2013/03/26

Trochę rozważań o chlebie...


W pierwszym tygodniu nowego roku, wbrew swej woli, a z woli losu, zostałam uziemiona w łóżku. 
Z zakazem jakiegokolwiek wysiłku, siłą woli starałam się tam nie zwariować, z komputerem, filmami, książkami i magazynami, zabijając czas m.in. kilkugodzinnymi babskimi pogaduchami, które sprawiają, że czas mknie jak szalony (Lisko, pobiłyśmy wtedy chyba swoje wszelkie wcześniejsze rekordy).
W zamrażarce miałam jeden, malutki chleb. Skończył się szybko i po raz pierwszy od nie wiem kiedy zmuszona byłam kupić chleb
Tak wiem, nic szczególnego, ale dla osoby, która od lat je tylko własnoręcznie upieczony chleb brzmi to nieco abstrakcyjnie. I zaczęło się.
Chleb orkiszowy, który koło orkiszu prawdopodobnie tylko stał, a smakował jak połączenie waty i płynu do mycia naczyń. Miałam podobną przygodę, parę lat temu, tym razem w Polsce, chcąc kupić zwykłą bułkę, nie dmuchaną i lekką jak piórko, ale bułkę która będzie miała zwarty, konkretny miąższ  - wiecie, taki jaki miały kiedyś bułki małgośki czy prawdziwe, ciężkie grahamki - który gryząc nie będę mieć wrażenia, że jem powietrze.  
Byłam w przypadkowym miejscu, weszłam do pierwszej z brzegu piekarni i wybrałam jakąś na oko pół razową bułeczkę czy grahamkę. Była lekka i pusta jak chmurka i nie jest to komplement. Zostawiłam ją do zjedzenia ptakom. 
Weszłam do innej piekarni, widzę grahamki, ciemne bułeczki z ziarnem, ale pomna wcześniejszych doświadczeń, pytam, czy dostanę nie dmuchaną bułeczkę, nie lekką jak piórko. Nie, takich bułek nie mamy, usłyszałam. Postanowiłam jednak spróbować raz jeszcze, a nuż tu będę mieć więcej szczęścia, ale i to co tam kupiłam, skończyło jako pokarm dla ptaków.
Piekę chleb już na tyle długo, że wiem czego oczekiwać i wymagania mam wysokie, wiadomo, domowy chleb rozpieszcza. Skłoniło mnie to do pewnych przemyśleń. 
Wiem, że upieczenie dobrego, uczciwego bochenka czy bułeczek, nie jest niczym trudnym. Potrzeba dobrej mąki, wody, soli, troszkę czasu i uczciwego podejścia do tematu. 
Problem zaczyna się, gdy chce się szybko, więcej, za mniej, a najlepiej dużo, szybko i za najmniej.
Żyjemy w czasach, w których chleby "wzbogaca" się o wszelkie "polepszacze" i kto wie co jeszcze, które mają sprawić, że chleba będzie więcej, z mniejszej ilości mąki (pytanie jeszcze o jakość tej mąki), że będzie dłużej "świeży". W końcu często okazuje się, że chleby "świeże", prosto z pieca, są tak naprawdę tylko odgrzewanymi mrożonkami.
Po tym przymusowym testowaniu kupnego pieczywa, powiadam Wam jedno: pieczcie chleb!
Nie ważne jaki, najprostszy czy nawet bułki. Ale pieczcie.
Ważne, że będziecie wiedzieć dokładnie co w nim jest, z jakiej mąki został zrobiony i da Wam to co najważniejsze: zdrowe, obłędnie pyszne pieczywo dla Was i bliskich, satysfakcję i radość, jakiej nie znaliście dotąd. 
Gwarantuję, że docenią to Wasi bliscy i przyjaciele, a pieczenie chleba stanie się szybko bardzo przyjemną rutyną, bez której nie będziecie mogli wyobrazić sobie codzienności.
Jeśli chcesz zacząć pieczenie chleba:
Tutaj przepisy na zakwas żytni, pszenny, pszenny 50/50
A tutaj chleby i bułeczki, również na drożdżach, do wyboru.
Instrukcja zdjęciowa, krok po kroku, jak złożyć bochenek i jak zwijać bułeczki.


I niech Wam zapachnie w domu chlebem!




36 komentarzy:

pammla pisze...

Całkiem niedawno zaczęłam piec własny chleb. Zgadzam się z Tobą w 100%. Już po pierwszym bochenku obiecałam sobie, ze nie kupię chleba w sklepie. I muszę powiedzieć, że przychodzi to z łatwością. Chleb starcza mi na cały tydzień i wiem, że nigdzie nie znajdę równie dobrego. :) Całkowicie wciągnęłam się w pieczenie własnego pieczywa i polecam wszystkim!

Unknown pisze...

Absolutnie się zgadzam, nie ma to jak chleb domowy. ;))

Amelia pisze...

Bardzo urodziwy bochen chleba:-)

mojetworyprzetwory pisze...

Droga Truflo, ja piekę od ponad roku, a pierwsze kroki pomogłas mi stawiać właśnie Ty, gdyby nie Twoje meile z mega dokładną isntrukcją, krok po kroku, nie poradziłabym sobie, a tak dziś bez problemu piekę najróżniejsze pieczywo domowe. Dziękuję !

I kazdego zachęcam, to nie jest trudne, są chleby, które wystarczy zamieszać i ot upiec, bardziej wymagające bochenki, mają to do siebie, że po ich upieczeniu chodzimy dumni jak paw - ja tak mam i przeżywam, głównie te formowane, okrągłe, podłużne i cieszę się jak dziecko kiedy pięknie mi się upiecze!

Rodzina docenia, synek 4 latek szczęśliwy, bo na wyciągnięcie ręki ma zawsze pyszny chleb, ktory najlepiej smakuje mu z samym masłem;)

Jeszcze raz Dziękuję i sama też namawiam!

Miłego wtorku!

szyszka1988 pisze...

Nie u nas co prawda, ale z tym pieczywem jest naprawdę coraz gorzej: http://www.wykop.pl/link/1446973/chleb-czy-gabka-nowoczesne-technologie-weszly-do-amerykanskiej-piekarni/

LandHausLeben pisze...

Wygląda to pyszne! Kocham własny chleb!
Miłość, Carmen

Melka pisze...

Piękny chleb:-) ja piekę już chyba trzeci rok i do piekarni przestałam zagladać. Uwielbiam zapach świeżego chleba i nie udaje mi się powstrzymać od krojenia ciepłego jeszcze chleba. Bardzo lubię twoj przepis na rustykalny z rodzynkami i płatkami owsianymi, to jeden z moich ulubionych chlebów. Przyjemnego dnia, pozdrawiam.

martadobr pisze...

Faktycznie z pieczywem jest coraz gorzej. Ja mam to szczęście, że mieszkam teraz w pobliżu jednej z nielicznych we Wrocławiu piekarni z prawdziwym chlebem, słynnej piekarni przy pl. Bema 4, więc nie narzekam. Ale własne pieczenie też mnie pewnie czeka;)

Maggie pisze...

Masz racje, z pieczywem jest coraz gorzej - a tu, gdzie mieszkam, jest po prostu tragicznie. Tak, mozna znalezc dobry chleb, ale w cenie, ktora przyprawia o zawrot glowy. Dlatego zdecydowanie wole piec. Albo... nie jesc chleba. Bo to lepsze, niz jesc gabke, ktora Wyspiarze uwazaja za chleb :(

Wiewióra pisze...

ja ma w domu najlepszy tester napompowanego chemia pieczywa! to mój Syncio który po niewłaściwym i nie sprawdzonym pieczywie ma wysypkę i boli go brzuch :( piekę, piekę i piekę sama bułki i chleby :)

alucha pisze...

Czytając ten cudny i jakże mądry i prawdziwy post, podjadam chleb własnej roboty :). Na zakwasie.
Będąc w sklepie czy piekarni nadziwić się nie mogę dłygaśnym składom chlebowym!
Dużo zdrówka Ci życzę :)

pauli pisze...

Pozostaje mi powiedzieć Amen! Moja znajoma pracowała kiedyś piekarni i opowiadała mi co trafia do chleba. Polepszacze to jedno, ale po każdej imprezie w piekarni lądowały tam coraz ciekawsze rzeczy...Ja od kilku dni dzielnie się uczę piec. Zakwas będzie jutro gotowy, a do tego czasu testowałam chleb bez zakwasu. Nawet garnet rzymski już zakupiłam :)

Przepiśnik kuchenny pisze...

mądre słowa i bardzo świadomy post...

Kama pisze...

Ja też bardzo lubię swojski, upieczony w domu chleb. Jednak przyznaję, że często kupuję pieczywo. Mam swoją ulubioną piekarnię, ale równie często kupuję ciemny duży chleb w Lidlu. Wiem, że jest "z mrożonki". Po przeczytaniu postu mam pytanie, czy upieczony ,rozmrożony chleb jest niezdrowy? Często sama w domu mrożę surowe ciasto np, kruche, żeby potem mieć spód do tarty od ręki. Będę wdzięczna za odpowiedź.

Przepiśnik kuchenny pisze...

Patrycjo, mam jeszcze pytanie, gdzie najlepiej kupować mąki na chleb w Galway?

A. pisze...

ja piekę od dwóch miesięcy i sprawia mi tą ogromną frajdę nie mówiąc już o efektach. Ja piekę jeszcze na drożdżach w żeliwnym garnku - te chleby są przepyszne. I tak sobie myślę już od jakiegoś czasu że najwyższa już pora spróbować się z zakwasem.

pozdrawiam

Iwona pisze...

Robiłam dwa razy domowy chleb i niestety mi nie wyszły :( Trochę mnie to zniechęca, ale marzyę o unoszącym się w domu zapachu świeżego pieczywa. Oby mi się kiedyś udało.

Patrycja pisze...

Kama,
Miałam na myśli mrożone półprodukty chlebowe udające świeży chleb pieczony na miejscu, a nie upieczony w domu chleb, który mrozisz na później. Jak najbardziej można mrozić chleb własnego wypieku:)

pauli,
Nie chcę nawet wiedzieć, co tam ląduje, pewnie byśmy się wszyscy bardzo zdziwili.

Magdalena,
Healthwise czy Evergreen, mają bardzo duży wybór mąk. W Evergreen (tym na deptaku, parę kroków za Eason'em) można poprosić o zamówienie mąki żytniej jasnej, której normalnie nie ma w sprzedaży, ale kiedy się poprosi sprowadzają ją w małych torebkach.

Iwona,
A co konkretnie się nie udało? Może mogę jakoś pomóc:)

Unknown pisze...

W pełni popieram... :) Dla mnie kupiony chleb to już nie chleb. Nie ma porównania nawet z domowym, najprostszym, drożdżowym chlebkiem/bułkami. Nie umiem już jeść kupnego, nie da się. ;-)

Przepiśnik kuchenny pisze...

Bardzo dziękuję za pomoc :)

Olimpia Davies pisze...

Popieram w 100% każde Twe słowo:-), ludziska pieczcie chleby bo to wzbogaca nasze dusze:-)
Chleby na zdjęciach przepiękne!

pauli pisze...

A ja jako laik w tym temacie mam jeszcze jedno nurtujące mnie pytanie: Mój zakwas jutro będzie miał 4 dni. Rano go dokarmię, a wieczorem użyję go do chleba. Pytanie co dalej? Jak go przechowywać, żeby móc ciągle z niego korzystać? Po prostu dokarmiać go codziennie? Pomocy :(

Patrycja pisze...

pauli,
*Dokarmiasz raz na tydzień, tzn. *Wyjmujesz z lodówki (gdzie leżakuje, kiedy nie pracuje), zostawiasz w temp. pokojowej, na 1-2godz, (można też późnym wieczorem zostawić na noc, a dokarmiać rano)), żeby się trochę ogrzał, dokarmiasz, zostawiasz, żeby się uaktywnił (8-12godz. w zależności od temp. i pory roku). *Pobierasz ile potrzeba do zaczynu, dokarmiasz i od razu wstawiasz do lodówki, gdzie leżakuje do następnego pieczenia. *Jeśli zdarzy się, że np. nie pieczesz chleba co tydzień, a co 2 tygodnie, to i tak dokarmiasz zakwas co tydzień: wyjmujesz z lodówki, dajesz mu się trochę ocieplić w temp. pokojowej, dokarmiasz i z powrotem od razu wkładasz do lodówki, gdzie leżakuje do następnego dokarmiania :)
Jeśli mogę coś zasugerować, jeśli mogłabyś poprowadzić ten zakwas jeszcze 3 dni, będzie miał tydzień, będzie mocniejszy i wtedy upiecz na nim chleb, np. Vermont Sourdough (http://truffle-in-a-rum-chocolate.blogspot.ie/2008/10/vermont-sourdough.html), jest łatwy,przepyszny, zawsze się udaje i tygodniowy zakwas na pewno go udźwignie.

pauli pisze...

No teraz zaczynam rozumieć :) Dzięki wielkie, Twój przepis na pewno wypróbuję. Kiedyś próbowałam piec chleby ale jakoś się zniechęciłam właśnie przez zawiłości związane z zakwasem. Teraz się nie poddam, postanowiłam wziąć byka za rogi :)

pauli pisze...

To jeszcze ośmielę się zadać jedno pytanie: pieczesz w garnku rzymskim?

Patrycja pisze...

pauli,
Absolutnie się nie poddawaj, w razie wątpliwości - pisz, chętnie pomogę :)
Piekę na kamieniu lub w garnku żeliwnym.

www.kasia-gotuje.pl pisze...

Zgadzam się z Tobą w 100%
Od dwóch lat piekę chleb regularnie, w tym czasie kupiłam maksymalnie 4 chleby, ostatnio przez awarię piekarnika musiałam kupić sklepowy, mój synek 2,5 latek powiedział mamuś ale to chlebek jest dla kaczek, nie będę jadł :) bo czasami jak idziemy nad jezioro to kupujemy czerstwy po drodze :) o smaku tego chleba nie będę się rozpisywać, bo ten kto piecze wie o czym piszesz :)

Fraszka pisze...

Witam, a czy dla bezglutenowców znajdzie się tutaj jakiś przepis na chleb? Od tygodnia wiem, że mam nietolerancję na gluten. Nie wyobrażam sobie życia bez chleba :-( Od jakichś 2 lat przymierzałam się do pieczenia chleba, a teraz muszę się nauczyć piec chleb bezglutenowy... to jest wyzwanie! Dam radę, tylko na początku potrzebuję trochę wsparcia, bo upieczenie zwykłego pszennego chleba wydawało mi się nie lada wyczynem. Pięknie tu u Ciebie Patrycjo :-)

Patrycja pisze...

Fraszka,
Na blogu nie ma, ale piekłam bezglutenowy chleb i wyszedł naprawdę świetnie. Postaram się upiec i podać przepis w najbliższym czasie. Pozdrawiam:)

Fraszka pisze...

Patrycjo :-) Dziękuję Ci pięknie, wlałaś we mnie otuchę :-)

Unknown pisze...

Lubię Twoje chlebowe opowieści. :) Mój kolejny bochenek właśnie się piecze. Dziękuję za cenne rady.
Pozdrawiam
Ania

Przemysław pisze...

Piekę już od ponad 3 lat i od tego czasu nie kupuję pieczya w sklepie .... bo jest coraz gorsze, by nie rzec beznadziejne. zaczynałam od bułeczek, później były chleby na drożdżach, a od prawie 2,5 roku sa to chleby na zakwasie, któe kocham i którym będę wierna póki mi sił starczy. W zeszłym roku zaszłam w ciążę, bałam się tylko tego, żeby nie musiec leżeć, bo wówczas nie mogłabym piec chleba .... na szcęście było ok, a ja 5 dni po prodzie stanęłam przy piekarniku z wyrośniętymi bochenkami i szczęściem w oczach ....to po prostu miłośc do chleba ...bo w domowym chlebie nie sposób się nie zakochać ...i śmieszy mnie jak ktoś mówi "aleś Ty głupia, przeciez wystarczy pójśc do piekarni i kupić" ..... pozdrawiam i zdrowia życzę:) ...a także zdrowych i wesołych Świąt:) Jolanta Szyndlarewicz

uśmiechy pisze...

a ja piekę dopiero od tygodnia (również dzięki Tobie!), za to non stop i już sobie życia nie wyobrażam bez tej czynności.
nie dość, że wzbogacam własną dietę, to pieczenie chleba pomogło mi w organizacji dnia. (:

dziękuję Ci za wszelkie inspiracje i dołączam się do zachęcania do własnych wypieków! (:

Konewka pisze...

Mój pierwszy bochenek był absolutnym sukcesem i wszyscy wspominają go najmilej. Te późniejsze też dobre, ale pierwszy najlepszy. A może po prostu przyzwyczaili się do dobrobytu? Spróbuję go jutro odtworzyć! :)
No i to prawda, grahamki nie dość że malutkie, to drogie i najczęściej dmuchane. Im większa tym gorsza i mniej ma mąki graham. Uwielbiam zapach bułeczek czy chleba roznoszący się po domu i rzadko kiedy powstrzymuję się od zjedzenia choćby kromki na ciepło.

Ewelina pisze...

Ok. 4 lat temu zaczęła się Moja przygoda z pieczeniem chleba, najpierw miałam zbyt zimne mieszkanie a to była zima więc nawet zakwasu nie udało mi się zrobić, jak przyszło lato to się zaczęło i poszło świetnie,coraz rzadziej kupowałam chleb, a coraz częściej go piekłam. Teraz już wcale go nie kupuję. Wiele razy zostało to docenione przez gości w moim domu.Dziś piekłam, aż 4 chleby tylko na zakwasie i wszystkie się udały. Jem teraz słynny chleb Tatter z kozim serkiem. Dla takich smaków warto porzucić kupowanie oszukanego i pompowanego pieczywa i robić go samodzielnie, stworzyć w domu swoją własną manufakturę chleba:)

Tofalaria pisze...

Pewnie, domowy chleb jest przepyszny. Co do kupnych bułek - nie dawajcie proszę, żadnego chleba ptakom (ani kupnego, ani domowego). To im bardzo szkodzi (chyba, że w tekście była to przenośnia).