To zaskakujące jak działa nasza pamięć i jak wiele jest w stanie pomieścić.
Ta przywołująca w sekundę obrazy poprzez zapach i ta, która jak za przyciśnięciem guzika, produkuje nawet wersy książek.
Do dziś, gdy słyszę słowo "jemiołuszka", w mojej głowie natychmiast recytują się słowa: "Byłem jak gdyby cieniem jemiołuszki, Zabitej przez fałszywy lazur szyby" z książki "Blady ogień" Vladimira Nabokova.
Swojego pierwszego psa (oj, przepraszam, suczkę), dostałam w dniu, w którym w telewizji emitowany był film "Gdzie jest generał". To było w sobotę i piesek miał być niespodzianką. Była taka maleńka, że mieściła się w torebce po cukrze i stała się ulubienicą rodziny na długie lata.
Gdy jako szczeniaczek została sama w kuchni, po przyjściu do domu, jasnym okazało się, że wskoczenie na taboret, mimo mikrej jeszcze postury, nie stanowiło dla niej żadnego problemu. Dowodem na to były poprzewracane doniczki z kwiatami, wysypany z cukiernicy cukier i masło wylizane z maselniczki.
Jest jeszcze historia próby ukradzenia stygnącej pieczeni, która była za gorąca, by szybko przeciągnąć ją do ogrodu, została więc przyłapana na ciągnięciu jej i puszczaniu co chwilę, w drodze między kuchnią a drzwiami wyjściowymi. Była najmądrzejszym i najpocieszniejszym psem jakiego mieliśmy i było z nią wesoło, ale to historia na oddzielny post.
Gdy jako szczeniaczek została sama w kuchni, po przyjściu do domu, jasnym okazało się, że wskoczenie na taboret, mimo mikrej jeszcze postury, nie stanowiło dla niej żadnego problemu. Dowodem na to były poprzewracane doniczki z kwiatami, wysypany z cukiernicy cukier i masło wylizane z maselniczki.
Jest jeszcze historia próby ukradzenia stygnącej pieczeni, która była za gorąca, by szybko przeciągnąć ją do ogrodu, została więc przyłapana na ciągnięciu jej i puszczaniu co chwilę, w drodze między kuchnią a drzwiami wyjściowymi. Była najmądrzejszym i najpocieszniejszym psem jakiego mieliśmy i było z nią wesoło, ale to historia na oddzielny post.
Są rzeczy silniejsze niż niepamięć, pozornie zagubione, odnajdujące się w myślach, w najmniej spodziewanym momencie. Słowa, chwile, smaki, zapachy czasem działają jak lont.
Są w nas schowane strzępki książek, filmów, smaków, rytuały zapisane w nas przez lata.
Jak np. śledzie z cebulką, w oleju.
To coś, co od zawsze pojawiało się u mnie w domu, wszyscy śledzie uwielbiamy. Takie śledzie codzienne, na przekąskę albo i na śniadanie, z razowym chlebem. Uwielbiam zagryzać je natką pietruszki, szczególnie taką, przyniesioną prosto z ogrodu. Bardzo polecam!
Śledzie z cebulką, w oleju
6 płatów śledziowych, w oleju
1 średnia cebula
pieprz świeżo mielony lub utłuczony w moździerzu
olej roślinny
ocet jabłkowy lub z białego wina
Śledzie namoczyć w wodzie, przez kilka godzin.
Wodę odlać, śledzie odsączyć na sitku, następnie pokroić w małe kawałeczki.
Cebulę pokroić w krążki.
W słoiku, lub ceramicznym/ szklanym naczyniu, układać warstwami cebulę, śledzie, dodać ok. 1 łyżeczki octu (lub ciut więcej, do smaku, zależy jakie śledzie wolimy), polać olejem, tak by przykrył śledzie z cebulą, i dodać pieprzu, ile lubimy. Następnie znów układać warstwami: cebula, śledzie, ocet, olej, pieprz itd. Śledzie odstawić w chłodne miejsce na kilka godzin, np. na noc. Rano będą gotowe do jedzenia.
Smacznego!
10 komentarzy:
Ta historia z suczka moglaby sie nie konczyc:), uwielbiam takie opowiesci:)
Niestety, nie mam tu dostepu do dobrych sledzi, jedynie w polskim sklepie, ale to tez nie zawsze, a jak maja to juz w gotowe do jedzenia. Brakuje mi tego smaku tutaj.
Wspaniale zdjecia !
Przepis prosty i kuszacy:-) Na pewno sprobuje, tylko rybka bedzie nieco inna:-)
u nas nie ma śledziowej tradycji :( ja lubię je bardzo choć raczej na słodko, z pomidorami i smażona cebulką :)
Mi śledź nieodłącznie kojarzy się z babcią :D
No i naszło mnie na śledzie... :) A tak na serio to miałam kupić wczoraj śledzie i zrobić właśnie tak jak w przepisie, ale coś mnie rozproszyło i teraz po prostu żałuję :))
Mi jemioluszak kojarzy sie z Sapkowskim, a sledzie z moja Mama :)
też robię sobie śledzie z cebulką w domu, takie smakują mi najbardziej:)
Mam Patrycja slaobosc do sledzi u Ciebie, ale tych z rodzynkami chyba nic nei pobije... Lubi etakie wpisy, domowe, biale a cieple :) Pozdrawiam (wczoraj znad filizanki zbozowej:)
zrobiłam według Twojego przepisu, pierwszy raz w życiu - śledzie z cebulką. dziś śniadaniowa degustacja - pyyycha! nie da się kupić takich śledzi. trzeba robić samemu. od tej pory, dzięki Tobie, dziękujemy :)
Zuzayana,
Bardzo się cieszę, pozdrawiam! :)
Prześlij komentarz