"Musisz tę szarlotkę pokazać na blogu. Jest niesamowita"
Powiedział mój Miły, schodząc do kuchni po drugi kawałek.
Oto i ona. Szarlotka, z przepisu, ze starej książki, którą dostałam od Babci. Przepis nieco zmodyfikowałam, jednocześnie go upraszczając. Zrezygnowałam ze słodzenia i duszenia jabłek z migdałami, rodzynkami i skórką cytrynową, pokroiłam je natomiast w cieniutkie plasterki i w zamian przygotowałam nieco słodszy krem, do którego dodałam ziarenka wanilii. Balans smaków jest idealny, nie za słodki, waniliowy krem współgra z lekko kwaskowymi, jakby trochę cytrynowymi w smaku jabłkami (to pewnie zasługa nowoodkrytych przeze mnie jabłek) i kruchym spodem przypominającym maślane ciasteczko.
A na Wyspie zdaje się już wiosna. Może trudno w to uwierzyć, ale dziś termometr pokazał 19st.C, jest piękny, bardzo słoneczny dzień, ptaki śpiewają jak szalone, w naszym ogródku zakwitły już niektóre kwiaty a powietrze zaczyna pachnieć jakoś tak świeżo... i słodko. Miłego popołudnia!
Szarlotka z kremem francuskim
(przepis modyfikowany zgodny z KPP, źródło:"Ciasta, ciastka i ciasteczka" Jan Czernikowski)
Krem:
1 1/2 szkl. mleka
150 g ksylitolu (lub cukru)
ziarenka z jednej laski wanilii*
100g masła
3 żółtka
imbiru na czubku noża
odrobina soli
50g mąki pszennej lub orkiszowej
kurkumy na czubku noża
Mleko, masło, ksylitol (lub cukier), wanilię i żółtka umieścić w rondelku, podgrzewać na małym ogniu, wciąż mieszając trzepaczką balonową, aż masło się rozpuści, dodać imbir i sól, wymieszać.
Rondelek zdjąć z ognia, dodać mąkę, wymieszać trzepaczką. Dodać kurkumę, rondelek ponownie postawić na ogniu i wciąż mieszając gotować na średnim ogniu, aż krem zgęstnieje. Odstawić do przestudzenia, mieszając od czasu do czasu. W tym czasie przygotować spód.
Spód:
2 żółtka
80g ksylitolu lub 100g cukru pudru
150g chłodnego masła
1 szczypta imbiru
1 szczypta soli
300g mąki pszennej lub orkiszowej
1 łyżka kwaśnej śmietany (opcjonalnie)
kurkumy na czubku noża
Wszystkie składniki zmiksować lub zagnieść ręcznie ciasto.
Formę o średnicy 27cm wysmarować masłem i wyłożyć pergaminem.
Ciastem wykleić dno i boki formy. Podpiec na złoty kolor, przez ok 10-15min w 170st.C.
W tym czasie obrać 1kg średnio kwaskowych jabłek i pokroić je w cieniutkie plasterki.
Na podpieczonym spodzie ułożyć pokrojone jabłka, na nie wyłożyć przestygnięty krem. Wstawić do piekarnika, piec ok. 50min, jeśli wierzch zbytnio się przypieka, przykryć go folią aluminiową i ew. zmniejszyć temp do 165st.C. Szarlotkę zostawić w foremce, do ostygnięcia.
Smacznego!
*pustej laski wanilii nie trzeba wyrzucać, można użyć jej do przygotowania ekstraktu z wanilii
Pierwszy kolaż - piękny:) Zazdroszczę tej wiosny:) Nawet bardziej niż szarlotki - choć musi być pyszma:) Bo jestem objedzona pączkami po uszy:)
OdpowiedzUsuńBrzmi i wyglada naprawde pysznie. Wcale sie nie dziwie, ze musialas pokazac to ciasto na blogu :) I ja wiosny zazdroszcze chociaz i u mnie slonecznie (tylko juz nie tak cieplo:)
OdpowiedzUsuńTak apetycznie wygląda, że pewnie skuszę się i upiekę!
OdpowiedzUsuńU nas ptaki śpiewają ale wiosny jeszcze nie widać!
Wiedziałam,że bedzie coś pysznego. Warto było czekać. Wspaniała szarlotka i piękne zdjęcia Patrycjo.
OdpowiedzUsuńU mnie tez dziś szarlotka, ale inna, zapraszam.
Pozdrowienia serdeczne:)
wygląda bajecznie i tak też pewnie smakuje!
OdpowiedzUsuńhttp://niebieskapistacja.blox.pl/html
Pięknie Ci wyszła ta szarlotka. Też mam książkę Czernikowskiego, mnóstwo tam ciekawych przepisów. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńAch wiedziałam, że będzie pysznie:) Cudne zdjęcia i tej wiosny zazdroszczę. U nas była, poszła gdzieś i nie chce wrócić.
OdpowiedzUsuńoj, jak zazdroszczę..
OdpowiedzUsuńi tej szarlotki, i wiosny..
U mnie dzisiaj też jakby słońce mocniej grzało w policzki, ale to nie to samo co 19'C u Ciebie. I nie ta sama szarlotka. Bo u mnie 'tatrzańska'. Dopiero siedzi w piekarniku i złoci swój wierzch, a ja już mam ochotę na Twoją. Spodobało mi się to połączenie ;).
OdpowiedzUsuńJa sama nie pieke ale przetlumacze i poprosze M. co by zawitala u nas na stole, na weekend :-) Moze przyciagnie wiosne. Ja dzisiaj ide sie pocic przy robieniu faworkow. Slodkosci to jednak moja pieta achilesowa ale czego sie nie robi by podtrzymac tradycje :-)
OdpowiedzUsuńwoow, wspaniała! taka kremowa... uwielbiam takie!
OdpowiedzUsuń19 stopni?Wow! Świetne połączenie jabłka z kremem, muszę wypróbować. Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńCiasto niezwykle apetyczne, kocham szarlotki, więc na pewno wypróbuję.
OdpowiedzUsuńA jednocześnie chciałam Cię powiadomić, że "otagowałam" Cię blogowym wyróżnieniem:
http://minimalist-ka.blogspot.com/2011/03/stuknea-mi-setka.html#more
Zapraszam do zabawy!
Szarlotka wygląda i brzmi bosko!
OdpowiedzUsuńA ta wiosna, 19 stopni i kwitnące kwiaty to po prostu bajka.
Jesteś w bajce Patrycjo?
Każda szarlotka to hit! Ta miałaby szansę wejść do top 3 moich ulubionych ciast. :-)
OdpowiedzUsuńWygląda rozkosznie na Twoich pięknych zdjęciach! :) Mam na nią ochotę nawet po dzisiejszym pączku, choć rzadko jadam słodkości. Jeśli masz wiosnę to świetnie! To znaczy, że już wkrótce i tu zawita. :)
OdpowiedzUsuńW Polsce, w najcieplejszym momencie dnia, termometr wskazywał 7 stopni. Te 19 brzmią jak jakieś marzenie. Ach! Niechaj nastanie już wiosna...
OdpowiedzUsuńSzarlotka wygląda wspaniale. Tak, bez wątpienia jest idealną.
Pozdrawiam!
Wygląda przepysznie.WIosenne pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńStare przepisy wymiatają. I ta Twoja kurkuma na czubku noża.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się to podoba.
pozdrawiam
Patrycjo, co z konsystencja? Przy krojeniu sie nie rozwali? Bardzo chce ja upiec na przyjecie ale boje sie ze przy krojeniu nie bedzie tak ladnie wygladala jak Twoja?
OdpowiedzUsuńSerdecznosci,
m.
cudna. ta Twoja retro szarlotka :)
OdpowiedzUsuń19 stopni?
OdpowiedzUsuńchciałaś nas zdenerwować, tak?
tarta super. na najbliższy weekend idealna. trzeba się trochę odtruć po pączkach:))))
bardzo lubię szarlotkę z budyniem, znasz?
to jedno z tych ciast, którego jest zawsze za mało;)
19 stopni...a idź Ty!
a u mnie dziś herbata kaktusowa, myślę, że będzie idealna do takiej szarlotki :)
OdpowiedzUsuńpiękna szarlotka! uwielbiam zapach takiej świeżo wyciągniętej z piekarnika :) a krokus cudny!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
I u nas już wiosna coraz śmielej sobie poczynia i choć na termometrze widzę 12 stopni jest już coraz cieplej i wiosenniej. Taką szarlotkę zjadłabym teraz, ubrana w ciepły sweter siedząc w promieniach słońca na balkonie :)
OdpowiedzUsuńMily mial racje! Pyszotka z cala pewnoscia. B romantyczne zdjecia - taki mialas zamiar czy to moje podejscie do szarlotki doszlo do glaosu? :))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię szarlotki. Jutro będzie słodka i pyszna sobota ;)Dziękuję!
OdpowiedzUsuńp.s. Fioletowa wiosna obok szarlotki na pierwszym kolażu zachwycająca! 19 stopni - jesteś szczęściarą :)
K,
OdpowiedzUsuńNie rozwali się:) Musi być oczywiście całkowicie wystudzona przed pokrojeniem. Dobrze kroi się ostrym nożem, nawet na małe kawałki, a by mieć 100% pewność można nóż zanurzyć na chwilę we wrzątku, wytrzeć do sucha i kroić takim rozgrzanym nożem. Jeśli w trakcie krojenia na nożu zostanie trochę kremu, dobrze po każdym ukrojonym kawałku wytrzeć nóż w papierową serwetkę, wtedy kawałki będą miały idealnie równe brzegi:)
Arek,
Nie wiedziałam, że masz romantyczne podejście do szarlotki;)
Nana,
Szarlotki z budyniem nie jadłam, ale brzmi obiecująco:)
Kochani,
Pogoda tu bywa kapryśna, mimo tego, że wiosna przychodzi wcześniej, docenia się więc każdy słoneczny dzień:) Za to lato w Polsce piękniejsze, zdecydowanie:)
Dziękuję za wszystkie komentarze i pozdrawiam serdecznie!
niesamowite jest to retro.
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda, bardzo ładne fotografie.
OdpowiedzUsuńSkorzystałam z tego przepisu, nie wyglądała aż tak ładnie jak Twoja, ale była pyszna. Nie korzystam często z przepisów z internetu, ale od Ciebie Patrycjo :)
Znajomym bardzo smakowała i nam również :)
Dziękuje za przepis
Właśnie dziś chodził mi po głowie krem francuski. :)
OdpowiedzUsuńRetro nadal w modzie, a szarlotka to najlepsze obok sernika ciasto. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńobśliniłam koputer :)
OdpowiedzUsuńCiasto wygląda fantastycznie! Teraz wiem, co upiekę, jak tylko znajdę jakąś wolną chwilę. Już się cieszę, że trafiłam na Twojego bloga. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
19 stopni?? To zdecydowanie nie fair!
OdpowiedzUsuńMy się cieszymy z 7 stopni...
Krem francuski brzmi kusząco.
POzdrowienia ślę, Truflo!
Bardzo apetycznie wygląda, na pewno też i świetnie smakuje :-)
OdpowiedzUsuńSzarlotka z kremem?? Pycha! muszę zrobić koniecznie :) dziękuję Patrycjo!
OdpowiedzUsuńUwielbiam przepisy retro.
OdpowiedzUsuńPięknie tu, inaczej- wiosennie.
Pysznie!
Koniecznie do wypróbowania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
to spice