Zaczyna się sezon jesiennych katarów i przeziębień i zewsząd „wypadają” cytrusy jako niby bogate źródło wit. C.
Myślałam, że mit ten dawno już upadł, ale rozmawiając z różnymi osobami i przypadkowo wpadając na temat cytrusów i źródeł witaminy C ("wypij szklankę soku pomarańczowego" czy "dodaj cytrynę do herbaty") obserwując rynek (reklamy soku pomarańczowe, pitego codziennie jako źródło wit. C), widzę, że mit ten trzyma się mocno. A nikt słówkiem nie napomknie o tym, że cytrusy mają właściwości wychładzające organizm, dlatego rosną i są spożywane w ciepłych krajach. Natura jest mądra.
Chciałabym więc kilka słów w tej sprawie...
Dużo witaminy C z rzeczy powszechnych i łatwo dostępnych dla każdego z warzywniaka czy swojego warzywnika ma poczciwa natka pietruszki: 180 mg na 100g (kocham i jem garściami niczym królik)
Pigwa choć przepyszna tylko 15 mg/100g.
Brukselka też ma sporo (94mg/100g) oraz szpinak (64 mg/100g) jak i czerwona papryka (144mg/100g).
Czarna porzeczka również na się czym pochwalić (180-400mg/100g, ale najlepsza to tylko w sezonie chyba, że zrobi się sok lub przecier „na zimno”), owoce dzikiej róży natomiast biją wszystkich na głowę (1800mg/100g) jest jeszcze rokitnik (120-1100/100g w zależności od miejsca występowania). Jeszcze dereń (moja Babcia robi z niego nalewkę) 100-200mg/100g.
Na koniec ciekawostka, korzeń chrzanu jest również bogaty w wit. C (114mg/100g) i jeśli tylko uda mi się dostać świeży, trę sobie do słoiczka, jest o niebo lepszy niż ten sklepowy.
Chrzan ponadto ma właściwości antybakteryjne i przeciwwirusowe, silniejsze nawet od czosnku. można zrobić zniego syrop na kaszel. tym samym sposobem jakim nasze babcie robiły syrop z cebuli.
I nie zapominajmy o naszym dobru narodowym, kiszonkach, które są przebogate w wit. C oraz najwspanialsze bakterie korzystne dla naszych jelit.
A dlaczego tak ważny jest stan jelit i co to ma wspólnego z naszą odpornością, pisałam już tutaj, polecając dwie bardzo ważne książki, które nadal gorąco polecam.
Tego nie powie Wam lekarz ani farmaceuta, nie wspomni o tym żadna reklama, bo takie dbanie o odporność kosztuje grosze, jest proste i łatwo dostępne...i skuteczne
Mam nawet pewną misję, by książki te przeczytało jak najwięcej osób, a potem przekazywało tę wiedzę dalej, innym.
Jeszcze pójdę za ciosem i w ramach jesiennych remediów słówko o napojach.
O kawie zbożowej, gotowanej, pisałam już tutaj, więc wiecie.
Herbata malinowa, to też każdy zna (czasem dodaję do niej plasterek imbiru).
Kolejna rzecz, którą zawsze mam w szafce, gdy kończy się lato, to kwiatostan lipy i owoc bzu czarnego.
Kiedy przemarzniemy na spacerze czy nawet zimny dzień jakoś nas przechłodzi, po prostu potrzeba podnieść wewnętrzną energię. Dlatego tak ważne jesienią i zimą są ciepłe, gotowane posiłki, puchowa kurtka nie wystarczy, można być wychłodzonym wewnętrznie w nagrzanym domu i w puchowej kurtce, trzeba rozpalić w swoim wewnętrznym piecu. W tym celu szczególnie faworyzujemy potrawy duszone, pieczone, warzywne curry, wszelkie krupniki, kasze, gęste zupy jarzynowe, nawet nieco ostrzej przyprawione niż latem.
Lipę i bez parzę razem, w imbryku, popijam jak herbatę, a gdy ostygnie czy zostanie na drugi dzień - podgrzewam (dlatego dobrze sprawdzi się imbryk emaliowany, można postawić go na gaz).
Jeśli macie jakieś sprawdzone napoje, mikstury na rozgrzanie, podzielcie się nimi w komentarzach.
Jeszcze jedna rzecz, ważna, mała ale ważna i prosta: w razie dużego przemarznięcia, czekania w deszczu i na wietrze na przystanku, kiedy stopy i dłonie lodowate, natychmiast po przyjściu do domu należy nagrzać wrzątku i przygotować gorącą kąpiel dla stóp, czajnik postawić obok i kiedy woda stygnie, dolewać gorącej.
Położenie stóp na grzejniku nic nie da, a taka kąpiel plus pity jednocześnie napar z bzu z lipą, sprawią, że odzyskacie stracone ciepło wewnętrzne.
Jeśli przemarznięcie i przewianie jest silne, moczenie stóp nawet może zatrzymać potencjalne przeziębienie. Duża dawka wit. C też wtedy nie zaszkodzi. Jak długo moczyć stopy? Aż poczujecie jak ciepło wędruje aż do czubka nosa i całych dłoni, a stopy wyjęte z wody na chwilę nie wychładzają się, ale „trzymają” ciepło. Wtedy stopy osuszyć, założyć cienkie bawełniane skarpetki i na to grube skarpety ze 100% wełny.
No i zdrowia nam, tej jesieni i zimy! Byle do wiosny.
6 komentarzy:
dzieki za przypomnienie , dobre rady a jesienią każdy chyba ma ochote na rozgrzewającą zupke ...ja tak mam gdy przychodzi jesień wiecej zup jadamy :)
"Tego nie powie żaden lekarz"? To chyba niesprawiedliwa generalizacja.
Martadobr,
Nie napisałam „żaden lekarz” tylko „lekarz” i jest to generalizacja niestety mająca pokrycie w rzeczywistości. Jeśli ktoś ma szczęście trafić na dobrego, rozsądnego lekarza - świetnie. To samo dot. farmaceuty choć nie mam złudzeń jak funkcjonuje farmacja i jej celem nie jest to byśmy kupowali mniej leków.
A tu się z Martadobr zgadzam. Moja lekarka na anemie każe mi jeść kiszone buraki, a dzieciakom przy sezonie przeziębieniowym - kapustę i ogórki.
Ja to wszystko wiem, naprawdę, sama mam świetnego lekarza którego się trzymam od lat, ale w ogólnym rozrachunku służby zdrowia i państwowej opieki medycznej to są niestety w y j ą t k i. Szczęśliwy ten kto na takiego lekarza trafi w przychodni.
Prześlij komentarz