2009/07/21

Pomidory. Zupa.





























Niewiele jest osób, które nie lubią zupy pomidorowej. Prawda?
Ja ją uwielbiam. Najbardziej taką z przecieru domowej roboty.
Ponadto każdy ma ten swój ulubiony i najlepszy przepis.
Gdy byłam dzieckiem, w moim domu nie do pomyślenia było, aby pomidorową gotować z koncentratem pomidorowym (o pomidorach pelati w puszcze w chudych latach 80-tych można było tylko pomarzyć;).
Pomidorowa koniecznie na własnym przecierze z pomidorów z własnego ogrodu.
Smak i zapach tych pomidorów silnie naznaczył moje dzieciństwo.
Takich malinowych pomidorów niestety nie dostanie się już nigdzie. Dzisiejsze pomidory zatraciły jakby tę wyrazistość, aromat i smak tak intensywny, że zmysły szalały. Wtedy słowo "słodycz" zdecydowanie utożsamiałam z nagrzaną słońcem i ociekającą smakiem, jędrną malinową kulą.
Jakże uwielbiałam kromki z masłem, kawałkami malinowego i solą!
Lepsze niż najlepszy deser.
Każdego lata umilały moje regularne zajęcia - granie w badmingtona i czytanie z wypiekami na twarzy kolejnych perypetii "Ani z Zielonego Wzgórza", "Karolci", "Doktora Dollitle" czy dziesiątek innych.
Nasze wakacyjne kolacje często wyglądały podobnie i nigdy nam się nie nudziły.
Niezależnie od tego co jeszcze pojawiło się na stole prawie zawsze "gwoździem programu" były najbardziej dojrzałe pomidory, takie które już eksplodowały słodyczą, krojone w kawałki polewane słodką śmietaną, posypywane piórkami cebuli, oraz pieprzem i solą.
Lato to zdecydowanie święto pomidora, bo trwa dłużej niż truskawki/ fasolka/ śliwki, którymi trzeba cieszyć się szybko. Pomidory to pełnia lata. Nawet w domu.
Kiedy pomidorowe krzaczki nie potrafiły już udźwignąć swego słodkiego ciężaru, zielonkawo-czerwone kulki leżakowały na nagrzanych słońcem parapetach wykładanych arkuszami papieru a ich gałązki wydzielały cudowną, gorzkawą woń.
To zapach słońca i lata.
Obiecujący parne wieczory i rześkie poranki zapowiadające upał.
To bąki w rabatce ze słonecznikami.
To kwitnące jabłonie.
To hejnał w południe i kompot wiśniowo-jabłkowy.
To talerz zupy niesiony do ogrodu drżącymi rączkami.
Nadal gdy wybieram pomidory i trafię na te z gałązkami łapię się na tym, że zamykam oczy i wącham je próbując przywołać wspomnienia.

Zapraszam na pomidorową!




Zupa pomidorowa

Do 2,5-3 litrów wrzątku dodać:

szczyptę tymianku
po chwili
1 średnią pietruszkę, 1 średni patat (lub marchewkę), szczyptę kminku
po chwili
1 małą cebulę niedbale pokrojoną, 1 opasły ząbek czosnku zmiażdżony
1 liść laurowy, 3 ziarna ziela ang
cayenne na czubku noża
szczyptę imbiru
2-3 szczypty świeżo mielonego czarnego pieprzu
po chwili
2 łyżki sosu sojowego oraz 1-2 łyżeczki soli czosnkowo-cebulowej* (jeśli ktoś lubi i gustuje można zastąpić vegetą) i gotować do miękkości warzyw.
Wyjąć pietruszkę, liść laurowy oraz ziele ang. Zmiksować zupę razem z patatem.
Następnie dodać 1 puszkę (400g) uprzednio zmiksowanych pomidorów lub jeszcze lepiej słoiczek przecieru pomidorowego domowej roboty. Zagotować.
Dodać szczyptę kurkumy oraz ok. 5 łyżek (lub więcej, gdy zupa za kwaśna) płynnej, koniecznie słodkiej śmietanki (np. 12%-18% lub tłustsza, wg. uznania)

Jeśli chcemy zupę posypać siekaną natką pietruszki należy dosmaczyć ją odrobinką pieprzu, soli i wtedy posypać natką (już na talerzu).
Jeśli nie, kończymy na słodkiej śmietance.
Przepis zgodny z KPP oraz MM.

Smacznego!


*używam soli kamiennej polskiej firmy Avena, bez glutaminianu sodu, jedynie z dodatkiem suszonej cebuli i czosnku

19 komentarzy:

Gosia pisze...

....wspaniale opisalas te letnie wspomnienia......az sobie swoje mlode lata przypomnialam-zreszta bardzo podobne :))
Zupka pomidorowa to klasyk,jak rosol-smakuje zawsze i prawie wszedzie :)

Agata Chmielewska (Kurczak) pisze...

w dziadczynym domu nadal panują własnoręcznie wyhodowane pomidory i mimo, że dziadek już ledwo chodzi to co roku musi posadzić kilkanaście krzaczków różnych odmian pomidorów :)

Dziwnograj pisze...

A czasami spotyka się pyszne pomidory. Dzisiaj mi się takie trafiły. Smakowały nieziemsko. Skonsumowałam z mozzarellą, solą i oliwą z oliwek.

Pomidorowa jest pyszna, tak rzadko ją jadam. Czas to zmienić.

9moniam pisze...

Nie dość, że zupa pycha to jeszcze zdjęcie pierwsza klasa:) pozdrawiam

Delie pisze...

Jak sugestywnie to opisałaś! Dziękuję za ten wpis Patrycjo.
Chyba podobnie spędzałyśmy wakacje-zwłaszcza w książkowym aspekcie:)

Patrycja pisze...

Gosiu,

Kiedyś życie było chyba prostsze, bardziej sielankowe i wspomnienia podobne. Mniej mieliśmy i jakoś nas to mimo to bardziej cieszyło. Dziś wszystkiego trzeba dużo w nieprzebranej różnorodności i z fajerwerkami. A dzieci nudzą się mając pod nosem wszystkie możliwe dostępne nowinki technologiczne i zabawki.

Aga-aa

Zazdroszczę wytrwałego Dziadka i takich pomidorów. W tym roku moi Dziadkowie po latach przerwy znów posadzili pomidory. Ciekawe co z tego wyjdzie;)

Dziwnograj,

Szczęściara! Ja dawno naprawdę pysznych pomidorów nie upolowałam.

9moniam

Bardzo dziękuję, miło mi że zupa i zdjęcie Ci się podoba.

Delie,

Wakacje=książki. Duużo książek:) Tak to widziałam.
Książki wręcz połykałam i uwielbiałam to, że każda oferowała świat w którym można się było zatopić. I zatapiałam się w nich skutecznie:)


Pozdrawiam wszystkich serdecznie, dziś jest taki piękny, słoneczny dzień:)

Unknown pisze...

Darzę pomidorową wielkim uczuciem. Od zawsze.
Potrafię ugotować wielki jej gar i zjeść, lub po prostu wypić ją sama :)

Patrycja pisze...

Anoushko,

Co też właśnie czynię - popijam ją z kubeczka;)

Pozdrawiam!

Małgoś pisze...

Trochę ubolewam, ale u mnie w domu pomidorówka nie ma wielkiego powodzenia. Ale pomimo to, każdego roku zamykam w słoiki ogromne ilości dojrzałych letnich pomidorów. Przydają się częściej niż często. :)
I zdecydowanie podzielam Patrycjo Twoją miłość do słodkiego pomidora na kromce chleba. :)

ewelajna Korniowska pisze...

Miłość do pomidora... Najlepiej do całej miseczki pomidorów....! Do tego trochę soli na talerzyku i tak mogłam spędzić wieczór(po pracowitym popołudniu pomagając m.in. podlewać te krzaki pomidorów) z każdą z tych Twoich-moich-naszych książek.
W ostatni weekend odwiedziłam mamę i... też podlewałam:). Już się pysznią, juz się uśmiechają... Jeszcze chwila, jeszcze moment... bedzie miseczka, sól i taka prosta radość.
Baaardzo Cię pozdrawiam:)

Patrycja pisze...

Małgosiu,

Za to możesz ugotować tylko dla siebie i delektować się. A może z czasem i inni się przekonają:)
Słoiki z pomidorami są więcej niż przydatne, to fakt, bo niezbędne one są:)
Prawda, że kawałek dobrego chleba z pomidorem może człowieka do raju przenieść;)?

Ewelajno,

Tak Ci zazdroszczę. I tego podlewania i tych pomidorów Maminych:)
Udanych chwil z książką i słodkimi pomidorami!
I ja Cię pozdrawiam ciepło:)

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Ojej, PAtrycjo, "Karolcia" to było COŚ! Uwielbiałam tę książkę.. POdobnie jak wszystkie Anie i inne takie powieści... Wiesz, a teraz moja siostra nie może przebrnąć przez "Anię z Zielonego...", bo twierdzi, że to nuda :( Ja wakacje spędzałam niemal identycznie, jak Ty. Czasem wypad nad wodę, wycieczki rowerowe, wyjście na lody z babcią i ksiazki, dużo ksiażek... Dla mnie to był cudowny czas i myślę, że dzisiajsze dzieciaki wiele tracą...

Mówię jak staruszka, ale coś w tym jest prawda? O tempora, o mores...

POmidory dojrzałe tez są częścią mojego życia. Dziadkowie hodują po dziś dzień!

PS to w soli jest glutaminian sodu?! NIe wiedziałam... Chyba poczytam etykiety.. Wstyd :)

Patrycja pisze...

"Ania z..." nudna?
Dla mnie to była wręcz książka z przygodami. Te wszystkie jej wybryki oraz towarzyskie i emocjonalne niuanse, rozterki ach;)
Ale masz rację, dziś dzieciom (i nie tylko chyba) potrzeba czegoś WIĘCEJ oraz BARDZIEJ.
I dla mnie to były cudowne czasy i miło je wspominam.
Widzę też, że sporo osób uprawia własne pomidory:) Czyli nie wszystko co dobre wyginęło;)

Niee, w zwykłej soli nie ma. Ale już w tych smakowych np. ziołowych czy z suszonymi warzywami właśnie bywają. Pewnie żeby minimalną ilość ziół użyć a smak podkręcić glutaminianem.

Pozdrawiam :)

Ori pisze...

Patrycjo droga, jaki przepiękny, liryczny, aczkolwiek nieco sadystyczny tekst! Sadystyczny, bo szarpiesz bolesne struny: pomidorów malinowych już nie ma i w ogóle "tamtych" pomidorów już nie ma! Ale opisałas je tak, ze znowu je poczułam:-)

Lunatica pisze...

Fantastyczna! A ten zapach... o smaku nie wspomnę :-)))

Patrycja pisze...

Ori,

I ja jestem zdania, że nie ma. Są smaczne pomidory, dojrzałe, owszem. Ale nie takie jak tamte.

Lunatica,

Tak mi miło. Ogromnie się cieszę, że pomidorowa Ci smakowała:)

Pozdrawiam Was serdecznie!

agata pisze...

Mnie malinowe niestety nie porywają, wolę pomidory dojrzałe lecz lekko kwaśne. I jeśli na kromce to koniecznie z cebulą i dużo pieprzu :-)
U mnie pomidorówka jest na miejscu pierwszym, zdecydowanie. Gdyby było miejsce wyżej to przesunęłabym ją jeszcze kilka oczek.

A malinowe zdecydowanie są do nabycia, i to takie jak pamiętam z ogrodu babci i dziadka sprzed piętnastu lat. Ogromne i pachnące obłędnie. Słońcem, latem... :)

Patrycja pisze...

Agatko,

I ja koniecznie z cebulą i dużo pieprzu. I sól;) Nie inaczej!
A wiesz to ciekawa teoria, jakby tu znaleźć nazwę dla czegoś co jest wyżej niż na pierwszym miejscu. Bo to fajny pomysł. Może +1:)?
No i zazdroszczę tych malinowych:) Mi nie udało się na całym targu upolować takich jak mówisz.

Pozdrawiam!:)

Komarka pisze...

Masz, rację - ja chyba nie znam nikogo kto nie lubiłby pomidorowej. Sama będąc dzieckiem-niejadkiem a niejadkiem "zupowym" zupełnym, pomidorowej (i owocowej ;)) nigdy nie odmawiałam :) Dzisiaj pomidorowa gości u mnie co najmniej co 2-3 tygodnie. Wczoraj też się nią zajadałam ;)