamienników. Naprawdę bardzo chętnie stosowałabym tylko zdrowe, niezepsute niepotrzebnymi dodatkami produkty. Ale nie oszukujmy się: to wszystko kosztuje - i pieniądze, i czas (bo łatwiej dostępne są te kiepskie produkty). Niektórzy mogą się zastanowić, czy nie warto poświęcić więcej pieniędzy dla zdrowego odżywiania, inni - w ogóle takiego wyboru nie mają i są skazani na to, co jest w sklepach i na co ich stać.

martadobr pisze...

Dziś przejrzałam wszystkie groszki w supermarkecie w poszukiwaniu cukru (na szczęście do mojej ukochanej czerwonej fasoli cukru się raczej nie dodaje). I co się okazuje? Cukrzą uchodzące chyba za najwyższą półkę: Bonduelle i Pudliszki, a także Rolnik (i produkt supermarketowy). Bez cukru: Dawtona (zawsze ich lubiłam ;)) i, uwaga, uwaga, Albertino (najtańsza opcja). Nie wszystko złoto, co się świeci.