2010/06/01
Rabarbar. Morele. I przepisy retro.
W końcu przejrzałam i uporządkowałam przepisy z zeszytu i szuflady Babci i odkryłam kopalnię skarbów. Kartki, karteluszki z setkami pyszności, receptury przepisywane na maszynie, przez kalkę (sic!), na skrawkach druków, formularzy, błędnie wystawionych faktur, wyrwane ze starych magazynów, tygodników dla pań. Przepisy, które znało całe pokolenie naszych Mam i Babć, pokolenie, w którym nie było blogów i czasopism kulinarnych, przepisy przechodziły z rąk do rąk a w każdym domu piekło się niemal to samo.
Jeśli ktoś nie lubi przepisów retro, wszystkich tych bloków czekoladowych, karpatek, wz-tek, placka ziemniaczanego czy topielca to lojalnie uprzedzam, że zamierzam je wszystkie reaktywować, odświeżyć i niewątpliwie się nimi delektować.
Zaczynam od najprostszego i najbardziej uniwersalnego ciasta, na które moja Babcia mówi "kręcone". Kręcone, bo wszystkie składniki wystarczy ukręcić mikserem w jednej misce a następnie przelać do foremki. Prościej sie nie da. A za to jaki efekt. Piekłam to ciasto non-stop całe ubiegłe lato i jesień, modyfikowałam je na wiele sposobów, możliwości są nieograniczone: z truskawkami na początek lata, wiśniami w jego pełni czy śliwkami na jego koniec, z kruszonką waniliową lub migdałową, pełnoziarniste, korzenne, miodowe. Modyfikuję poziom słodyczy, doskonale się dzieli, więc łatwo upiec je z połowy porcji. Ciasto idealne. Takie ciasto piekło się u mnie w domu dość często, z reguły w prodziżu (u mnie w domu mówi się prodziż, nie prodiż i ja darzę tę nazwę sentymentem) bo wtedy odpadało stanie nad piekarnikiem i zastanawianie się czy się przypali czy niedopiecze. Nadal na pytanie „Co Wam upiec” szczególnie, gdy pytanie to pada w ostatniej chwili, kiedy nie ma czasu na skomplikowane wypieki, słyszę, „kręcone z owocami, najszybciej”. Rzeczywiście jest szybkie i pyszne.
Najlepsze jednak nastąpiło, gdy zapytałam Babcię, co by sie stało gdyby w tym jednym cieście połączyć drożdże z proszkiem do pieczenia. "Niee, tak sie nie robi", powiedziała. "A jednak spróbuję"- powiedziałam. Nie eksperymentujesz, nie uczysz sie, pomyślałam.
Od tamtej pory w tym przepisie mieszam suche drożdże z proszkiem do pieczenia i ku mojemu zaskoczeniu pozbyłam sie dzięki temu odwiecznego problemu jakim są topiące sie w cieście owoce. Nie wiem jak to się dzieje, ale od tamtej pory pozostają one na powierzchni ciasta. Doskonały deser na lato, bardzo szybki, na samym początku należy włączyć piekarnik, a zanim sie rozgrzeje, ciasto juz jest gotowe do pieczenia.
Zapraszam!
Ciasto najprostsze z rabarbarem i morelami
(przepis zgodny z KPP)
300g miękkiego masła
¾ szkl. ksylitolu (tym razem dałam 100g ) lub 1/2-1/3 szkl. syropu z agawy lub 1/3 szkl. miodu lub 1szkl. cukru (poziom słodyczy modyfikować wg uznania)
4 jajka, 1-2 łyżeczki ekstraktu z wanilii (lub cukier waniliowy)2 szczypty imbiru
szczypta soli
2 szkl. mąki pszennej (lub orkiszowej, pszennej razowej, modyfikować wg uznania) wymieszanej z 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia i 1/2 łyżeczki drożdży instant
1 łyżka kwaśnej śmietany
szczypta kurkumy
½ pęczka rabarbaru
mała szczypta kurkumy
ok. 10 małych, dojrzałych moreli
1 łyżka ksylitolu (lub cukru)
szczypta imbiru i szczypta świeżo zmielonego czarnego pieprzu
odrobinka soli
Piekarnik nagrzać do 170st. C.
Rabarbar pokroić w małe kawałki, przełożyć do żaroodpornego naczynia, posypać kurkumą i wymieszać. Morele wypestkować i pokroić na ćwiartki lub ósemki, dodać do rabarbaru wraz z ksylitolem i wymieszać. Posypać imbirem i pieprzem, wymieszać. Dodać sól i wstawić naczynie do piekarnika na ok. 20 min, po tym czasie owoce przełożyć na durszlak, aby odsączyć z nich sok.
W tym czasie przygotować ciasto. Masło utrzeć z ksylitolem na pianę, następnie wciąż miksując dodawać po 1 jajku i ekstrakt z wanilii. Gdy masa się połączy dodać imbir, po chwili sól. Następnie mąkę wymieszaną z proszkiem i drożdżami oraz śmietanę. Dodać kurkumę i miksować do połączenia składników. Ciasto przełożyć do natłuszczonej i wyłożonej pergaminem blaszki, na ciasto wyłożyć odsączony rabarbar z morelami (lub np. truskawki). Piec ok. 45 min.
Smacznego!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
27 komentarzy:
Wygląda rozkosznie i krucho ;)
Babcie to prawdziwe kopalnie przepisów. Muszę zdobyć zapiski mojej, tymbardziej, że kucharzenie było jej profesją ;)
Babci nie można się przeciwstawiać ale jak widać genialne pomysły Twoje wnuki będą tak samo oceniać. Czy te Babci Patrycji drożdże z proszkiem do pieczenia można przełamać cyberpostglutaminianem? Będą się zastanawiać...
pozdrawiam i dzięki za świetny...deser?
Bardzo podoba mi się pomysł reaktywacji i odświeżania starych przepisów, na pewno będę to śledzić:) pozdrawiam:)
Ale to jeszcze nie czas na morele... Czyzby przepis retro z morelami z Chin? ;)
Wygląda to rewelacyjnie, i ciasto, i przepisy.Reaktywacja smaków z przeszłości to świetny pomysł, powinnaś taką akcję zapoczątkować.
Tylko ja bym chciała wiedzieć, co to jest topielec?
Truflo, od dłuższego czasu odwiedzam Twój blog - ja też lubię mąkę razową i alternatywy dla cukru. W maju założyłam własny blog - jeśli masz ochotę, to zapraszam w odwiedziny: http://osa-smacznieizdrowo.blogspot.com/
Pozdrawiam!
jak pysznie! tak bardzo lubię morele :)
Truflo, Twój przepis "spadł mi z nieba". U mnie w rodzinnym domu ciasta, podobne do Twojego, piekło się także w prodiżu. Przepisy jednak zaginęły... a może w ogóle nigdy nie były spisane... W każdym razie planuję kupić prodiż (Tak! Są jeszcze do kupienia! Nawet takie unowocześnione, co grzeją z góry i z dołu!). Pzdr Aniado
Ps. Pewnie już pisałam, że prowadzisz cudownego bloga:)
Swietnie, ze masz mozliwosc zajrzec do kuchnia Babci w taki sposob :)
Chetnie poczekam na reaktywacje i Twoja wersje tych wszystkich smakolykow o ktorych piszesz.
Ciasto- rewelacja.
Urocze te karteluszki:) I zdjęcia.
Ja też mówię w prodziżu:) Ciasto bajka.
No to będę śledziła te stare receptury, mam do nich sentyment...zresztą nie tylko do przepisów, zaczynam z sentymentem wspominać biedną i pomysłową komunę w kuchni mojej Mamy... pozdrawiam i czekam na jeszcze!
Połączenie moreli i rabarbaru musi być pyszne - koniecznie do spróbowania. Piękne zdjęcia - zwłaszcza tych uroczych wycinków:) Ja też mam takie od prabaci - ciągle się zbieram, żeby je przepisać do komputera, ale te poszarpane, pożółkłe karteczki mają tyle magii i uroku...
Pozdrawiam!
Wspaniałe zdjęcie karteczek - od razu widać, że kryją historię. A co to jest topielec - może jestem ignorantką, ale nie wiem.
To jest przepis dla mnie ;) Dziękuję! Proste, szybkie i oczywiście pyszne. I pięknie sfotografowane. Brawo!
Pięknie wygląda !
Ja tez trzymam zeszyt mojej babci :)
Kochani,
Dziękuję:) I cieszę się, że taki stary i prosty przepis przypadł Wam do gustu. Na pewno pojawi się ich więcej, zgromadziłam ich sporo, jest z czego wybierać, inspiracji starczy mi chyba na rok. Może przy okazji uda się wskrzesić i odświeżyć smaki dzieciństwa...
Mafilka,
Morele z Chin?? Nie, nie kupuję żadnej żywności z Chin.
Retrose, Paulina
Topielec to taki rodzaj szybkiego ciasta drożdżowego, które zatapia się w wodzie i w niej ono rośnie, o wiele szybciej niż tradycyjne. Z pewnością topielec pojawi się wśród innych "odkurzonych" przeze mnie przepisów:)
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!
Witaj po powrocie, mam nadzieję, że wyjazd był udany (zazdroszczę spotkania z Delie;-).
W UK panuje moda na kuchnię retro, szczególnie desery (puddingi) i słodycze, nawet powstał w moim mieście sklepik ze staroświeckimi słodyczami (w dużych słojach, na wagę). Ale do pewnych praktyk nie chciałabym powrotu (margarynowe kremy, dużo cukru) -wiem jednak, że Ty nadasz tym retro-wypiekom modern twist.
W takim razie skąd morele w tej zimnicy? Tęskni mi się do nich...
jak się chce to się nawet i morele teraz znajdzie ;D
takie przepisy to dopiero mają swoją duszę! Bosko to wszystko wygląda! :)
Aniu,
Cały pobyt w Polsce (i spotkanie z Delie;-) wspominam wspaniale, szkoda, że tym razem moja wizyta trwała tak krótko, nie zdążyłam nacieszyć się domem, wciąż byłam zabiegana. Co do przepisu...Tak tak tak! Przejrzałaś mnie;-)Przepisy będą nieco zmodernizowane (margaryny nie lubimy;-)ale tak samo pyszne. Mówisz, że desery, ciasta retro wracają? Cieszy mnie to, bo to moim zdaniem kopalnia smaków, trzeba tylko nad nimi odpowiednio popracować i spojrzeć świeżym okiem:-)
Mafilko,
Tutaj nie ma zimnicy, od kwietnia wiosna (odpukać) pełną parą. A morele po prostu ze sklepu:-)Jadam je rzadko bo po kilku latach na Wyspie kupiłam je...po raz pierwszy (jem je tylko w Polsce, gdy obrodzi morelowe drzewko Mamy)
Joanne,
Dziękuję:-) Rzeczywiście te stare przepisy mają mnóstwo uroku, takie zapomniane, domowe, proste... i pyszne:-)
Pozdrawiam Was serdecznie!
No i proszę jesteś. Karteluszki urocze, moja babcia miała niestety w głowie wszystkie przepisy. Ale książeczkę prababci L. czasem sobie czytamy na glos.
U mnie też był prodziż :) Ciaste retro są super, tylko ja nie lubię WZ-ki.
Uściski!
Dodane do zakładek!!! :-)
wiesz, ten morelowy kolor jest niesamowity. cienka warstwa ciasta.. dużo owoców. tak lubię.
Jakze wspanialy kolor ma to ciasto! Swietny przepis retro Patrycjo :) No i niezly ten Twoj eksperyment z proszkiem i drozdzami, ja bym sie pewnie nie odwazyla ;)
I jeszcze tylko dwa pytania :
- czy tam jest naprawde 300 g masla? czy to moze jednak pomylka (na co mam cicha nadzieje... ;))
- no wlasnie, skad masz teraz morele? narobilas mi smaka :)
Pozdrawiam!
Lisko,
A ja musze sobie przypomniec czy lubie WZ-tke, bo to wieki temu bylo:)
Asieja,
Ja tez tak lubie:)
O nie Beo,
Tam jest 300g masla i dlatego to ciasto jest takie dobre!:-) Choc nie jest ciezkie, bo to spora blaszka i sie tego nie czuje, nie wiem od czego to zalezy. Czasem mieszam maslo i olej i tez jest pyszne. Wszystko z tym ciastemm mozna zrobic:) A morele kupione po raz pierwszy odkad mieszkam na Wyspie i sa ze sklepu, po prostu:)
Pozdrawiam wszystkich!
Uwielbiam wszystko co ma w nazwie retro:)
Zazdroszczę Ci moreli, u Mnie jeszcze nie ma.
Prześlij komentarz