2013/01/05

Sobota pachnąca chlebem i czym nacinam chleb...


U mnie sobota pachnąca chlebem, a u Was?
Chciałam Wam dziś pokazać, czym nacinam chleb.
Lame, profesjonalne narzędzie do nacinania chleba, można kupić lub z łatwością zrobić samemu.
Wystarczy drewniany, jednorazowy patyczek do mieszania kawy, jaki można znaleźć w kawiarniach, oraz paczka żyletek.
Koniec patyczka zwężamy, strugając go żyletką, tak by jego szerokość pasowała do otworów w żyletce.
Na patyczek nakładamy nową, czystą żyletkę i voila! gotowe. Mała rzecz, a cieszy.

Dobrego weekendu!

28 komentarzy:

Agga pisze...

mniam! apetycznie :) ależ bym zjadła takiego chlebka :)

Bea pisze...

Od pewnego czasu mam bardzo podobny zyletkowy 'nacinacz', choc patyczek aktualnie nie taki zgrabny jak Twoj ;) Skorzystam wiec z pomyslu i uzyje takiego do mieszania kawy :)
A chleb pieknie wyglada z tym odcisnietym od koszyka wzorem...

Pozdrawiam Patrycjo!
I zycze wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)

Ojciec Dyrektor pisze...

Piękny chleb. Ja niestety nie mam takie koszyka do wyrastania chleba, ale w końcu muszę sobie kupić. Taki chleb o wiele ładniej wygląda od foremkowego.

Agnieszka pisze...

:)), u mnie również, zazwyczaj pieke w soboty:)
Dzisiaj po raz pierwszy upiekę chleb z przepisu z Tartine Bakery:), jestem nim zachwycona, podobnie jak sama ksiażką;)
Udanego wyekendu!

Kamciss pisze...

Wygląda pysznie, na leniwy weekend idealny :)

Maja Skorupska pisze...

chleb przepiękny, ja będę piec dopiero, ale zapachniały u mnie już wymyślone na poczekaniu muffiny z selerem. a pomysł na nacinacz kupuję! pozdrawiam:)

Manufaktura Radości pisze...

Muszę w końcu upiec... Taki prawdziwy, jak Twój.. Kocham dobry chleb i tropię go w mieście, ale ciągle ( nie wiem czemu) uważam, że taki prawdziwy, cudowny, jest bardzo trudny, skomplikowany do zrobienia.. Czas to zmienić w nowym roku :))) Pozdrawiam!

Lola Manola pisze...

Wygląda wzorcowo :-)
Ja dziś "nastawiłam" dwa chleby. Razowy na zakwasie (żytnio orkiszowy) oraz pszenny na drożdżach (ten robię po raz pierwszy).

Wiewióra pisze...

wow!!! w życiu bym nie wpadła. czyli trzeba mi na kawę iść i o żyletki ;)

Ewa pisze...

Właśnie wyciągnęłam chleb z piekarnika, pięknie pachnie i pięknie się rozszedł, chociaż nacinałam bardzo ostrym nożem. Takiego nacinaczka chciałam sobie zrobic, ale żyletki będę chyba musiała w internecie szukać!

Nie wiem jak to zrobiłam, ale kapnęła mi woda na kamień kiedy parowałam piekarnik i pękł! Strasznie mi z tym i muszę się wyżalić, buu.

Unknown pisze...

Chlebek wygląda pięknie! Gdy zaczynałam przygodę z pieczeniem chleba( jutro mija dokładnie rok od upieczenia pierwszego bochenka:)), byłaś moją inspiracją:)
Dziękuję Ci bardzo, że piszesz bloga:)

zufik pisze...

Piękny chleb, a żyletkowy nacinacz pomysłowy, dziękujemy za podzielenie się tajemną metodą;)

Patrycja pisze...

Agnieszka,
Ja również jestem zachwycona, mogę ją oglądać i oglądać, piękne zdjęcia. A ich chleb jest pyszny:)

nobleva,
Łączę się z Tobą w bólu, doskonale rozumiem, jaka to musi być strata, kiedy pęknie kamień:(

Manufaktura radości,
To właśnie jest złudzenie, bo nie jest wcale. Więc namawiam:)

ila,
Niezwykle miło mi to słyszeć, dziękuję:)

zufik,
Cała przyjemność po mojej stronie:)Takie małe coś, a naprawdę ułatwia chlebowe życie.

Zuza pisze...

rzadko jadam pieczywo, ale takiego zapachu mi narobiłaś, że ho ho! :)

Olimpia Davies pisze...

super sprawa taki nacinacz, ja używam skalpela:-)

Veronika pisze...

I żyletka i skalpel i ostry nożyk tez się sprawdzi, najważniejszy jest pachnący i chrupiący efekt :)

Waniliowa Chmurka pisze...

U mnie również sobota najczęściej pachnie domowym pieczywem:)
Pozdrawiam Cię Truflo w Nowym Roku ;)

Ania Włodarczyk vel Truskawka pisze...

Oooo, sprytne! Czasem potrzebuję takich cudów do nacinania bułek, zapamiętam sobie. Tylko gdzie teraz kupuje się żyletki? :) W kiosku?

Joanna pisze...

Patrycja, czy piekłaś kiedys chleb w maszynie?Właśnie dostałam i szukam sprawdzonych przepisów

Pola pisze...

u mnie w weekend piekły sie buraki, bułeczki i Twój chleb z kaszą gryczaną (uwielbiam!!)

Ivka pisze...

Sprytne urządzenie. Wczoraj miałam problem z nacinaniem bułek, żaden z moich noży nie był dostatecznie ostry :)

Unknown pisze...

widziałam ostanio z tą żyletką chyba ddtvn:) i poczułam to samo co prokop:P
śliczny chlebek, powiedz mi jak długo można taki chlebek przechowywać?:) (o ile się go szybko nie zje;)
Pozdrawiam:)

Patrycja pisze...

Joanna,
Nie mam doświadczenia z maszyną do wypieku chleba, piekę tradycyjnie, w piekarniku.

Ania,
W kiosku na pewno albo sklepie z art. kosmetyczno-chemicznymi, tak myślę.

odpoczywalnia,
Bardzo się cieszę, że smakuje, na zdrowie! :)

monika ka.,
Chleb na zakwasie będzie dobry przez ok 5-7dni. Można też np. pół chleba zamrozić.

Phalange pisze...

Mam identyczny sprzęt do nacinania chleba :)
Pewnie z tej samej książki ;)

Anonimowy pisze...

Patrycjo, a ja mam pytanie odnośnie rozplanowania pieczenie chleba(zakładając, że najpierw trzeba odświeżyć zakwas przez 12 h, potem nastawić zaczyn na te 12-16, potem jeszcze odpowiednio wyrabiać i dać wyrosnąć). Masz jakiś sprawdzony sposób, o której zaczynać dwa dni wcześniej, żeby nie kończyć o zabójczych porach, kiedy rano trzeba znowu wstać na uczelnię? Liczyłam to wszystko na palcach, ale i tak zawsze mi wychodzi za długo, i z prawdziwą przyjemnością siedzę przy piekarniku późno w noc, ale potem mam problem ze skupieniem się na zajęciach:)

Patrycja pisze...

cumparsita,
Czas rośnięcia chleba różni się w zależności od przepisu, a nawet od pory roku i oczywiście temp. otoczenia. Postaram się ustalić, mniej-więcej, harmonogram, tak by było to jak najmniej problemowe, zakładając, że pieczenie ma się odbyć wieczorem.
Możesz łatwo dopasować ten plan pieczenia do swojego planu dnia, w zależności kiedy wychodzisz, o której wracasz, dodając czas aktywowania zakwasu i przygotowania zaczynu.

Środa późny wieczór (to zimą, latem wystarczy 1 godz wtedy można we czwartek rano) wyjąć zakwas z lodówki, postawić na blacie, w temp. pokojowej, by się ocieplił.

Czwartek rano - dokarmić zakwas, zostawić na cały dzień.

Czwartek, późnym wieczorem lub w piątek, wcześnie rano (w zależności o której wychodzisz/ wracasz do domu, dodać 12-16godz. dla zaczynu) przygotować zaczyn.

Piątek popołudniu (jeśli czas pozwoli i jeśli zaczyn pracuje od czwartkowego wieczoru) lub wieczorem wyrabianie i pieczenie chleba.
Lub wyrabianie wieczorem, a nocne wyrastanie w lodówce i pieczenie rano (opcja weekendowa)

Anonimowy pisze...

Dziękuję za szybką odpowiedź! ;) ale mam jeszcze jedno pytanie, które mnie nurtuje. Czemu zaczyn zakrywa się szczelnie folią? Czy nie o to chodzi, żeby pracował? Więc idąc tym tropem nie rozumiem, jak ten biedak pracuje bez powietrza. Tym bardziej mnie to nurtuje, bo właśnie zajrzałam do zaczynu, który stoi 12 godzinę, ale nie zwiększył objętości, w sumie nic się nie stało oprócz małych bąbelków na powierzchni. Dopiero czekam na moją pierwszą książkę o chlebie, Tartine, i póki co nie wiem, co o tym sądzić.
Jeszcze raz dziękuję!

Patrycja pisze...

On pod folią świetnie pracuje, kiedy zdejmiesz folię po kilkunastu godzinach, uderza w nos mocny świdrujący, ostry i kręcący w nosie zapach, czasem folia jest aż nadmuchana - on tam pracuje;)Ponadto folia chroni przed powstaniem suchej skorupy na wierzchu. Zaczyn nie zwiększa bardzo objętości, ważne, żeby były bąbelki i ten ostry, przyjemny zapach, jak musujące wino albo słodko-kwaskowe jabłka.