2008/07/23

Tajski patyk. Sataye.


Oprocz tajskiego rosolu to drugi ulubiony przysmak, ktory pojawia sie na naszym stole dosc regularnie.
Tajskie mini szaszlyczki, czyli wlasnie sataye. Oprocz potrzeby skompletowania odpowiednich przypraw, sa naprawde malo klopotliwe w przygotowaniu.


Swietne zarowno na cieplo z kardamonowym ryzem (wersja obiadowa) jak i na zimno, tylko z salatka i sosami (imprezy).
Zabieralam je zimne na rozne spotkania, pikniki i zawsze blyskawicznie znikaly z polmiska. Wlasciwie, nie spotkalam nikogo, komu by nie smakowaly. Wyprobowalam wiele przepisow na marynate, zaden samodzielnie nie byl rewelacyjny.
Po wielokrotnych probach i bledach, ta marynata wydaje sie byc najlepsza.
Pare porad ulatwiajacych przygotowania: mieso najlepiej zamarynowac wieczorem i wstawic do lodowki. Moze tam lezakowac do 24 godzin.
Wlozenie imbiru do zamrazarki znacznie ulatwia jego tarcie. Naprawde znacznie:)
Przepis zgodny z KPP oraz MM.

Sataye
1 duza piers kurczaka
1 puszka gestego, tajskiego mleka kokosowego

Marynata do miesa:
2 lyzki mleka kokosowego
2 lyzeczki mielonej kolendry
pieprz
1 spory zabek czosnku
1 duza czerwona papryczka chilli (lub 2 male)
1 czubata lyzka startego imbiru
1 lyzka ciemnego sosu sojowego
sol
odrobina soku z limonki
1/3 lyzeczki kurkumy


Wszystkie skladniki marynaty wymieszac w podanej kolejnosci, nastepnie zmiksowac. Mieso pokroic w nieduza kostke, dokladnie wymieszac z marynata, wstawic do lodowki.
Nadziewac na patyczki do szaszlykow, smazyc luz grillowac.

Salatka
(zrodlo: archiwum wycinkow)

1 zielony ogorek, obrany pokrojony w kostke
1/2 czerwonej papryki, pokrojona w kostke
2-3 lyzki fruktozy (lub cukru)
1/2 cebuli (bialej lub czerwonej, wg uznania)
sol
3-4 lyzki octu z bialego wina
odrobina kurkumy

Wszystkie skladniki wymieszac w podanej kolejnosci, ocet dolewac stopniowo, probowac.
Salatka powinna byc slodko - kwasna, orzezwiajaca.
Najlepsza zaraz po przygotowaniu.

Sos orzechowy
(zrodlo: archiwum wycinkow)

1 prawie czubata lyzka masla z orzeszkow ziemnych
1-2 lyzki mleka kokosowego (tyle aby sos byl srednio gesty)
1 lyzeczka fruktozy (lub cukru)
1 plaska lyzeczka mielonej kolendry
1 plaska lyzeczka zielonej tajskiej pasty curry
1/2 lyzeczki sosu rybnego (Nam Pla)
1/2 lyzeczki pasty z tamaryndy


Wszystkie skladniki sosu wymieszac w podanej kolejnosci dokladnie na gladka mase trzepaczka do sosu.
Mozna przechowywac w zamknietym pojemniku, w lodowce do ok. 5 dni.


Slodki sos chilli
Wymieszac slodki sos chilli z taka iloscia mleka kokosowego aby powstal srednio gesty sos. Dodac ostrego sosu chilli wg uznania. Mozna przechowywac w zamknietym pojemniku, w lodowce ok. 7-9 dni.

Ryz z kardamonem

Ryz basmati plukac pod zimna, biezaca woda az woda bedzie zupelnie czysta.
Dodac 1 plaska lyzeczke mielonego zielonego kardamonu na kazde 1/2 szk. ryzu lub 4-5 duzych zmiazdzonych "straczkow" kardamonu. Zalac zimna woda 2cm powyzej poziomu ryzu, posolic.
Gotowac do momentu az bedzie lekko twardy, prawie dobry, ale jednak jeszcze surowawy (po paru razach naprawde widac to juz "na oko").
Garnek z ryzem szczelnie przykryc pokrywka, owinac kilkakrotnie grubsza scierka kuchenna, zawiazac brzegi (garnek powinien byc opatulony), odstawic na 10-15 minut.
W tym czasie mozna smazyc szaszlyki, przygotowac salatke a naprawde ryz po tym "odpoczynku" jest najlepszy: jedrny, bez odrobiny wilgoci, nieklejacy sie.
Jesli takiego ryzu ugotuje sie za duzo (co mi sie czesto zdarza), jest szybki i niezwykle pyszny sposob jak go wykorzystac na drugi dzien, lub nawet trzeci.
Wpadlam na niego przypadkiem gdy po ostatnim pikniku z satyami zostalo prawie cale jego pudelko.
Ryz polac olejem z pestek winogron (nie oliwa gdyz ma zbyt dominujacy smak), dodac troche majonezu (tylko do smaku), posypac srednio ostrym curry i swiezo mielonym pieprzem, dodac pol puszki czerwonej fasoli -lub cala, w zaleznosci ile ryzu nam zostalo(fasola w naturalnej zalewie, bez soli, cukru, przypraw), doprawic sola (czosnkowo - cebulowa bylaby najlepsza, ale zwykla sol morska rowniez bedzie dobra) , oraz ocet z bialego wina lub japonski ocet ryzowy i odrobinke tymianku. Dokladnie, delikatnie wymieszac aby nie zgniesc fasoli.
Smak jest zaskakujacy. Od tamtej pory przygotowuje te salatke zupelnie nie przypadkowo.

1 komentarz:

ola pisze...

właśnie wypróbowałam - delicje!
a tak poza tym, to bardzo podobają mi się Twoje przepisy, zdjęcia i to o czym, i w jaki sposób piszesz. bardzo inspirujące. od niedawna również zaczęłam naukę wypieku chleba żytniego na zakwasie, konsultując wszystko telefonicznie z Mamą, która takowy wypieka od jakiegoś czasu w prawdziwym, poniemieckim,150-letnim piecu chlebowym. I jeszcze jedno, wychowałam się na mleku kozim, to w ramach artykułu o 'wyższości' mleka koziego nad kozim ;) a rodzice ekologicznie, na małą skalę produkują sery kozie, i ostatnio również i krowie. To tak w skrócie chciałam się przedstawić i dać Ci znać, że bacznie obserwuję Twojego bloga. pozdrawiam serdecznie. ola