2015/07/13

Ciasto biszkoptowe z owocami lata.


Zaczęło się jakiś rok temu, a może wcześniej.

Te sterty ulotek, reklam, broszur, menu restauracji, w międzyczasie wybory lokalne ("głosuj na mnie!), referendum, sklepowe promocje, wyprzedaże i tony innych, równie "potrzebnych" informacji. Apogeum osiąga, kiedy wyjeżdża się na urlop i po powrocie podłoga w przedpokoju usłana jest jak kolorowy dywan, tak, że ledwo można drzwi otworzyć.

Za każdym razem, gdy zbieram ulotki z podłogi zadaję sobie to samo pytanie, "po co? czy to wszystko jest naprawdę potrzebne, czy te informacje warte są papieru na którym zostały wydrukowane? ja tego nie potrzebuję"

Podobną modę zauważam w spożywczakach czy nawet warzywniaku, jabłka, cukinie, pietruszki, marchewki, równiutko ofoliowane na tacce. Rozumiem delikatne owoce, maliny, brzoskwinie, jeżyny, ale korzeniowe warzywa? A jak się spóźnię i zabraknie pieczarek luzem, to stoję przed tymi w pudełku i naprawdę mam dylemat i ogarnia mnie smutek na ten nasz współczesny i "nowoczesny świat". Kolejne pudełko??

Kiedy to się stało, kiedy nastąpiła ta światowa przemiana, od kiedy to wszystko chcemy opakować w celofanik i położyć na tacce? Nigdy wcześniej, tak jak teraz (czy to w Irlandii, czy w Polsce w warzywniaku), nie muszę się tyle natłumaczyć, że nie, nie chcę papierowej torby, mam swoje bawełniane torby na zakupy. Kiedy wybieram jabłka czy warzywa luzem, przy kasie znów muszę tłumaczyć, że nie chcę by pakowano mi je oddzielnie w foliowy worek. Po to właśnie zabieram je luzem, by nie znosić plastiku do domu. 

Ale i tak nie zawsze to się udaje, choć człowiek bardzo się stara i tak nie jest tego w stanie całkowicie przeskoczyć i nie mam pretensji o opakowania po jogurcie, tego nie kupię luzem. Ale chciałabym móc kupować luzem wszystko co tylko się da i podziwiam tę rodzinę, które produkuje słoik (tak, jeden słoik) odpadów rocznie
Powie ktoś, "nie rozumiem w czym problem, jest przecież recykling". 

Oczywiście, jest i sortujemy wszystkie odpady, plastik i metal tu, szkło tu, papier i tektura tu. Pewnego jednak dnia stanęłam przed pojemnikiem do sortowania, popatrzyłam na tę górę wszystkiego i choć kupujemy i wybieramy naprawdę minimalistycznie, złapałam się za głowę, jak to możliwe produkować tyle wszystkiego? Ja wiem, że to wszystko się przetwarza i może to głupie, ale ja po prostu  n i e  c h c ę  być "producentem" takiej ilości, nie chcę wysyłać tego w świat, po prostu chciałabym skrócić tę drogę, nie dokładając tyle do globalnej góry śmieci. Bo jeśli ktoś widział zdjęcia łachy śmieci wielkości Manhattanu, dryfujące po oceanach, czy ryby z żołądkami pełnymi plastikowych zakrętek czy siatek po sześciopakach, to trochę się w ten recykling wątpi. Te śmieci gdzieś trafiają.
Czytałam ostatnio artykuły na temat uprawy oleju palmowego (który jest składnikiem nutelli czy popularnych tortilla chips) i to jak karczuje się lasy deszczowe, nie zważając na ich florę i faunę, jak wycina się te płuca świata do gołej ziemi, dla kremu czekoladowego i chipsów. Świetnie obrazuje to ten filmik

I rozmyślając o tym wszystkim (bo nie daje mi to spokoju) zadaję sobie głośno pytanie, "czy do tego doszło, że człowiek jest największym szkodnikiem tej planety?" 

Bo żadne inne stworzenie, nie niszczy jej bardziej niż człowiek, żadne inne nie szanuje jej tak mało, z głupoty, wygodnictwa i najczęściej - dla zysku. 
Jak inaczej można nazwać wycięcie parku, wykarczowanie pięknego starodrzewu, wokół osiedla mieszkaniowego...by postawić na tym miejscu supermarket?
Czy inaczej można nazwać opatentowanie nasion GMO i nazwanie ich swoją własnością, monopol na nasiona, który to drenuje i wyjaławia tę planetę na tak wielu płaszczyznach. ale i niszczy rodziny rolników zaangażowane w ich uprawę. Może jestem niezbyt rozgarnięta, ale wydawało mi się, że pomidory, kukurydza etc. nie należą do nikogo, dała je nam matka natura, są za darmo, dla każdego użytkownika tej planety i tylko człowiek mógł wpaść na to by patentować i czerpać korzyści z czegoś, czego nie stworzył.
Chwilę później natknęłam się na artykuł o opuszczonej wiosce rybackiej w Chinach, którą natura zagarnęła i wchłonęła, tak jakby człowiek pojawił się tam tylko na chwilę. Niesamowicie wyglądają domy porośnięte bluszczem i mchem. Bo może tego jeszcze nie rozumiemy, myśląc, że wszystko co na tej ziemi, należy do nas i możemy sobie tym do woli rozporządzać, niszczyć rzeki, lasy, wyjaławiać glebę, opryskami powodować masowe wymieranie pszczół, bez których nie przetrwamy chwili, ale to my tu jesteśmy tylko na chwilę, to wszystko do nas nie należy, my to tylko na chwilę pożyczamy. Świat z cały jego bogactwem natury, istniał  i radził sobie świetnie, zanim pojawił się na nim człowiek i będzie istniał gdy ludzi na nim nie będzie. Opuszczona, rybacka wioska w Chinach jest tego najlepszym przykładem, jeśli człowiek odejdzie, natura świetnie sobie bez niego poradzi, bluszcz pokryje wieżowce, mech wyjdzie z najdrobniejszej betonowej szczeliny, ptaki założą gniazda, pszczoły będą zapylać, a rzeki będą płynąć jak płynęły, tylko będą czystsze. To nie natura potrzebuje nas, tylko my jej.
Bardzo dobrze ilustruje to jeden z moich ulubionych cytatów - "Kiedy uschnie ostatnie drzewo, przestanie śpiewać ostatni ptak, a w rzece umrze ostatnia ryba, ludzie zrozumieją, że nie można jeść pieniędzy"...



Na osłodzenie tego trochę poważnego wywodu, zostawiam Wam przepis na biszkoptowe ciasto z owocami, bardzo łatwe i szybkie do przygotowania, tak łatwe, że można zaangażować w pieczenie dzieci. Gotowe w godzinę, łącznie ze zmywaniem po przygotowaniach.



Dobrego dnia!





Ciasto biszkopotowe z owocami|
Przepis Elizki, z książki "O jabłkach"
250g mąki pszennej
1 1/ 2 łyżeczki proszku do pieczenia
170g ksylitolu (lub cukru pudru)
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii lub ziarenka z jednej małej laski wanili
2 jajka
100 ml mleka (dałam roślinne)
100 g masła, roztopionego i przestudzonego
3-4 garście owoców leśnych lub mieszanych (jagody, porzeczki, maliny, jeżyny, borówki), mogą być też mrożone (przed pieczeniem nie rozmrażać)
masło i bułka tarta, do wysmarowania foremki

Tortownicę o śr. 24 cm wysmarować masłem i obsypać tartą bułką.
Piekarnik nagrzać do temp. 180st.C.
Jajka utrzeć z ksylitolem lub cukrem i wanilią, na kogel-mogel.
Dodać masło, mleko i mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Zmiksować do połączenia składników, przelać do tortownicy, posypać owocami. Piec 40-45min., do suchego patyczka.

Smacznego!










11 komentarzy:

Wikera Potyczki pisze...

Dziękuję za przepis! (i za parę słów prawdy)

Unknown pisze...

pysznie:) chętnie porwałabym kawałek:)

Melka pisze...

Truflo, nawet nie wiesz jak mnie to denerwuje. Na targu wrzucają do foliowych torebek wszystko a jak mówię, że nie chcę folii to są strasznie zdziwieni. Szkoda tylko, że tak mało osób dostrzega problem. Śmieci na trawnikach i w lasach też niemało. A teraz jeszcze psie kupy do foliowych torebek. Oczywiście jestem za tym żeby sprzątać ale róbmy to z głową! A ciasto wygląda pysznie, zrobię na weekend:-) Dobrego dnia!

Patrycja pisze...

Melka,
Ja nie mogę pojąć jak można pójść do lasu i zostawić tam po sobie śmietnik, co trzeba mieć w głowie? Może staroświecka jestem, ale bardzo często chodziliśmy do lasu i na łąkę obok, kiedy byłam dzieckiem, pamiętam rozglądanie się czy nic po nas nie zostało, żaden papierek. To samo kiedy się było poza domem i jadło paluszki czy herbatniki, mój Dzadek by chyba zawału dostał gdybym rzuciła opakowania na trawnik. Jeśli w pobliżu nie ma śmietnika, zabierasz papierek/ torebkę po paluszkach i wyrzucasz do kosza w domu, nigdy na ziemię! Tak mnie uczono.

Patrycja pisze...

Wikera,
Zbierało się to we mnie już jakiś czas, może to niewygodna prawda, ale chyba potrzebna. Pozdrawiam!

Unknown pisze...

Tak bardzo lubię te zwykłe niezwykłe ciasta biszkoptowe z owocami. Są wyjątkowe w swojej prostocie :)

fiona_apple pisze...

Bardzo się zgadzam, tak bardzo… Wszędobylski plastik doprowadza mnie do szewskiej pasji. I te przygnębiające przykłady braku szacunku dla natury, które pokazałąś… Jednak wciąż wierzę, że możemy coś z tym zrobić, opamiętać się. I że to się w pewnej skali dzieje. Sama mam zawsze w torebce składaną wielorazową torbę na zakupy, z tym że jakoś nie zaobserwowałam wielkiego zdziwienia, kiedy w spożywczakach wykładam góry warzyw i owoców luzem z koszyka przy kasie, a na targu i u Pana Warzywko pod blokiem dziękuję za jednorazówki i mówię, że nie kolekcjonuję folii albo że na świecie jest wystarczająco dużo śmieci, żeby świadomie dokładać się do produkcji kolejnych. Zresztą wiele osób z mojego osiedla robi to samo, widzę to (Warszawa Wola się kłania). Fajne w tym jest nie tylko to, co tu i teraz – ale też to, że nasze dzieci taką postawę przyjmą za naturalną. Taką mam przynajmniej nadzieję. I chociaż świata nie zmienię, robię tyle, co mogę. Powolutku, ale w słusznym moim zdaniem kierunku.

Aha, jeszcze to, co kocham najbardziej – działka letniskowa nad Pilicą, w sezonie jagodowym we wsi w kilku miejscach sprzedają jagody. Nigdy nie przesypują do plastiku, mają w słoikach, każdy podpisany ceną i tylko proszą, żeby następnego dnia słoik oddać umyty. Jeżeli pogłówkujemy i skorzystamy z tego, co mamy, w wielu przypadkach recykling dodatkowych śmieci będzie niepotrzebny.

Unknown pisze...

Zrobiłam z maki żytniej z czerwona porzeczka. Dzieciaki pochłonęły w 5 minut.

Aneta pisze...

BARDZO ważny temat, przeczytałam artykuł o zerowaste, jeszcze mi daleko do tej perfekcji jednego słoika śmieci rocznie, ale powoli od pewnego czasu staram się redukować ilość plastiku w domu. Szczególnie w kuchni, coraz więcej rzeczy mam w słoikach, pojemników śniadaniowych też mniej plastikowych.
Nie jest to proste, bo wszystko teraz pakuje się w plastik, ale trzeba zacząć od siebie, a nie od innych. Mądre słowa o tej idei zerowaste. COraz więcej ludzi powinno o tym wiedzieć, świadomie mądrzej żyć. Po co nam te góry śmieci?
Podobało mi się co napisała Bea, że nie są ograniczenie w jedzeniu słodyczy, tylko muszą być lepiej przygotowani. Przecież upieczenie ciasta czy ciasteczek nie zajmuje aż tyle czasu. Wiadomo trwa dłużej niż skok do pobliskiego sklepu po słodki, pełen konserwantów baton. Przyznam, że kiedyś zajadałam się słodyczami, teraz kupuję je coraz rzadziej i wolę domowe ciasto czy owoce. Do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć.
Dziękuję za ten wpis :)

Patrycja pisze...

Oby do środy,
Bardzo się cieszę, na zdrowie! :)

Patrycja pisze...

Aneta,
Ja sobie wciąż zadaję to pytanie, po co nam tyle śmieci? Czy to jest jakiś super biznes, te plastiki, a potem recykling, nie wiem, może o to chodzi. Bo ktoś to produkuje.