I to nie byle jakie. Rogale świętomarcińskie, mają wspaniały smak i bogatą tradycję. O czym przyjechałam przekonać się do Poznania, gdzie zostałam zaproszona na warsztaty kręcenia tychże rogali. Zanim jednak, wybrałam się na spacer po Poznaniu.
W końcu nadszedł czas na warsztaty. Prowadził je właściciel cukierni, która nas gościła, pan Piotr Koperski, wraz z synem Przemysławem, wicemistrzem świata w duetach piekarskich w Mistrzostwach Piekarzy IBA International CUP w Dusseldorfie.
Opowiadał o historii rogali świętomarcińskich, których początek sięga XVIIIw. i wiąże się z nim legenda, o tym, że tradycyjnie piecze się je tylko w listopadzie, z okazji dnia Świętego Marcina, że są produktem regionalnym, na co posiadają certyfikat. Taki certyfikat posiada nieco ponad sto cukierni w Poznaniu i musi być on co roku odnawiany, co oznacza trzymanie się określonych reguł, używanie najlepszych składników, jednym słowem dbanie o jakość. Dlatego też każdy rogal musi mieć odpowiednią wagę, ok 250g, nadzienie z najwyższej jakości białego maku, rodzynek, kandyzowanych owoców lub suszonych fig i daktyli, olejku migdałowego, orzechów oraz okruchów biszkoptowych. Ciasto na rogale to ciasto półfrancuskie, którego wieloetapowe przygotowanie mogliśmy obserwować. Do krojenia ciasta na trójkąty, w cukierni Koperskich używa się specjalnej szabli, czegoś w rodzaju małego miecza, którym ciasto dzieli się tak szybko, że o mały włos bym tego nie przegapiła;)
Wybór maku do nadzienia wydaje się być decydujący, od jego jakości zależy smak rogali. Próbowaliśmy sześciu rodzajów białego maku, każdy z innego źródła, każdy smakował nieco inaczej, mieliśmy ocenić, który z nich jest najlepszej jakości. Pan Piotr co roku testuje mak z różnych źródeł, wybierając ten najlepszy i najbardziej naturalny.
W końcu przyszła pora na zwijanie a potem próbowanie cieplutkich jeszcze rogali. Smakują nieziemsko! Najlepsze są te jeszcze ciepłe, pachnące świeżo posiekanymi orzechami ziemnymi. Smak jest wyjątkowy i nietuzinkowy. Nic dziwnego, że 11 listopada, w dniu Świętego Marcina w Poznaniu piecze się i zjada ich ok. dwieście pięćdziesiąt ton! Brzmi imponująco, prawda?
W drodze na dworzec, pytam taksówkarza, czy lubi rogale marcińskie, "Uwielbiam!", powiedział.
Dodałam, że właśnie wracam z warsztatów i wiozę ich kilka w walizce, świeżutkich, niedawno upieczonych. "Ależ pani zazdroszczę", powiedział.
Jeśli więc, będziecie w Poznaniu w okolicy 11 listopada, koniecznie spróbujcie rogali marcińskich!
PS Gdy wsiadłam do pociągu i zobaczyłam, jakiego przemiłego będę mieć towarzysza podróży, wiedziałam, że minie ona szybko. Miękka, puchata, przytulająca się kulka. O imieniu Seagal (tak, tak jak ten Seagal;-)
36 komentarzy:
Patrycjo, ach jakże zazdroszczę:) Poznań to moje miasto. Tych kilka migawek miasta, które kryje w sobie wiele przemiłych wspomnień, i rogale marcińskie, które uwielbiam, i piesek w pociągu przesłodki - same wspaniałości.
Piękne zdjęcia zrobiłaś mojemu Poznaniowi! Wielkopolanie obowiązkowo jedzą marcińskie rogale 11 listopada, ale na szczęście można się nimi raczyć już dwa tygodnie wcześniej i pewnie około tygodnia po święcie! Piszę "na szczęście", ponieważ już od kilkunastu lat mieszkam na wsi oddalonej 50 km od Poznania. Nie jeżdżę do miasta specjalnie 11 listopada, a nie wyobrażam sobie kupowania "podróbek" spoza Poznania! Co roku lokalny oddział "Gazety Wyborczej" krótko przed św.Marcinem robi ranking, w którym wyróżnia rogale najlepsze pod względem wyglądu, zapachu, smaku. Staram się zawsze kupować w cukierniach, które w danym roku ulokowały się w czołówce tego rankingu...
Cieszę się, że nasz lokalny produkt Ci smakował. Ja zawsze je uwielbiałam, ale nie jadam ich w innych porach roku, choć bywają dostępne. No cóż, jak to mają być rogale marcińskie, to należy je jadać tylko w listopadzie!
Pozdrawiam - z urodzenia i wychowania poznanianka, a obecnie wieśniaczka :-)
Piękny ten POznań. A ja tam jeszcze nie byłam. Trzeba to zmienić.
Rogale są pyszne, chętnie skosztowałabym takiego wypiekanego w Poznaniu. Fajne warsztaty.
Pozdrawiam:)
Uwielbiam rogale marcińskie. W Wwie są dwa miejsca, w których można dostać te prawdziwe, poznańskie :-)
Moja szefowa, która pochodzi z Poznania, zawsze z okazji Dnia Św. Marcina przynosi do pracy wielki kosz własnoręcznie (sic!) wypiekanych!!! Lubię tę tradycję :-)
Piękne to 'zapylone' zdjęcie przedostatnie!
A te warsztaty - pozazdrościć :-)
Oj tak - pyszne rogale mamy w moim kochanym Poznaniu. Tylko olbrzymie! Ja właśnie taraz jem takiego na śniadanko :)
Patrycjo, moje miasto w Twoim obiektywie piękne! Ostatnie zdjęcie Starówki przywołało tyle wspomnień... Następnym razem idę na spacer z Tobą ;) Smak marcińskich rogali to smak mojego dzieciństwa. Jeszcze ciepłe - marzenie!
Niesamowite muszą być te rogale przygotowywane z tradycyjnej receptury,tak od serca i w samym centrum Poznania;)oj,zazdroszczę;)piesio śliczny!
pozdrawiam M.
To musiały być cudowne warsztaty. Pozdrawiam zazdroszcząc ociupinę :)
Och zazdroszczę, uwielbiam rogale marcińskie. Jak mieszkałam jeszcze w Polsce, mieliśmy w Gdyni jedną cukiernię Poznaniaka i co roku rogale stamtąd. U mnie niestety nie można kupić białego maku ( z resztą w Polsce też nie było łatwo), bo chętnie bym sama upiekła.
podoba mi się bardzo przedostatnie zdjęcie:)
Patrycjo bardzo lubię Twoje kadry i klimat tych zdjęć (chyba się powtarzam;))!
Rogali nigdy nie miałam okazji kosztować, ba nawet o nich nie wiedziałam. Teraz już nie wyjadę z Poznania bez ich skosztowania:)
Już tyle razy chciałam wybrać się do Poznania. Klimatycznie:) Nie wiem, czy to sprawa zdjęć czy miasta i ciasta rogalowego. A gęś też macie?:) zapraszam do akcji, może znajomi albo rodzina znają jakieś przepisy? niekoniecznie ze zdjęciami:) a dla szczęśliwca nagrody:) http://durszlak.pl/akcje-kulinarne/czas-na-gesine
o jeeejkuu!! ale narobiłaś smaka!! miałam nie jechać na długi weekend DO DOMU, ale teraz poważnie się nad tym zastanawiam..! Uwielbiam rogale Marcińskie.. a z Wielkopolski wyniosło mnie na Dolny Śląsk... gdzie mają SŁODKIE BUŁKI!!! ;)
ojej, nigdy nie miałam okazji spróbować rogali Marcińskich, choć zawsze bardzo chciałam. podpowiedziano Ci może, gdzie można taki dobry biały mak kupić?
pozdrawiam.
ps.jest jakaś szansa na przepis? bo może zastrzeżony jest...
super warsztaty,zazdroszcze :) rogale sa pycha,nie jadlam wprawdzie ich w Poznaniu,ale pieke co roku z przepisu Bajaderki,podobno sa prawie takie same....
Zaskoczylas mnie tymi rodzajami maku,6 rodzajow bialego maku???niesamowite !!!!i naprawde byly duze roznice w smakach????
Pozdrawiam :)
Wspaniałe warsztaty:-) Piękne zdjęcia Poznania, a Seagal wcale nie srogi;-)
Proszę! Prześlijcie mi świeżutkiego rogala z Poznania! :)))
Patrycjo!
Zaglądam tu.. Ojej..
Rok?
Sama nie wiem co napisać.
Chyba to, że znam Twoje przepisy na pamięć. ;)
Czekam na posty z niecierpliwością.
Podziwiam i zachwycam się.
Sztuka kulinarną, sztuka Twoich fotografii.
I powoli dzięki Tobie poznaję Kuchnie pięciu przemian.
Zmieniłam swój sposób pieczenia.
Piękne słowa, magiczne fotografie i na prawdę pyszne jedzenie.
Byłaś w poznaniu? I to nie dawno?
Mieszkam tu. I pochodzę.
Starówkę znam na pamięć.
Jaki tradycję rogali.
Miałam ambicję upiec pierwszy raz w tym roku. Może się uda...
:)
Zaplanowałam sobie kiedyś, że prędzej czy później na pewno pojadę do Poznania w listopadzie i się takim rogalem poczęstuję w jego ojczyźnie. Ale zobaczyć "jak to jest zrobione"...tego to Ci dopiero zazdroszczę!
miałam być na tych warsztatach, tylko mi nie pasowało ze względu na godzinę, trzeba było być w pracy :(
ale relacja świetna, a rogale marcińskie zawsze pyszne :)
tak, rogale pyszne, tylko drogie, cholercia!
Dziewczyny, nie wiedziałam, że tyle Was poznanianek:) Tym bardziej cieszę się, że zdjęcia Wam się podobają:)
Zuzanno,
W takim razie jedź koniecznie:)
Olliveta,
Dziękuję:) Jak tylko będziesz w Poznaniu w listopadzie, koniecznie spróbuj:)
maggie,
Kosz rogali domowego wypieku, ależ masz fajną szefową:)
Angie,
Oj wielkie i pyszne, to prawda:)
Toniu,
Dziękuję za tak ciepłe słowa:)
Tak byłam, a Tobie zazdroszczę bo masz te rogale w zasięgu ręki. Chętnie bym dziś zjadła jednego, takiego ciepłego:)
Anno Mario,
Oj wcale nie srogi, a jaka przylepa do tego:)
Gosia,
Tak, z różnych źródeł i krajów. Są różnice w smaku. Właściciel mówił, ze nawet ten sam mak, z tego samego źródła smakuje inaczej co roku i nie zawsze wybiera mak z tego samego źródła, testuje najpierw. To jak ze zbożem, każdego roku, w zależności od pogody, opadów, powstaje inna mąka.
ola,
Trzeba maku próbować, jedyna metoda. Przepis jest oczywiście zastrzeżony.
Dziękuję za wszystkie komentarze i pozdrawiam Was serdecznie!:)
Patrycjo, pod wpływem Twojego dzisiejszego posta w drodze do pracy kupiłam rogale marcińskie, mimo że planowałam to zrobić dopiero w piątek;) Niestety nie w Poznaniu;)
Przedostatnie zdjęcie bardzo mi się podoba;)
Pozdrawiam ciepło,
A.
Jem je co roku i będę jadła jutro, świeże, prosto z Poznania przyjadą do mnie w południe na Mazowsze. :-)
Dopóki mieszkałam w Poznaniu, rogale miałam pod nosem przez okrągły rok (tak, sprzedają je nie tylko w listopadzie, głównie ze względu na turystów). Dla mnie rogale nigdy nie były niczym niezwykłym, ale od kiedy czytam blogi i poznaję ludzi z różnych regionów Polski, widzę, jaki to niecodzienny przysmak :)
Mieszkałam w Poznaniu. Znam cukiernie Koperskich bardzo dobrze :-) i rogale też!
Na szczęście mogę je teraz mieć. Przyjechały do mnie z Poznania. Mają również certyfikat - wyrób tradycyjny.
Pozdrawiam z rogalem na talerzyku :-)
dzieki Patrycjo za objasnienie :)
Pozdrawiam :)
pozdrawiam z Poznania:-)
piękne ujęcia mojego miasta Poznania;) stary rynek wręcz uwielbiam!zazdroszczę tego zaproszenia!!!sama kiedyś chciałabym uczestniczyć w czymś takim...kulinarnym, by nabrać więcej doświadczenia i wyczucia smaku...
pozdrawiam:)
p.s. niebawem bo już w grudniu na starym rynku będzie wystawa figur lodowych - niesamowite!polecam zatem odwiedzić Poznań raz jeszcze:)
;) no proszę.. fajnie Ci!
Patrycjo ciekawie opracowałaś temat marcińskich rogali.
Chętnie bym wzięła sama udział w takich warsztatach,gratuluję tej szansy.Pozwoliłam sobie wyróżnić Twój wpis w moim blogu,w którym chciałam przybiżyć temat rogali marcińskich,wpisem kogoś kto mógł być bliżej źródła,czyli cukierni z tradycją ;).
Pozdrawiam serdecznie... ;)
Widzę, że miałaś szczęście do przystojnych, futrzastych towarzyszy i w drodze powrotnej ;)) Pozdrawiam!
uwielbiam te rogale! przepyszne są :D zjadłabym sobie teraz chociaż jednego...
Nie jestem z Poznania, ale ostatnio natrafiłam na strone rogalemarcinskie.pl gdzie mozna je zamówic, pycha.... a 11 listopada tuz tuz!
J osobiście bałbym się zamówić przez internet, ale słyszałem, że najlepsze mają elite i Piskorski, chociaż ja osobiście uwielbiam wypiek mojej żony !
Faktycznie u Piskorskich są wyborne. Co roku tam kupuje:)
Prześlij komentarz