2013/06/03
Szparagi z sosem śmietanowo-balsamicznym i sznycelki.
Pory roku na talerzu, sezonowość, jak zegar wskazująca jaka teraz pora roku, czy nawet miesiąc.
Rabarbar i szparagi, to próg lata, przynoszę je i jem na pęczki - w lodówce leżą kolejne dwa, czekające na nowe dania. Cieszę się nimi, póki są.
Jem najprościej - gotowane na parze, chrupkie i jędrne, z kawałkiem mięsa lub ryby i prostym sosem śmietanowo-balsamicznym.
Już zaraz pojawią się truskawki i fasolka szparagowa, w ogródku moich Dziadków wschodzi sałata, jak donosi mi Babcia, będzie przepyszna, krucha i słodka, od pana z targu, który sprzedaje flance z własnej uprawy.
Podobno ogród mojego dzieciństwa, po długim śnie zimowym, wybuchł i wygląda bajkowo: rozkwitło wszystko co rozkwitnąć mogło, naraz.
PS czy u Was też pachnie bzem? Uwielbiam, szczególnie te wielkie, dorodne kiście.
Pachnie obłędnie...
Szparagi z śmietanowo-balsamicznym sosem i sznycelki wieprzowe
(porcja dla 2 os.)
1 pęczek zielonych szparagów
ok. 1/3 szkl. słodkiej śmietanki 36%tł.
świeżo mielony czarny pieprz
sól morska (lubię szarą, nieoczyszczoną lub w płatkach)
słodki i gęsty ocet balsamiczny
sok z cytryny
2 plastry schabu karkowego
olej roślinny (u mnie rzepakowy)
Schab rozbić tłuczkiem, posypać solą i leciutko pieprzem.
Odstawić na kilkanaście minut. W tym czasie przygotować szparagi: umyć i odciąć końce. Następnie usmażyć mięso na niewielkiej ilości oleju roślinnego, gdy będzie niemal gotowe, ugotować szparagi (gotowałam kilka minut, na parze), powinny pozostać chrupiące i jędrne.
Mięso i szparagi ułożyć na talerzach.
Na wciąż gorącą patelnię wlać śmietankę, podgrzewać na małym ogniu, wciąż mieszając, dodać odrobinę pieprzu, ocet balsamiczny (do smaku), chwilkę pogotować, sos zgęstnieje, dodać soku z cytryny do smaku (próbować), tylko tyle by zbalansować smak i przełamać słodycz sosu.
Polać szparagi i podawać od razu.
Dodatkowo można podać do tego dania młode ziemniaczki z wody.
Smacznego!
Labels:
Lato,
Łatwe,
Mięsa,
Szparagi,
Szybkie dania,
Warzywa na cieplo
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
6 komentarzy:
Też uwielbiam zapach bzu. Piękny masz bukiet! U nas nie pachnie, bo nigdzie nie ma w pobliżu...a szkoda.
Bardzo lubię szparagi (zielone, cieńkie i chrupiące), ale u nas na ryneczku sprzedają głównie grube i duże a te nie kuszą mnie w ogóle.
U nas bez już przekwitł.Drań! Starsza teraz suche, rude kikuty.
Muszę się spieszyć z tymi szparagami, bo nie zdążę!
U nas sezon na bez już sie skonczył, teraz unosza sie jakieś inne zapachy od których aż kręci sie w głowie;) umilaja mi poranny bieg:)). Kuchnia sezonowa jest wspaniała, wczoraj jadłam pierwsza rzodkiwke i fasolke szparagową:) a to dopiero początek:).
pozdrawiam!
Nie ma bzu niestety, a i warzywa jakieś gorsze przez zimną pogodę (kalafior ciągle jakiś taki maleńki :((
A takie proste obiady lubię!
U mnie bez już przekwitł, ale uwielbiam jego zapach. I konwalie:).
Szparagi i rabarbar też kocham:)
Pozdrowienia.
Pachnie, kiedy wracam do domu i mijam spory krzak bzu. Uwielbiam ten zapach.
I szparagi tez uwielbiam. Wlasnie takie, najprostsze.
Prześlij komentarz