2011/02/01

Cebulowo-ziemniaczana z fasolą.




Smutne myśli, jak bezdomne, głodne psy, krążą póki nie pogłaszczesz ich ciepłym słowem, nie ogrzejesz spojrzeniem i nie nakarmisz nadzieją. Czasem wszystko to kryje się w jednych ramionach i w umiejętności obrócenia sensu słowa, w zupełnie nowe znaczenie. Poczucie humoru to potęga, którą doceniam.
Moje obserwacje dotyczące koni: konie nie śpieszą się z jedzeniem. Doprawdy nie wiedziałam, że tak długo można chrupać jedną marchewkę. Konie są ZEN, zdecydowanie.





Przepis na tę zupę powstał trochę przez przypadek, miałam ochotę na zupę ziemniaczano-porową, ale zabrakło porów. Pomyślałam więc o cebulowej ze słodkimi ziemniakami, do której dodałam chodzącą za mną ostatnio  fasolę. Delikatna, sycąca, słodkawa i lekko kwaskowa, zyskuje gdy postoi chwilę po ugotowaniu. Zasmakuje tym, którzy lubią  zupy cebulowe.

Zupa cebulowo-ziemniaczana z fasolą
(przepis zgodny z KPP oraz MM)

3 małe cebule lub 2 średnie
2 średnie słodkie ziemniaki
3-4 łyżki masła
1/4 łyżeczki mielonego kminku
1szkl. drobnej fasoli
świeżo mielony czarny pieprz, 1-2szczypty cayenne
sól morska ziołowo-warzywna, sos sojowy
2 łyżki białego wytrawnego wina
sok z cytryny 1-2 łyżeczki
ocet z Sherry lub balsamiczny, ok. 2 łyżeczki
1 szczypta suszonego tymianku

Fasolę namoczyć na noc, w dużej ilości wody.
Rano wodę odlać, fasolę zalać świeżą wodą, odrobinę posolić i ugotować na pół miękko.

Cebulę pokroić w piórka, słodkie ziemniaki w kostkę.
W rozgrzanym garnku rozpuścić masło, dodać cebulę i dusić aż się zeszkli. Wtedy dodać ziemniaki, wymieszać. Posypać świeżo mielonym czarnym pieprzem. Dodać sól ziołową ok. 1/2 łyżeczki, 2 łyżeczki sosu sojowego i podgotowaną i odsączoną fasolę. 
Dusić kilka minut pod przykryciem, mieszając od czasu do czasu.
Dodać białe wino i ocet a następnie 1l wrzątku i szczyptę tymianku.
Dodać kminek i 1-2szczypty cayenne, gotować do miękkości warzyw i fasoli.
Dosmakować odrobiną soli i soku cytrynowego, ok. 1-2 łyżeczki, do smaku, zupa nie powinna być mdła. Podawać samą lub z ulubionym pieczywem.


Smacznego!


EDIT: Zupa podgrzana drugiego dnia z dużą szczyptą majeranku, nabiera nowego, interesującego smaku. Polecam!

25 komentarzy:

Mar pisze...

mmm, wygląda i zapowiada się smakowicie, dobór składników taki jak lubię:) z pewnością poczynię taką zupę, cenię sobie proste przepisy na "domowe" smaki, a ta zupa ma w sobie dużo z mojego comfort food.

ps. "konie są ZEN, zdecydowanie", gdybym miała gg ustawiłabym sobie to zdanie w opisie z odnośnikiem do tej marchewki, uśmiechnęłam się szeroko:) pozdrawiam ciepło

muffinka pisze...

mhm. pysznie wygląda, a ciekawe jak smakuje. Proste i pożywne, jak zupy, które robiła mama czy babcia.

Pozdrawiam :)

Anonimowy pisze...

Piękne i pełne uczuć, pierwsze trzy zdania. A zupa. Taka jak lubię! Szczególnie teraz gdy zimno.
Posyłam moc uścisków.

Majana pisze...

Fajna ciepła zupa i takie ciepłe zdjęcia:)
Pozdrawiam.

Delie pisze...

Początek tego wpisu jak poezja.

Anonimowy pisze...

Czasem pomaga czekolada...

A zupa smakowita; taka, jak lubię. Z cebulą, czyli kojąca. Taki... comfort food. Idealny na gorsze chwile.

Ewa pisze...

Czytam sobie "Risotto with Nettles" i jest tam sobie przepis na zupę z fasolą i makaronem. Kupiłam paczkę fasoli, ale zapomniałam o makaronie. Za to składniki na Twoją zupę mam wszystkie :)
No i na wszystkie smutne myśli fajna książka jest niezła ;)

Marta pisze...

Ja podobnie jak Mar, chociaż z przyjemnością przeczytałam przepis na zupę, to jednak cały czas w głowie zostało mi zdanie, że konie są zdecydowanie ZEN.
Zapisałam je na odwrocie notesu, obok numeru dowodu i hasła do konta bankowego.

nana pisze...

wygląda pysznie.
szkoda, że u mnie nikt nie lubi fasoli:)

Ajka pisze...

Zupa wygląda intrygująco, myślę, że wypróbuję, zanim zima sobie pójdzie.
Powolne jedzenie to jest to. Jako mała dziewczynka spędzałam całe godziny nad talerzem, potem już jako zestresowana dorosła jadałam w pośpiechu, szast prast i po sprawie, a od kilku lat znowu zawsze kończę obiad jako ostatnia przy stole, i dobrze mi z tym. Zen, powiadasz ;-)?

ewe.kott pisze...

wygląda przepysznie! taką miseczkę to ja bym mogła i nawet teraz pochłonąć, taka głodna się zrobiłam od samego patrzenia na zdjęcia!

Tilianara pisze...

Zupa wspaniała - sycąca i kolorowa, doskonała na ten zimowy czas :)
A spostrzeżenie o koniach bardzo trafione - to prawda, konie są ZEN :)

Moja Kawiarenka pisze...

Na zimę, co jeszcze nas trzyma, jak w sam raz :-)

Unknown pisze...

Pasują mi te smaki kwaśno winne do cebuli i fasoli. Zupa wygląda smakowicie i jest prosta. A do tego nie widzę w niej wszędobylskiego bulionu - i dobrze.
pozdrawiam

Zielenina pisze...

bardzo zachęcająca!

buruuberii pisze...

"konie sa ZEN" cos niesamowitego jest Partycja w tym zdaniu... Zupa dla mnei odwazna, ale mlynek, mlynek zawlaszczylabym bez 2 zdan :) Pozdrowienia sle!

Kasia Fiołek pisze...

Ta zupa to ideał na takie dni jak dzisiejszy. Szarobury. Poza tym ja kocham cebulę! :-) Konie są ZEN. Zdecydowanie. :-)

Fuchsia pisze...

Ciekawy dobór składników. Jestem miłośniczką zup cebulowych, więc muszę wypróbować wersję ze słodkimi ziemniakami i fasolą. Pozdrawiam :)

miss_coco pisze...

A ja się pochwalę, że już zdążyłam zrobić. Suchą fasolę zastąpiłam tylko fasolą z puszki. Ocet konieczny, bo bez niego byłaby mdła. Dzięki za przepis.

Ewa pisze...

Zdjęcie fasoli cudne. I to jak piszesz - mogłabyś kiedyś wydać książkę ;) A ja mogłabym ją czytać i czytać. I oglądać, gdyby była to książka z Twoimi fotografiami.

majka pisze...

Piekne slowa... Na takie smutne mysli najlepszy jest czyjs dotyk i ramiona, w ktore mozna sie wtulic... Albo taka pyszna zupka, ktory tez jest pocieszeniem :) Nie jadlam jeszcze takiej kombinacji ale czuje, ze musi byc pyszna :)

Pozdrawiam cieplutko.

maggie pisze...

Och, mniammmm...

maggie pisze...

I tak, konie są ZEN...
Zdecydowanie!

Unknown pisze...

ugotowałam:) mmm, pyszna:) dziękuje za jeszcze jeden niezawodny przepis:)

Bea pisze...

Od czasu pewnego incydentu z koniem niestety mam inne przymiotniki na ich okreslenie niz 'zen' ;)

Ciekawa wersja cebulowej zupy Patrycjo, przyznaje ze z fasolka jeszcze takowej nie laczylam :)

Pozdrawiam serdecznie!

PS. Nie wiem czy jeszcze pamietasz, ale rok temu napisalas mi a propos wpisu o warzywach sezonowych, ze dobrze by bylo zrobic taki sezonowy kalendarz; oto jest :
http://www.beawkuchni.com/2011/02/warzywa-sezonowe-kalendarz.html

(wszak lepiej pozno niz... ;))