2020/03/24

Bezmięsna fasolówka.


Firma mojego Miłego przeszła w tryb home office, także mamy biuro architektoniczne w domu. Około południa pukam do niego z kawą, chałwą i głosem Zofii Czerwińskiej mówię „nie chcę przeszkadzać panie inżynierze, ale może napije się pan kawki?” On mi odpowiada w podobnym tonie, tylko innym filmem, „proszę Marysiu, niech Marysia wejdzie”
Ciężko zachować powagę, bo człowiek krztusi się ze śmiechu. I tak jakoś ten hołm ofis nam leci.

Wczoraj minął tydzień home office z moim panem inżynierem architektem.
Zmieniły się obiady „do pracy”, tzn. zmieniły się jego obiady (bo on raczej woli kotlecik czy jakiś pieczony drób + surówka/warzywa duszone) a przeszliśmy w tryb moich preferencji czyli cały tydzień bezmięsnie, zupy, kasze, duszone warzywa, strączki.
Pod koniec tygodnia zapytałam go jak te obiady czy czegoś mu brakuje, może ma ochotę na coś innego co mogę ugotować etc. Nie zauważył braku, dopiero w sobotę upiekłam kurczaka, zrobiłam prostą sałatę z rukoli, szpinaku z dressingiem balsamicznym, do tego ryż basmati z sosem, który wypiekł się z kurczaka. Proste i pyszne.
Resztę kurczaka zjedliśmy w niedzielę, a od poniedziałku znów tryb zupy warzywne, strączkowe, duszone warzywa, kasze, sałatki itd.
Wczoraj kuchnia serwowała fasolówkę, na podwieczorek jabłko, a na kolację bakłażana i cukinię w sosie pomidorowym, z kaszą gryczaną (dla mnie) i pełnoziarnistym makaronem (dla niego).
Więc kiedy zszedł do kuchni na obiad, zdejmuję pokrywkę z parującego garnka i zaczęłam mówić „dziś zrobiłam fasolówkę...” a on mi wchodzi w zdanie „Oj nalewaj już, bo to tak pachniało na górze, że wytrzymać nie mogę ”
 A najlepsze było później, przy stole, „Jaka ta zupa jest pyszna jakie dobre te skwarki” ja na to „prawda? cały smak robią” on „właśnie” a ja „to są „skwarki” z cebuli, zupa jest bezmięsna”. Kurtyna.
W związku z tym, że zupa odnotowała wiele komplementów, zostawiam Wam przepis na nią. Proporcje bardzo „na oko”, bo nie mierzyłam dokładnie ile fasoli namoczyłam, a przyprawy dodawałam do smaku.


Bezmięsna fasolówka


ok. 1 szkl. suchej fasoli, namoczonej w dużej ilości wody, na noc
1-2 liście laurowe
2 ziarnka ziela. ang
tymianek (miałam tylko świeży, może być suszony)
1/2 łyżeczki majeranku
szczypta kminku mielonego
szczypta kolendry mielonej
świeżo mielony czarny pieprz
papryka słodka i ostra (u mnie węgierska) po 1-2 szczypty
papryka wędzona - 1-2 szczypty
spory ząbek czosnku, posiekany
sos sojowy
sól
sól warzywno - ziołowa
sok z cytryny
masło
olej roślinny
natka pietruszki
średnia cebula
marchewka
pietruszka


Namoczoną i odsączoną fasolę zalać świeżą wodą, Ok. 1.5 l.
Zagotować, zdjąć pianę i dodać liść, ziele ang., tymianek, łyżeczkę sosu sojowego i gotować prawie do miękkości.
W tym czasie cebulę pokroić w kostkę i usmażyć na oleju z odrobiną soli, na złoto - brązowo.
Obrać warzywa i pokroić w kostkę.
Część ugotowanej fasoli (ok pół szklanki, może trochę więcej) wyjąć i zmiksować na gładki krem z wywarem z zupy, wlać ponownie do garnka.
Dodać warzywa i resztę przypraw, do smaku.
Gotować do miękkości warzyw, dodać usmażoną cebulkę, plaster masła i posiekaną natkę pietruszki.
Dosmakować sokiem z cytryny, skosztować czy nie potrzeba soli, pieprzu, majeranku, a może jeszcze trochę którejś z papryk.

Smacznego!








1 komentarz:

Adriana pisze...

mega xx