Do "Bułkę przez Bibułkę" wybierałam się jak sójka za morze.
Dotarłam w któryś z weekendów, w porze śniadaniowej.
Pierwsze wrażenie: jasne, przestronne wnętrze z retro wentylatorami na suficie i wielkim oknem wychodzącym na ulicę. Trochę przytulne, trochę industrialne, w monochromatycznych szarościach i bieli, z odrapanymi ceglanymi ścianami, kwiatami i prostym, drewnianym stołem z pastelowymi krzesłami. To lubię!
Drugie wrażenie: miła obsługa i kameralna atmosfera, wiecie, taka która sprawia, że czujecie się jak gość, nie jak petent.
Do wyboru kilka rodzajów kanapek, sałaty oraz śniadania (jajecznica, jajka na boczku, koszyk pieczywa z konfiturą, miodem i kremem czekoladowym, bajgiel z omletem, śmietankowym serkiem i boczkiem). Zamówiliśmy kanapki. On: Julisza C. (grillowany kurczak, boczek, parmezan, sałata, sos), ja: Tuńczyka na boczku (pasta z tuńczyka, boczek, pomidor, sałata), ale zamiast boczku poprosiłam o camembert, bo w Bibułce możesz sam skomponować swoją kanapkę lub dodać coś na co masz ochotę. Dla mnie bomba!
Kanapki podawane są w towarzystwie mini sałatki coleslav i sosu czosnkowo-ziołowego. Ciabatta jest świeżutka, idealnie chrupiąca, ciepła i miękka a całość tworzy, jak dla mnie, bardzo sycące śniadanie/ lunch/ obiad (niepotrzebne skreślić ;)
Składając zamówienie, poprosiliśmy o podanie kawy na koniec. Kiedy skończyliśmy jeść, zapytano nas czy już ją podać. Bardzo taką uważność doceniam, gdyż zdarzało nam się, w innych miejscach, dostawać kawę długo przed lub razem z posiłkiem lub czekać na nią w nieskończoność.
W sobotni poranek było przyjemnie gwarnie - ktoś przychodził na śniadanie, ktoś poczytać gazetę przy kawie, ktoś zjeść i popracować - tak gwarnie jak lubię, by poczuć że miejsce żyje swoim rytmem, ale wciąż na tyle leniwie by spokojnie zjeść czy porozmawiać. Na miejscu można poczytać magazyny (zdążyłam przejrzeć "Jamie") i skorzystać z internetu (o hasło do wi-fi wystarczy zapytać obsługę i voilà!).
Nie zdążyliśmy niestety skosztować niczego ze słodkości, a szkoda, bo zapowiadają się apetycznie, miałam ochotę na babeczkę z kajmakiem albo croissanta. Ale nic straconego, zawsze to pretekst by wybrać się tam ponownie i sprawdzić czy wypieki smakują tak dobrze jak wyglądają.
A wybiorę się na pewno co i Wam polecam.
Bułkę przez Bibułkę
ul. Puławska 24
Warszawa
wi-fi - jest
www | Facebook
19 komentarzy:
Choćby nie wiem jakie smakołyki były podawane, najważniejsza jest właśnie obsługa :))
No i nazwa lokalu - ta jest bardzo trafiona :D
Wystrój przemawia do mnie ogromnie! Piękne lampy.
Z tą kawą jest zwykle tak jak mówisz - podają kiedy im wygodnie ;). Miłe zaskoczenie.
Szkoda, że do Warszawy mam tak daleko.
też się tam wybieram już od jakiegoś miesiąca... ;) Ten post mniejeszcze bardziej zachęcił do odwiedzenia tego miejsca, lubię takie klimaty! Pozdrawiam!
kanapka z serem pleśniowym i gruszką jest przeprzepyszna :)
atmosfera i dobra obslugi to podstawa
Super lokal, szkoda, że w W-wie
W środku jeszcze nie byłam, ale mieszkam tuż obok i prawie codziennie mijam to miejsce. Bardzo podoba mi się wnętrze i zawsze jest tam dużo osób, bardzo klimatyczne miejsce :)
bardzo przyjemne miejsce, oby więcej takich powstawało!
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Swietne, klimatyczne wnetrze, produkty- smakowicie sie prezentuja, calosc fantastycznie pokazana!
Pozdrawiam!
i mi taki klimat miejsca odpowiada. oglądam zdjęcia i jestem przekonana, że kolejna wizyta w Warszawie zakończy lub rozpocznie się kanapką w "bułce" :)
Miejsce wygląda na smakowite pod każdym względem:) no i te przysmaki:)
pozdrawiam
Ja dalej jestem na etapie "sójkowego wybierania się", ale ta recenzja tak mnie zachęciła, że... już się ostatecznie zmobilizowałam :)
piękne fotki
Bardzo przyjemne miejsce, cos czuje ze czesto bym tam goscila:), i duzy plus dla obslugi!
Pozdrawiam!
opis jak najbardziej smakowity ;)
To ode mnie z 10 minut na piechotę, a jeszcze nie dotarłam. Trzeba będzie ten stan rzeczy szybko zmienić.
uwielbiam to miejsce.
pozdrawiam ciepło:)
Byłyśmy na śniadaniu w tym samym momencie :). Widziałam jak robisz zdjęcia, choć nie skojarzyłam, że Ty to Ty :). Poznaję moment po psie ;). A co do opinii o lokalu: zgadzam się w całej rozciągłości!
Szkoda że nie zrobiłaś zdjęcia talerzykowi "poczęstuj się" (no chyba że nie było?) - moje serce podbili także tym! (kiedy byłam za pierwszym razem częstowali czereśniami, za kolejnym - borówkami; taki miły gest!).
kiddo,
Talerzyk był i mam jego zdjęcie.
Mówisz-masz, już je dodałam;)
Prześlij komentarz