2013/11/11

Wczoraj wieczorem...


...zapytałam Dziadka czy są orzechy włoskie, bo potrzebuję trochę do ciasta. 
Powiedział, że są, ale nałuska więcej. 
Rano, zanim wstałam, usłyszałam z kuchni znajomy dźwięk, chrupanie otwieranych skorupek, a w kuchni czekało na mnie prawie pół kilo wyłuskanych orzechów, gotowych do jedzenia czy ciasta - mój Dziadek jest niezawodny.
Uwielbiam być w domu  
PS na zdjęciu znajduje się również pasztet upieczony przez moją Babcię. 
Brak mi słów, żeby opisać jak jest pyszny (szczególnie z ogórkami musztardowo-miodowymi z curry)

10 komentarzy:

Majana pisze...

Cudownego masz dziadka.
Ja juz niestety nie mam Dziadków:(

Pasztet wygląda pysznie. Pozdrawiam:)

Wiewióra pisze...

u mnie dziadkowy deficyt! chciałabym mieć takiego fajnego i żeby babcie młodsze były i by im się chciało w kuchni podziałać... bo nie ma jak wspomnienie babcinej szarlotki :)

kardamonowa pisze...

Dziadek Od Orzechów :))

Aurora pisze...

Prawdziwy dziadek do orzechów ;))

teenager ;) pisze...

ja też kiedyś miałam takiego swojego "dziadka do orzechów" kiedy jeszcze miałam na ogrodzie orzechy :) przychodzę, a tu cały kosz wyłuskanych orzechów czekających na wnuczkę :)

Agnieszka pisze...

cudownie mieć takiego Dziadka!

devinette pisze...

Ooo... ja poproszę też takiego dziadka :)

SMAKOWE KUBKI pisze...

Lubię takie wpisy pełne miłości i ciepła domowego ogniska.
A może Babcia podzieli sie z nami przepisem?

Unknown pisze...

popieram prośbę o przepis na pasztet Babci :)
pozdrawiam - Marta

Siwa pisze...

Achh, znam to przyjemne uczucie, gdy ktoś wyręcza mnie w łuskaniu orzechów... Bezcenne :)
Pozdrawiam,
siwapiecze.blogspot.com