2010/01/20
Brukselka. Kalafior. Zupa zimowa.
To nie jest ładna zupa.
To nie jest fotogeniczna zupa.
Ale pyszna zupa!
Domowa, krzywo pokrojona. Powiedzmy rustykalna.
Sycąca, rozgrzewająca. Moja.
Może być i Wasza:)
Zimowa jarzynowa
(Przepis zgodny z KPP oraz MM)
1 średni patat (lub marchewka)
1 średnia pietruszka
1 szklanka brukselki (lub pół na pół fasolki szparagowej i groszku)
1 szklanka kalafiora podzielonego na różyczki
1 mała cebula
1 ząbek czosnku
1 duży liść laurowy
2 ziarnka ziela ang.
1 szczypta cayenne lub chili
świeżo mielony czarny pieprz (2-3 obroty młynka)
sól, sos sojowy
1 szczypta kminku
2-3 łyżki kwaśnej śmietany
1 szczypta tymianku
1-2 łyżeczki soku z cytryny
Do 1,5-2 l wrzątku dodać tymianek.
Brukselkę (obraną z wierzchnich listków, z odciętymi końcówkami), wrzucić do wrzątku.
Pietruszkę i patata, pokroić jakkolwiek, wrzucić do wrzątku wraz z kminkiem.
Następnie dodać cebulę pokrojoną w kostkę, zmiażdżony ząbek czosnku, liść laurowy, ziele ang., pieprz oraz chili. Zmniejszyć płomień na średni, dodać sól, sos sojowy i gotować do miękkości.
Spróbować i ew dosmakować solą i sosem sojowym. Dodać sok cytrynowy, śmietanę i pogotować kilka minut.
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
15 komentarzy:
dla mnie ładne nie znaczy pyszne, a nieładne może to znaczyć :)
a po dłuższym wpatrywaniu się w nią stwierdzam, że jest całkiem ładna :D
a jaka zdrowa ta zupa
pozdrawiam :)
ale na Twojej fotografii wyszła idealnie! jutro ugotuję ją moim chłopakom! dziękuję za inspirację!
:)
E.
E, nie kokietuj, bardzo ładna zupa. Ale nie uwierzę, ze smaczna:)
Pozdrawiam
Czasem takie zupy poprawiają mi humor:) Czuję jej smak!
odjac brukselke, cytryne, cayenne, sos sojowy i ziola i bedzie to zupa jarzynowa, ktora jadalismy (niechetnie) w domu. Teraz do niej wzdycham. I pewnie dodam i brukselke, i sos sojowy i cytryne. Na pewno bedzie smacznie.
Zupa jarzynowa jest najlepszą (zaraz po ogórkowej;)) zupą!
I gdzie tam nie jest fotogeniczna!
Właśnie najpiękniejsza:)
Trufelko, jeśli to nie jest fotogeniczna zupa to ja już nie wiem co można z nią zrobić, żeby ładniej wyglądała - najchętniej pobiegłabym po łyżkę i wsuwała z monitora :)
Bruksella, haha! ;)))
A ja się chwalę, że mnie tutaj Lipka nakarmiła pasztetem sojowo - pomidorowym z truflowego przepisu i aż się powstrzymuję, przed kolejną kanapeczką ;))))
każdy ma swój jakiś tam przepis na tzw. śmieciówkę, bez obrazy oczywiście, to taka podwórkowa nazwa zupki z warzyw :)
Lubię domowe, krzywo pokrojone zupy. Przypominają mi zupy mojej mamy i babci, zupy mojego dzieciństwa. Zaniedbałam ostatnio brukselkę. Muszę to zmienić :)
O masz w domu Wielbiciela brukselki??? Zazdroszczę :) Ja jestem osamotniona i wszelkie próby jej przemycenia w czymkolwiek kończą się grzebaniem w zupie przez godzinę. Dałam se spokój :)
Powtórzę nie kokietuj zdjęcie i zupa wysmienite!
Deszczowo ściskam,
e.
Wielbicielka brukselki ubolewająca, że sezon na nią nie trwa cały rok wpisuje się u Ciebie Truflo po praz pierwszy. Zauroczona blogiem, zdjęciami, klimatem i przekonana, że jeszcze nie raz tu wróci.
Uściski serdeczne :)
Hej Polko:-) Kiedy byłam mała również nie byłam fanką brukselki aż do momentu, kiedy moja Mama nie zaprezentowała mi jej jako "zupa z piłeczkami". Dokonała się tedy wielka przemiana mentalna w moim pięcioletnim umyśle i zupa zaczęła mi smakować wybornie, bo przecież piłeczka to coś bardzo przyjemnego, prawda?:-) Jestem więc przykładem, że jeść można nie tylko oczami, ale również uszami:-)Wypróbuj tę metodę na swoich domownikach :-) Truflo, bardzo magnetyczny ten Twój blog. Już jestem stałą bywalczynią. Pozdrawiam!
Dziewczyny, dziękuję:)
Żadna to kokieteria tylko zupa z serii "wrzuć co masz", krojona byle jak. Tymbardziej dziękuję za miłe słowa:)
Pozdrawiam Was ciepło!
Uwielbiam zupy!
Ta wygląda jak z mojego przedszkola- które wspominam bardzo dobrze jeśli chodzi o kwestie wyżywienia:)
Pozdrawiam.
Prześlij komentarz